Tusk uderzył w Balcerowicza. Poszło o krytykę "babciowego"
- Donald Tusk zaproponował wprowadzenie nowego świadczenia "babciowego" w wysokości 1500 zł na opiekę nad dzieckiem
- Leszek Balcerowicz skrytykował to jako "kolejny pomysł na rozdawnictwo i to zgłaszany w chwili, gdy Polsce grozi zastój gospodarczy"
- Tusk odpowiedział na krytykę Balcerowicza podczas spotkania z wyborcami w Chełmnie
Balcerowicz krytykuje "babciowe". "Rozdawnictwo"
Pod koniec marca Donald Tusk przedstawił propozycję nowego programu społecznego: świadczenia "babciowego" w wysokości 1500 zł miesięcznie. Pieniądze te miałyby przysługiwać każdej nowej matce, która po urlopie macierzyńskim chciałaby powrócić do pracy zawodowej – na opłacenie opieki nad dzieckiem.
Pomysł ten spotkał się z ostrą krytyką ze strony prof. Leszka Balcerowicza. Były wicepremier i minister finansów stwierdził przed kilkoma dniami w programie "Newsroom" WP, że "babciowe" to "kolejny pomysł na rozdawnictwo i to zgłaszany w chwili, gdy Polsce grozi zastój gospodarczy".
– Gdy mówi się o "babciowym" to elementarna uczciwość wymaga, by powiedzieć, skąd się weźmie na to pieniądze. I nie wolno udawać, że one rosną na drzewach – mówił. Jak tłumaczył prof. Balcerowicz, chodzi o strategię, która powinna zakładać przywrócenie w Polsce "podstaw dalszego rozwoju naszego kraju".
– Bez tego nie będzie pieniędzy, także na te programy, które już zostały uruchomione. Bez rachunku, który pokazuje, czy stać nas na "trzynastki", "czternastki" i inne programy socjalne, składanie kolejnych obietnic jest kłamstwem. Od polityków trzeba wymagać, by mówili, skąd wezmą pieniądze, trzeba żądać konkretów – przekonywał prof. Balcerowicz.
Tusk odpowiada Balcerowiczowi ws. "babciowego"
Do tej krytyki Donald Tusk odniósł się podczas poniedziałkowego spotkania z wyborcami w Chełmnie (woj. kujawsko-pomorskie), stwierdzając, że "Leszka Balcerowicza zdenerwowało babciowe". Były premier zaznaczył, że z Balcerowiczem nie chce się poróżnić – jednak pomysłu nowego świadczenia bronił.
– Nie jest moją rolą uczyć Leszka Balcerowicza liczb. Ale to jest dokładnie odwrotna filozofia od tej, którą ma PiS. W tym babciowym kobieta – jeśli chce – to po urlopie macierzyńskim będzie mogła pójść do pracy i otrzyma wsparcie od państwa w wysokości 1500 zł, aby móc opłacić opiekę nad dzieckiem. Wraca na rynek pracy, bo tego chce: chce kontynuować karierę zawodową, więcej zarabiać – tłumaczył.
Szef PO wyliczał, że jeśli pobierająca potencjalne "babciowe" kobieta zarabia brutto 5000 zł "z małym kawałkiem", to tylko w postaci składek i podatków odda do państwa więcej niż 1500 zł.
– Tu nikt nikomu niczego nie rozdaje. Wracamy po prostu do normalnego, logicznego myślenia: dobrobyt, pieniądze rodzą się z pracy, a nie z wyciągania ręki i rozdawania – podkreślał przewodniczący PO.
Czytaj także: https://natemat.pl/479597,tusk-w-chelmnie-o-zbozu-z-ukrainy