Jan Paweł II przygnieciony meteorytem to nie wszystko. Oto pięć dzieł sztuki, które wywołały skandal
1. Dziewiąta godzina, Maurizio Cattelan, 1999
Kiedy pracę włoskiego artysty Maurizia Cattelana wystawiono w 2000 roku w warszawskiej Zachęcie, nie spodziewano się aż takiej burzy. W końcu ówczesny papież Jan Paweł II przygnieciony meteorytem był już wystawiany w Europie i obyło się bez skandali. Do tego Cattelan tłumaczył, że kamień symbolizował troski całego świata, pod którymi upadał Polak.
Mimo to nad Wisłą się zagotowało. "Dziewiątą godzinę" ("La Nona Ora") określono jako obrazoburczą, obrzydliwą i wulgarną, a na Catellanie wieszano psy. Dziennikarz Wojciech Cejrowski posunął się nawet do tego, że zakrył rzeźbę białym prześcieradłem. O krok dalej poszli posłowie Akcji Wyborczej Solidarność, Witold Tomczak i Halina Nowina-Konopka, którzy 21 grudnia 2000 roku przyszli do Zachęty w obecności reportera "Super Expressu" (podobno... przypadkowej). Kobieta odwróciła uwagę ochrony, a Tomczak zabrał kamień i niechcący oderwał nogę papieżowi.
Politycy zostawili również w galerii list, w którym zażądali od premiera Jerzego Buzka oraz ministrów kultury i sprawiedliwości Kazimierza Michała Ujazdowskiego i Lecha Kaczyńskiego, aby zamknęli wystawę, a dyrektorkę galerii Andę Rottenberg odwołali natychmiast ze stanowiska. Ich apel poparło 90 posłów z różnych partii. Tomczaka później oskarżono o zniszczenie mienia (szkody wyceniono na ok. 40 tys. zł), jednak proces rozpoczął się w 2013 roku, a w 2015 roku sprawa się przedawniła.
Jak stwierdził potem poseł, cytowany przez "Gazetę Wyborczą", "oskarżenie i proces karny w istocie skierowane są przeciwko wszystkim, którzy utożsamiają się z postacią i nauką Jana Pawła II, przeciwko tym, którzy z dumą i czcią przywołują jego wielkie dziedzictwo". A jaki był rezultat kontrowersyjnej wystawy? Rottenberg podała się do dymisji, a w 2001 roku głośna rzeźba została sprzedana na aukcji w Londynie za ponad 800 tys. dol. (jej druga wersja poszła w 2004 roku za 3 miliony).
20 lat później po skandalu w Zachęcie do "Dziewiątej godziny" postanowił nawiązać Jerzy Kalina, a na dziedzińcu Muzeum Narodowego w Warszawie stanęła instalacja "Zatrute źródło". Jan Paweł II ciskał głaz w czerwoną wodę, co miało przedstawić papieża (wokół którego dzisiaj jest głośno w sprawie domniemanego tuszowania pedofilii) jako "tytana o nadludzkiej sile", czyli odwrotnie niż u Maurizia Cattelana.
2. Moje łóżko, Tracey Emin 1998
Sztuka podobno powinna być blisko ludzi, jednak według niektórych "Moje łóżko" ("My Bed") brytyjskiej artystki Tracy Emin było nawet... zbyt blisko. Praca, którą wystawiono w 1999 roku w Tate Galerii w Londynie, była inspirowana epizodami depresyjnymi artystki, podczas których nie była w stanie wstać z łóżka.
W galerii stanęło więc łóżko ze zmiętoloną, brudną pościelą, koło którego na obsypanym okruchami dywanie leżały śmieci i codzienne przedmioty: paczki papierosów i pełna popielniczka, brudne chusteczki, butelka wódki, bielizna poplamiona krwią, zużyte prezerwatywy, zadeptane kapcie...
Podczas gdy wielu chorujących na depresję może utożsamić się z dziełem Emin, które oddawało stan udręczonej duszy, to "My Bed" wywołało ogromne kontrowersje. Krytycy twierdzili, że praca jest wstrętna, nieestetyczna, zbyt intymna, a sztuka zeszła na psy. Inni z kolei dziwili się, że ponad 80 lat po głośnym pisuarze Marcela Duchampa zabałaganione łóżko mogło wywołać aż takie oburzenie i zastanawiali się, czy ma to związek z płcią autorki. Praca Brytyjki była nominowana do Nagrody Turnera, a w 2014 roku kupiła ją londyńska Galeria Saatchi za 2 miliony funtów.
3. Ja, Marc Quinn, 1991
Co pięć lat, przez pięć miesięcy Marc Quinn wysysa z siebie 5 litrów krwi, wlewa je do półprzezroczystej formy swojej twarzy i mrozi. Rezultat? "Ja" ("Self"), czyli seria rzeźb-autoportretów, w które Brytyjczyk włożył, dosłownie, samego siebie. W końcu mówimy o dziele sztuki powstałej z ciała artysty.
Mimo że "Ja" nikogo nie obraża, to wielu ludzi było (i wciąż jest) zszokowanych i zniesmaczonych rzeźbami z krwi. Nazywano je makabrycznymi, wampirycznymi, obrzydliwymi. Jednak, jak podkreśla BBC, "zdaniem innych praca ta ucieleśnia przejmujący i śmiały wkład w tradycję autoprezentacji, która głęboko podkreśla kruchość bytu i w której swój wkład mieli tak wielcy artyści jak Rembrandt, Van Gogh i Cindy Sherman".
4. Rekin, David Černý, 2005
W 1991 roku brytyjski artysta Damien Hirst wystawił swoją słynną instalację "Fizyczna niemożliwość śmierci w umyśle istoty żyjącej" ("The Physical Impossibility of Death in the Mind of Something Living"), która przedstawiała rekina z otwartą paszczą zawieszonego w roztworze formaldehydu. 14 lat później Czech David Černý zdecydował się na pastisz głośnego dzieła Hirsta.
W roztworze umieścił rzeźbę (naturalnych rozmiarów) obalonego irackiego dyktatora Saddama Husajna w slipach kąpielowych, ze skrępowanymi rękami i pętlą na szyi. Wystawiony w muzeum w Pradze "Rekin" ("Shark") wywołał duże kontrowersyjne. Niektórzy twierdzili, że dzieło (nominowane do Nagrody Turnera) było zbyt drastyczne, inni że stawiało Husajna w roli ofiary.
Władze niektórych europejskich miast nie wyraziły nawet zgody na ekspozycję Saddama Husajna jako rekina. Jak pisze BBC, w 2006 roku wystawa w Middelkerke w Belgii została odwołana, gdyż burmistrz Michel Landuyt obawiał się, że "niektóre grupy ludności uznają tę pracę za zbyt prowokacyjną". Podobnie było zresztą w Polsce. W tym samym roku "Rekina" pokazano w Galerii Bielskiej BWA, ale tylko w dzień wernisażu, bo już drugiego dnia instalacja zniknęła po interwencji wiceprezydenta miasta Zbigniewa Michniowskiego. Przeniesiono ją więc do Galerii Szara w Cieszynie, gdzie obyło się bez skandalu.
5. Lego. Obóz koncentracyjny, Zbigniew Libera, 1996
Chociaż wiele polskich dzieł sztuki współczesnej wywołało skandal (jak "Piramida zwierząt" Katarzyny Kozyry czy "Adoracja Chrystusa" Jacka Markiewicza), to nie mogło tutaj zabraknąć "Lego. Obozu koncentracyjnego" Zbigniewa Libery. Instalacja wykonana jest z klocków Lego, które po złożeniu przedstawiają nazistowski obóz koncentracyjny, a po raz pierwszy wystawiono ją w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie.
W Polsce wybuchł ogromny skandal, podczas gdy za granicą praca wywołała intelektualną dyskusję m.in. o, jak pisze Culture.pl, "edukacyjnej naturze zabawek i trywializacji wydarzeń historycznych w kulturze masowej", a także spowszechnieniu przemocy czy pamięci w kulturze. Jednak nad Wisłą intencje Libery nie zostały poprawnie odczytane i oskarżano go o wyśmiewanie się z tragedii czy antysemityzm.
W 1997 roku kurator polskiego pawilonu na Biennale w Wenecji Jan Stanisław Wojciechowski nie dopuścił "Lego. Obozu koncentracyjnego" do wystawy. Jak stwierdził: "strategie wyrazowe artysty nie zmierzają ku pogłębionej refleksji na temat najciemniejszej strony XX wieku ani krytyki podstępnego działania kultury masowej, natomiast zaczynają się niebezpiecznie pokrywać ze strategiami reklamowymi, z grami komercyjnego rynku". W rezultacie z Biennale wycofał się sam Libera.
Artysta stworzył trzy zestawy obozu koncentracyjnego. Jeden kupiło Muzeum Żydowskie w Nowym Jorku, a drugi trafił do Domu Historii Republiki Federalnej Niemiec w Bonn. Z kolei trzeci zakupiło Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie w 2011 za 245 tys. zł. Dzisiaj "Lego. Obóz koncentracyjny" uważane jest za jedno z najważniejszych dzieł polskiej sztuki współczesnej oraz sztuki krytycznej.