Morawiecki napisał o katastrofie smoleńskiej. Internauci: Dlaczego na zdjęciu widać ciała ofiar?
- Mateusz Morawiecki wspomniał ofiar katastrofy lotniczej TU-154M w Smoleńsku. Przypomniał także zbrodni katyńskiej
- "Ich działania na rzecz wolności i suwerenności Polski są i pozostaną dla nas na zawsze nieocenionym dziedzictwem" – napisał
- Premier dołączył do wpisu zdjęcie z miejsca wypadku lotniczego. Wiele osób zwróciło uwagę, że widać na nim ciało jednej z ofiar
Mateusz Morawiecki opublikował zdjęcie katastrofy smoleńskiej z ofiarami
W opublikowanym wpisie Mateusz Morawiecki przypomniał, że celem polskiej delegacji było oddanie hołdu zamordowanym w Katyniu Polakom. "Rosja przez lata starała się ukryć prawdę o Katyniu, a później robiła wszystko, co było w jej mocy, by świat o tej historii zapomniał" – zaczął.
Według polityka Prawa i Sprawiedliwości katastrofa lotnicza doprowadziła do przypomnienia światu o zbrodni katyńskiej. "Przypomniała nam także o prawdziwym obliczu Rosji i jej władz" – dodał.
"Dziś, oddajemy hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej oraz wszystkim, którzy zginęli w Katastrofie Smoleńskiej. Ich działania na rzecz wolności i suwerenności Polski są i pozostaną dla nas na zawsze nieocenionym dziedzictwem" – napisał.
Premier dołączył do wpisu dwa zdjęcia. Jedno przedstawia zdjęcie z Katynia, a drugie ze Smoleńska. Wielu komentujących zwróciło uwagę, że już na pierwszym planie w oczy rzuca się fragment ciała jednej z ofiar katastrofy lotniczej.
"Na pierwszym zdjęciu najprawdopodobniej widać zwłoki", "Na serio, Panie Premierze trzeba wrzucać zdjęcie z ciałem osoby, która zginęła w tym wypadku? Gdzie szacunek do zmarłych?" "Czy na zdjęciu z katastrofy widać ciała ofiar? Pan ma choć gram przyzwoitości?" – czytamy w komentarzach pod wpisem premiera.
Jak pisaliśmy w naTemat, w 12. rocznicę katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz zaprezentował najnowszy raport ws. wypadku. Wówczas wielokrotnie powtarzał, że w załącznikach do raportu można znaleźć wszelkie dowody na zamach.
Tymczasem, w załącznikach było widać ciała ofiar katastrofy. Fotografie nie były w żaden sposób wyblurowane. Dopiero po dobie od publikacji strona została zablokowana. Czytelnikom ukazał się komunikat "Przepraszamy. Aktualnie trwają prace konserwacyjne".
Służba Kontrwywiadu Wojskowego otrzymała polecenie zweryfikowania, czy za publikacją nie stał "ktoś z zewnątrz", jednak wyniki prac śledczych nigdy nie zostały podane opinii publicznej.