Nowe fakty ws. podwójnego zabójstwa w Wielkopolsce. Marcin W. ukrywał się przy komendzie?

Mateusz Przyborowski
12 kwietnia 2023, 19:25 • 1 minuta czytania
Pojawiają się nowe informacje na temat okoliczności podwójnego morderstwa w Międzychodzie i Muchocinie w Wielkopolsce. Według nieoficjalnych doniesień Marcin W. miał się ukrywać zaledwie kilkaset metrów od siedziby komendy powiatowej i własnego domu.
Zabójstwa w Międzychodzie i Muchocinie. Marcin W. wszystkich oszukał? Fot. Lukasz Gdak / East News

Policyjna obława za sprawcą podwójnego morderstwa w województwie wielkopolskim trwała ponad dobę. Przypomnijmy, ciała 22-latka z Muchocina i 45-latki z Międzychodu odnaleziono w ich domach 29 marca późnym popołudniem.

Podejrzany o dokonanie tych zbrodni 24-latni Marcin W. został zatrzymany następnego dnia wieczorem. Co więcej, mężczyzna sam zgłosił się na komendę policji w Międzychodzie, gdzie mieszka.

Zabójstwa w Międzychodzie i Muchocinie. Marcin W. ukrywał się w pobliżu domu i komendy?

W tej sprawie pojawiają się nowe, nieoficjalne, doniesienia. Wynika z nich, że Marcin W. oszukał nie tylko psychiatrów, ale także śledczych i policjantów, którzy go szukali.

Przypomnijmy, że 24-latek rok temu wyszedł z zakładu psychiatrycznego i miał leczyć się na wolności. Rodzina mężczyzny przekazała jednak śledczym, że od kilku miesięcy Marcin W. nie brał leków i dziwnie się zachowywał.

Teraz okazuje się, że po dokonaniu zabójstw W. miał ukrywać się w pobliżu własnego domu i tuż pod nosem policjantów. Według nieoficjalnych doniesień portalu miedzychod.naszemiasto.pl mężczyzna wyszedł z tzw. rowu bielskiego przecinającego drogę Międzychód – Sieraków. To miejsce znajduje się właśnie tuż przy Komendzie Powiatowej Policji w Międzychodzie.

Ponadto, jak podaje portal, wspomniany rów łączy się z rzeką Wartą i przebiega w pobliżu domu Marcina W. Kiedy trwała policyjna obława, funkcjonariusze stale obserwowali ten właśnie dom.

Poszukiwania były skoncentrowane w okolicach Warty i lasów pod Międzychodem, gdzie znaleziono skradzione po pierwszym zabójstwie auto, oraz plecak, w którym były jedzenie, pieniądze i świeczki. "Policjanci tłumaczą, że działania poszukiwawcze były bardzo dynamiczne, bo chodziło o zatrzymanie podejrzanego w jak najkrótszym czasie" – czytamy na portalu.

Rodzina Marcina W. przekazała szokujące informacje

Śledczy nadal oficjalnie nie wiedzą, gdzie przez ten czas ukrywał się Marcin W. i czy ktoś mu pomagał. Oprócz tego, że przyznał się do popełnienia zbrodni, nic więcej nie chciał powiedzieć. – Nie okazywał żadnych emocji. Potwierdził, że zażywał narkotyki i leczył się psychiatrycznie – mówił rzecznik poznańskiej prokuratury okręgowej Łukasz Wawrzyniak.

Prokuratura przyznaje, że ustalenie motywów zbrodni również jest utrudnione, bo podejrzany nie złożył oświadczeń. – Przyjmujemy, że mogło chodzić o kwestie domniemanej, urojonej, niespełnionej miłości – przekazał prokurator i zaznaczył, że Marcin W. "znał te osoby".

Śledczy nie wykluczają też motywu zemsty. Jedną z ofiar jest bowiem brat kobiety, która miała być obiektem uczuć podejrzanego. W 2019 roku Marcinowi W. zarzucono z kolei uporczywe nękanie, naruszenie miru domowego oraz naruszenie nietykalności cielesnej i znieważenie funkcjonariuszy.

Mężczyzna został osadzony w zakładzie psychiatrycznym i dwukrotnie przedłużano mu czas pobytu w ośrodku w Pabianicach w woj. łódzkim. Jak podał Onet, Marcin W. opuścił zakład w marcu 2022. Rodzina przekazała jednak śledczym, że od pół roku nie przyjmował leków i dziwnie się zachowywał.

Z ustaleń dziennikarzy wynika, że terpię 24-latka na wolności miał nadzorować sąd w Szamotułach, który ma siedzibę w pobliżu miejsca jego zamieszkania. Sąd Okręgowy w Poznaniu tłumaczy natomiast, iż nie miał informacji z Poradni Zdrowia Psychicznego w Międzychodzie, że mężczyzna nie stawił się na terapię, "co wskazywało na to, że do niej przystąpił".

Z informacji, do jakich dotarł serwis miedzychod.naszemiasto.pl, wynika, że podejrzany regularnie stawiał się na leczenie, a jego zachowanie miało nie wykazywać tendencji, że może być on niebezpieczny dla otoczenia. Pod koniec lutego tego roku Marcin W. miał odbywać ostatnie sesje terapii.

Po zatrzymaniu 24-latka sąd zastosował wobec niego tymczasowy areszt na trzy miesiące. Marcin W. przebywa w zamkniętym oddziale psychiatrycznym. Do tej pory nie odnaleziono też noża, którym miał zadać swoim ofiarom 50 ciosów.