Marcin W. "oszukał wszystkich"? Nowe doniesienia ws. zbrodni z Międzychodu
Obława po brutalnym zabójstwie dwóch osób - 22-letniego Patryka w Międzychodzie i 45-letniej Iwony Muchocinie (woj. wielkopolskie) - rozpoczęła się 30 marca (do zbrodni doszło dzień wcześniej).
Po odnalezieniu ciał obu ofiar W. porzucił skradziony samochód i uciekł do lasu. W obławę zaangażowano duże siły policji: m.in. funkcjonariuszy z Międzychodu, z okolicznych powiatów, komendy poznańskiej oraz wojewódzkiej.
Podwójne zabójstwo w Wielkopolsce. Na jaw wychodzą nowe szczegóły
Śledczy opublikowali wówczas wizerunek 24-latka. Ten tego samego dnia wieczorem sam zgłosił się na policję. W piątek 31 marca został przetransportowany do Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, gdzie usłyszał zarzuty. Nie przyznał się do zarzucanego czynu, a za podwójne zabójstwo grozi mu dożywocie.
Obie zbrodnie były bardzo brutalne. Pierwsza ofiara została znaleziona w spalonym mieszkaniu. Druga miała być mordowana na oczach własnego dziecka. – Mężczyźnie (24-letniemu Patrykowi – red.) zadano 40 ciosów nożem, kobieta zmarła po zadaniu 10 ciosów – informowała Prokuratura Okręgowa w Poznaniu.
Czytaj też: "Zadawał ciosy na oczach dziecka". Mieszkańcy Międzychodu wstrząśnięci po śmierci Iwony
– Nie okazywał żadnych emocji. Potwierdził, że zażywał narkotyki i leczył się psychiatrycznie – mówił rzecznik poznańskiej prokuratury, Łukasz Wawrzyniak. Jak dodał, podejrzany "po prostu milczał", a podczas zatrzymania "był całkowicie obojętny, zdystansowany".
– Najbliżsi przekazali nam informację, że zaczął się dziwnie zachowywać, my to teraz weryfikujemy i ustalamy. Nigdzie tego nie zgłaszali – powiedział.
Czy W. faktycznie leczył się psychiatrycznie? Nowe szczegóły w tej sprawie podał portal miedzychod.naszemiasto.pl. Wskazano m.in., że Marcin W. swoim zachowaniem mógł "oszukać system" (o tym, że W. być może "oszukał wszystkich" i mógł prowadzić grę z lekarzami, pisze również "Fakt").
"Z naszych informacji wynika, że Marcin W. regularnie wywiązywał się obowiązku stawiania się na terapię, a jego zachowanie nie wskazywało na to, że może być niebezpieczny dla otoczenia" – ustalili dziennikarze portalu miedzychod.naszemiasto.pl, dodając, że ostatnie sesje leczenia Marcina W. miał odbywać jeszcze pod koniec lutego 2023 roku, a więc miesiąc przed tragedią.
"Jest to o tyle ciekawe, że prokuratorzy od początku informowali – powołując się na rodzinę podejrzanego – że ten przestał zażywać leki pół roku temu i w konsekwencji zaczął się dziwnie zachowywać.
Czy lekarze psychiatrzy w Międzychodzie mogli widzieć jego dziwne zachowanie, o którym informowała rodzina?" – pytają dziennikarze. Lekarzy z tajemnicy lekarskiej może zwolnić tylko sąd, co na razie się nie stało. Niewykluczone jednak, że zarówno bliscy mężczyzny, jak i medycy, byli przez niego wprowadzani w błąd. Na razie mężczyzna przebywa w areszcie i ma opiekę psychiatryczną.
Jak opisywaliśmy, portal ujawnił też, że mężczyzna najprawdopodobniej ukrywał się bardzo blisko swojego domu i blisko... komendy policji.
"Z informacji, do których udało nam się dotrzeć, wynika, że Marcin W. wyszedł z tak zwanego rowu bielskiego, który przecina drogę Międzychód – Sieraków tuż przy Komendzie Powiatowej Policji w Międzychodzie. Ten rów łączy się z pobliską rzeką Wartą. Kilkaset metrów od komendy przebiega obok domu, w którym mieszkał Marcin W. W trakcie obławy dom ten był pod stałą obserwacją funkcjonariuszy" – przekazali dziennikarze.
Jaki był motyw zbrodni? Śledczy mówili o zemście
Śledczy niedługo po zatrzymaniu mężczyzny informowali, że nie wykluczają też motywu zemsty. Zamordowany 22-letni Patryk był bratem Patrycji, w której kiedyś Marcin W. miał się zakochać i którą potem prześladował, a także miał ją uprowadzić. Patrycji nie było w domu, zdecydował się na zabicie jej brata.
Potem miał ukraść samochód zamordowanego Patryka i udać się do mieszkania kolegi Mikołaja, który kilka lat temu zeznawał przeciwko niemu. Chłopaka nie zastał w domu, więc zabił jego 45-letnią mamę, Iwonę.
W 2019 roku Marcinowi W. zarzucono uporczywe nękanie, naruszenie miru domowego oraz naruszenie nietykalności cielesnej i znieważenie funkcjonariuszy. Właśnie z tego powodu został osadzony w zakładzie psychiatrycznym i dwukrotnie przedłużano mu czas pobytu w ośrodku w Pabianicach w woj. łódzkim. Opuścił zakład w marcu 2022. Terapię 24-latka na wolności miał nadzorować sąd w Szamotułach, który ma siedzibę w pobliżu miejsca jego zamieszkania.
– W marcu zeszłego roku sąd w Pabianicach po raz kolejny zasięgnął opinii lekarzy psychiatrów. Okazało się, że stan zdrowia Marcina W. się poprawił, doszło do remisji objawów. Dlatego zapadła decyzja, że wystarczające będzie jego dalsze leczenie na wolności, w warunkach ambulatoryjnych.
Sąd w Pabianicach wskazał, że ma uczestniczyć w terapii uzależnień, nie wiem jakich, bo nie mamy już akt terapii psychiatrycznej – przekazała sędzia Iwona Konopka z Sądu Okręgowego w Łodzi.
Sąd Okręgowy w Poznaniu tłumaczył natomiast, iż nie miał informacji z Poradni Zdrowia Psychicznego w Międzychodzie, że mężczyzna nie stawił się na terapię, "co wskazywało na to, że do niej przystąpił".