Wyrzeźbiony Pachut i Doda w skąpym bikini szaleją na Sri Lance. "Tarzan i nasza Jane"
- W ramach prezentu urodzinowego dla ukochanego Doda postanowiła zorganizować na własną rękę wyjazd na Sri Lankę
- Para aktywnie zwiedza malownicze zakątki, korzysta z rajskich plaż, a wszystko to widzą ich followersi
- Pod ostatnim zdjęciem zakochani zostali okrzyknięci "najbardziej hot parą w całej Polsce"
- Co Doda robi, że jej sylwetka prezentuje się tak dobrze w skąpym bikini? Pachut wygląda zaś jak "Tarzan"
Doda i Dariusz Pachut szaleją na Sri Lance. Wokalistka w skąpym bikini
Doda i Dariusz Pachut tuż po urodzinach sportowca, jeszcze przed świętami wielkanocnymi spakowali walizki i udali się na Sri Lankę. Wokalistka mówiła na InstaStory, że do wybrania tego kierunku nakłoniła ją znajoma, Katarzyna Kępka, którą rodacy kojarzą jeszcze ze stacji muzycznej "Viva Polska".
Kobieta mieszka tam obecnie z mężem i dzieckiem. Wiodą aktywny tryb życia, co spodobało się Dodzie. Zasięgnęła więc od nich rady, co warto zwiedzić na Sri Lance. Wraz z partnerem artystka korzysta więc z rozmaitych aktywności: kosztują lokalnej kuchni, odwiedzają malownicze miejsca, opalają się na rajskich plażach. Odwiedzili też m.in. rezerwat słoni.
Doda i Pachut wrzucili zdjęcie z basenu. "MYSZsion possible" – podpisali kadr, na którym wykonują akrobacje, nawiązując do popularnego filmu z Tomem Cruisem i pieszczotliwego przezwiska, którym podróżnik nazywa swoją wybrankę, czyli "mysza".
Pod postem posypało się mnóstwo komplementów dla pary. "OMG, jaki ogień"; "Jak Tarzan i Jane, tylko w lepszym wydaniu"; "Ta figura kojarzy mi się z łyżwami, ale tutaj bym podpisała: 'Gwiazdy tańczą na wodzie'"; "Doda jak wąż, widać, po co ćwiczył Dariusz" – czytamy.
Sekret płaskiego brzucha Dody. Co robi, by tak wyglądać?
Rabczewska jeszcze niedawno była w kiepskim stanie psychicznym. Wszystko przez to, że jej ukochany tata miał udar i trafił do szpitala. Sytuacja jest podobno pod kontrolą. Fani cieszą się, że Doda, mimo zapowiedzi, że na chwilę znika z social mediów, jednak tego nie zrobiła i relacjonuje wypad na Sri Lankę.
"Czasem fajnie w ekskluzywnym hotelu, ale czasem fajniej w klimatycznej lepiance. Kuchnia lankijska inaczej smakuje, jak ją sam zrobisz, a że czasem lubię 'namieszać'... to kolejne warsztaty kulinarne za mną" – napisała pod zdjęciem z kuchni, gdzie zapozowała w skąpym bikini.
Fani Dody nie od dzisiaj zachodzą w głowę, jak gwiazda robi to, że wygląda tak korzystnie. "Masz tak piękną sylwetkę, że napatrzeć się nie mogę, widać, że kosztowała dużo pracy i wysiłku. Zdradź, chociaż jak się odżywiasz? Czego nie jesz, czego unikasz, wiem, że alkoholu czy czegoś jeszcze?" dopytała internautka.
Sekret płaskiego brzucha Dody i jej nienagannej sylwetki? Piosenkarka pisała o tym niedawno. Często bowiem padają takie pytania.
"Cukru nie jem od 15 lat, nabiału od ponad 6. Moja sylwetka na przełomie dekady zmieniała się wielokrotnie i choć zawsze byłam wysportowana, to nigdy nie byłam tak zadowolona z niej, jak teraz. Samodyscyplina, higiena życia, wysiłek, konsekwencja to jest coś, co ja po prostu lubię. Mnie nie daje satysfakcji, kiedy zjem fast food, mi daje satysfakcję, kiedy tego nie zrobię" – tłumaczyła.
Artystka ponadto codziennie rano sięga po napary ziołowe, zamiast kawy. One regulują pracę jelit i poprawiają przemianę materii. "Odpowiednią żywnością wyleczyłam się z wielu swoich kłopotów zdrowotnych, mimo że wciskano mi farmaceutyki jako jedyne wyjście. Dobre nawyki żywieniowe potrafią zdziałać cuda. Moje ojciec wpoił mi je od dziecka, a potem jako dorosła osoba pielęgnowałam je i z każdym rokiem doceniałam ten dar. Dziś mam 38 lat i ciało dwudziestolatki, ale nie wystarczyłyby mi same geny po ojcu sportowcu! Ruch dwa razy w tygodniu, dyscyplina, higieniczny tryb i dieta, która jest moim stylem życia, dała mi ten efekt" – podkreśliła.
Więcej o swoich nawykach żywieniowych ukochana Pachuta mówiła jakiś czas temu w wywiadzie z Krzysztofem Stanowskim. – Nie jem glutenu. Jem ryby, jajka, kaszę, orzechy, ryże, nasiona różne, warzywa. Także owoce, ale przez to, że są z fruktozą, to jem je do godziny czternastej – zdradziła swój sekret.
– Ostatnio mi ktoś powiedział, że zupełnie nieświadomie całe właściwie życie robię tzw. okienko żywieniowe, czyli nie jem pięć godzin przed snem. Chcąc nie chcąc, robię sobie taki mini-post codziennie. I dużo, dużo wody – zaznaczyła.
Rabczewska od lat jest abstynentką. – Odkąd przestałam pić alkohol, wszystko się zmieniło. Uważam, że kobiety po 30. roku życia nie powinny w ogóle pić alkoholu i jeść czerwonego mięsa. Alkohol bardzo psuje urodę. Jak wykluczyłam te dwie rzeczy ze swojej diety, to sami widzicie – skwitowała.