Narciarskie last minute w majówkę? Na lodowcach w Sölden mają jeszcze... trzy metry śniegu!
Parafrazując klasyka, sezon narciarski 2022/23 był to dziwny sezon, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia... Jesienią zdawało się, że Frau Holle bardzo szybko zabrała się za strząsanie pierza ze swojego łoża. Mnóstwo alpejskich ośrodków – również tych położonych grubo poniżej 2000 m n.p.m. – zaliczyło start o wiele lepszy niż w poprzednich latach. Nawet jeśli otwierano stoki w tym samym terminie, do dyspozycji było już więcej tras i działających wyciągów.
Jednak w okresie świąteczno-noworocznym, gdy sezon powinien rozpoczynać się pełną parą, miny narciarskiej braci zaczęły rzednąć. Dobitnie przypomniał o sobie kryzys klimatyczny, sugerując nam, że alpejskie śnieżyce z jesieni to były tylko tzw. ekstremalne zjawiska pogodowe, do których podobno musimy się przyzwyczajać.
Kiedy w pierwszym tygodniu stycznia przejeżdżałem przez Kitzbühel, wszechobecna zieleń sugerowała, że tylko cudem za kilka dni uda się tam zorganizować słynne Hahnenkamm-Rennen. Radość na après-ski zaczęły zstępować smutne dysputy o tym, ile borykających się z brakiem śniegu ośrodków musi zostać zamkniętych i że narciarstwo na lodowcach stanie się zabawą tylko dla bogaczy.
Na całe szczęście, tym razem cud jeszcze nastąpił. Albo zima postanowiła nagle wrócić do normy, albo w lutym, marcu i przez część kwietnia mieliśmy do czynienia z długimi tygodniami kolejnych "ekstremalnych zjawisk pogodowych". Efekt był taki, że mroźne i śnieżne dni najpierw pozwoliły długo funkcjonować większości porządnych ośrodków, a na lodowcach bardzo dobrych warunków można spodziewać się nawet w majówkę.
Gdzie na narty w majówkę? Sölden w Austrii to będzie dobry wybór
Oby zatem nigdy tak się nie stało, ale jeśli w przyszłości zmiany klimatyczne rzeczywiście mają sprawić, że da się spokojnie jeździć tylko na trzytysięcznikach, z zaznaniem majowego narciarstwa lepiej nie zwlekać. A jeśli zastanawiacie się nad taką opcją przed majówką 2023, podpowiadam Wam... jedną miejscówkę z aż dwoma lodowcami.
Mowa oczywiście o Sölden, gdzie od lat tradycyjnie rozpoczyna się każdy kolejny sezon Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim. Zawodowcy tam zaczynają, a my możemy w znakomicie swój amatorski sezon zakończyć.
Na tydzień przed majówką na lodowcach Rettenbach i Tiefenbach grubość pokrywy śnieżnej to nawet ponad 300 cm! W najcieńszych odcinkach mowa natomiast "tylko" o 90 cm. Działają też praktycznie wszystkie lodowcowe wyciągi – trzy gondole, sześcioosobowa kanapa, trzy wyciągi orczykowe i taśma narciarska przeznaczona nie tylko dla dzieci.
One sprawnie dowożą na dziewięć stoków otwartych co najmniej do 7 maja. Łączna długość dostępnych o tej porze roku tras to 30,4 km (w tym 24,3 km niebieskie, 5,4 km czerwone i 700 m trasy czarnej).
Pisząc to wszystko, aż żałuję, iż w tym roku już tam nie zajrzę! Nie jest jednak tak, że polecam to miejsce jedynie na podstawie wiedzy teoretycznej. Na zaproszenie austriackich biur promocji turystyki - Austria.Info oraz Ötztal Tourismus ja w Sölden w podobnym terminie kończyłem ubiegłoroczny sezon. I mogę Was zapewnić, że do absolutnie samego końca można tam liczyć również na otwarte serca gościnnych mieszkańców doliny Ötztal.
Co o tej porze działa w Sölden?
Nawet o tej porze roku nie zawitacie w miasteczku zabitym dechami. Znajdzie się i otwarty imbiss, i czasem ukryte gdzieś niepozornie za stodołą restauracje ścigające się o gwiazdkę Michelin. Oferta rozrywkowa w Sölden też jest prawie całoroczna – dbają o nią nie tylko gospodarze knajpek przy stokach, ale i lokali rozrywkowych w centrum miejscowości.
Raz na kilka lat (ostatnio tradycyjny harmonogram mocno popsuła pandemia koronawirusa) w finałowych dniach sezonu w Sölden można załapać się na spektakularne show "Hannibal". Odpowiada za nie znany reżyser widowisk plenerowych Hubert Lepka.
Teren lodowca zamienia on w gigantyczną scenę, a na trybunach Pucharu Świata zasiada widownia, której opowiadana jest historia inspirowana wojną Kartaginy z Rzymianami. A przede wszystkim przemarszem, jakiego w 218 r. p.n.e wódz Hannibal wraz z 50 tys. wojowników i 37 słoniami miał dokonać przez Alpy.
Całe Ötztal to gigantyczna baza noclegowa, o miejsca w hotelach, pensjonatach oraz apartamentach w Sölden i okolicy nie trzeba zbyt nerwowo konkurować nawet w szczycie sezonu. Według informacji z najpopularniejszych serwisów rezerwacyjnych, na początek maja w miasteczku jest jeszcze sporo wolnych kwater różnego typu, a cała dolina jest obłożona tylko w połowie.
To jeden z argumentów za tym kierunkiem przemawiający, gdy naprawdę dopiero myślicie o czymś typu narciarskie last minute.
Narty na lodowcu w Sölden - ceny skipassów i informacja, jak dojechać
Ile ta lodowcowa przyjemność kosztuje? Na przykład, za trzydniowy karnet w okresie majówki trzeba w Sölden wyłożyć ok. 150-170 euro (najkorzystniejszy system sprzedaży internetowej dynamicznie zmienia stawkę w zależności od dnia i poziomu zainteresowania). Pięciodniowy wstęp na oba lodowce to ok. 227-245 euro.
A jak tam dojechać? Najprzyjemniejsza droga pod lodowce Rettenbach i Tiefenbach wiedzie przez Niemcy. Kto podróżuje z północnej części Polski, ten powinien kierować się na Berlin, Lipsk, Norymbergę, Monachium i tak aż do Garmisch-Partenkirchen. Z centralnych i południowych regionów kraju najwłaściwsza będzie zapewne trasa początkowo wiodąca przez Drezno.
Konieczność (lub przyjemność) zmagania się z górskimi serpentynami trwa relatywnie krótko. Taki jest jedynie odcinek od granicy niemiecko-austriackiej do zjazdu na autostradę A12. Na końcu należy odbić w drogę na Oetz i jechać prosto dalej aż do Sölden.
Czytaj także: https://natemat.pl/232857,ischgl-w-tyrolu-to-jedno-z-najmodniejszych-miejsc-na-narty-w-austrii