Tragedia w Chodzieży. Rodzice zamordowanej Marty zabrali głos
- W poniedziałek w domu jednorodzinnym w Chodzieży znaleziono ciała pięciu osób, w tym malutkiego dziecka
- Para przeprowadziła się do teściów w tym mieście. Rodzice zabitej rozmawiali o sprawie z jedną z gazet
- – Naprawdę nic nie wskazywało na to, że dzieje się coś złego, córka była w dobrym nastroju – opowiadała pani Małgorzata, matka Marty
W domu w Chodzieży policja znalazła pięć ciał: pana Bogdana, jego żony Krystyny, synowej Marty, syna Krzysztofa oraz ich malutkiego syna Stasia.
Zanim Marta zamieszkała u teściów, wraz z mężem wprowadzili się do jej rodziców. "Faktowi" udało się z nimi porozmawiać.
Matka Marty o ostatniej rozmowie: córka była w dobrym nastroju
– Gdy rozchorował się ojciec Krzysztofa, on najpierw sam do niego jeździł. Z czasem podjęli jednak z Martą decyzję, że na czas choroby zamieszkają wspólnie w domu w Chodzieży – opowiadał gazecie tata Marty. Mężczyzna sam ich zawiózł, gdyż zięć był słabym kierowcą.
Ostatnio rodzice Marty rozmawiali z nią w środę, tydzień temu. – Rozmawiałyśmy ze sobą przez telefon. Naprawdę nic nie wskazywało na to, że dzieje się coś złego, córka była w dobrym nastroju – przekazała jej matka, pani Małgorzata. Jeszcze w czwartek Marta pisała z siostrą, potem kontakt się urwał.
Rodzice zabitej dziewczyny przekazali też, że nic nie wskazywało na to, aby ich zięć miał jakieś problemy. – W ogóle. Nic, a nic. Wszystko było w porządku. Przypuszczamy, że choroba psychiczna uaktywniła się nagle. Teraz czekamy na wyniki sekcji zwłok – podsumowali w rozmowie z "Faktem".
Co wiemy o zbrodni w Chodzieży?
Przypomnijmy: w Chodzieży doszło do makabrycznej zbrodni. W poniedziałek 24 kwietnia w domu jednorodzinnym znaleziono ciała pięciu osób, w tym niemowlęcia. Jak potwierdziła to rzeczniczka tamtejszej policji w rozmowie z naTemat, byli to członkowie jednej rodziny.
Na parterze policjanci znaleźli ciało 41-letniego mężczyzny i jego 38-letniej żony. Na łóżku leżało ciało niemowlaka. Czteromiesięczne dziecko było przykryte kołdrą.
Pozostałe dwa ciała znajdowały się na piętrze budynku. Należały do 73-letniego mężczyzny i jego 72-letniej żony, które także miały rany szyi. Drzwi na zapleczu domu były otwarte. "Gazeta Wyborcza" ustaliła, że do tragedii doszło przy ul. Podgórnej. Jak informowaliśmy w naTemat, sprawcą ma być Krzysztof A.
Co wiadomo o Krzysztofie A.? 41-latek ukończył Akademię Rolniczą, a także zajmował się robieniem łapaczy snów. Jak podał ostatnio "Super Express", żonę poznał w Anglii. Marta malowała torebki i sprzedawała je przez internet.
– Nie było jakichkolwiek sygnałów o nieprawidłowościach – powiedział z kolei telewizji TVN24 burmistrz Chodzieży Jacek Gursz. Takie same informacje spływały zresztą również od sąsiadów. Nikt nie spodziewał się, że może dojść do tragedii.