Tragedia w Chodzieży. Rodzice zamordowanej Marty zabrali głos

redakcja naTemat
27 kwietnia 2023, 12:39 • 1 minuta czytania
Tragedia w Chodzieży wstrząsnęła Polską. Znaleziono tam pięć ciał. Rodzina zanim się przeprowadziła się do teściów, mieszkała u rodziców zabitej kobiety. Kilka dni po makabrycznym zdarzeniu zabrali oni głos na temat tego, co się wydarzyło.
Rodzice zabitej w Chodzieży zabrali głos. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Hubert Hardy/REPORTER

W domu w Chodzieży policja znalazła pięć ciał: pana Bogdana, jego żony Krystyny, synowej Marty, syna Krzysztofa oraz ich malutkiego syna Stasia.

Zanim Marta zamieszkała u teściów, wraz z mężem wprowadzili się do jej rodziców. "Faktowi" udało się z nimi porozmawiać.

Matka Marty o ostatniej rozmowie: córka była w dobrym nastroju

– Gdy rozchorował się ojciec Krzysztofa, on najpierw sam do niego jeździł. Z czasem podjęli jednak z Martą decyzję, że na czas choroby zamieszkają wspólnie w domu w Chodzieży – opowiadał gazecie tata Marty. Mężczyzna sam ich zawiózł, gdyż zięć był słabym kierowcą.

Ostatnio rodzice Marty rozmawiali z nią w środę, tydzień temu. – Rozmawiałyśmy ze sobą przez telefon. Naprawdę nic nie wskazywało na to, że dzieje się coś złego, córka była w dobrym nastroju – przekazała jej matka, pani Małgorzata. Jeszcze w czwartek Marta pisała z siostrą, potem kontakt się urwał.

Rodzice zabitej dziewczyny przekazali też, że nic nie wskazywało na to, aby ich zięć miał jakieś problemy. – W ogóle. Nic, a nic. Wszystko było w porządku. Przypuszczamy, że choroba psychiczna uaktywniła się nagle. Teraz czekamy na wyniki sekcji zwłok – podsumowali w rozmowie z "Faktem".

Co wiemy o zbrodni w Chodzieży?

Przypomnijmy: w Chodzieży doszło do makabrycznej zbrodni. W poniedziałek 24 kwietnia w domu jednorodzinnym znaleziono ciała pięciu osób, w tym niemowlęcia. Jak potwierdziła to rzeczniczka tamtejszej policji w rozmowie z naTemat, byli to członkowie jednej rodziny.

Na parterze policjanci znaleźli ciało 41-letniego mężczyzny i jego 38-letniej żony. Na łóżku leżało ciało niemowlaka. Czteromiesięczne dziecko było przykryte kołdrą.

Pozostałe dwa ciała znajdowały się na piętrze budynku. Należały do 73-letniego mężczyzny i jego 72-letniej żony, które także miały rany szyi. Drzwi na zapleczu domu były otwarte. "Gazeta Wyborcza" ustaliła, że do tragedii doszło przy ul. Podgórnej. Jak informowaliśmy w naTemat, sprawcą ma być Krzysztof A.

Co wiadomo o Krzysztofie A.? 41-latek ukończył Akademię Rolniczą, a także zajmował się robieniem łapaczy snów. Jak podał ostatnio "Super Express", żonę poznał w Anglii. Marta malowała torebki i sprzedawała je przez internet.

– Nie było jakichkolwiek sygnałów o nieprawidłowościach – powiedział z kolei telewizji TVN24 burmistrz Chodzieży Jacek Gursz. Takie same informacje spływały zresztą również od sąsiadów. Nikt nie spodziewał się, że może dojść do tragedii.