Brat ksiądz molestował jej córkę latami. "W nocy molestował, a rano odprawiał mszę"

Alan Wysocki
27 kwietnia 2023, 17:37 • 1 minuta czytania
Ksiądz Marek latami wykorzystywał seksualnie swoją siostrzenicę. Po latach o dramacie kobiety opowiedziała jej matka. – W nocy właził jej do łóżka, dotykał, mówił, że chce zobaczyć, jak staje się kobietą, że sam nie ma dzieci i nie wie, jak to jest, gdy dziewczynka dorasta – powiedziała portalowi Gazeta.pl.
Brat ksiądz wykorzystywał jej córkę latami. "Molestował, a rano odprawiał mszę". Fot. Małgorzata Genca / Polska Press / East News

Brat ksiądz molestował jej córkę latami. "Molestował, a rano odprawiał mszę"

Sprawa księdza Marka wyszła na jaw podczas Wigilii w 2019 roku. Wówczas ofiara duchownego Ola (imię zmienione) powiedziała wujkowi, że nie zapomniała o latach molestowania. – Teraz każda Wigilia, każde święta Bożego Narodzenia to przeżywanie od nowa tej tragedii – powiedziała dla Gazety.pl mama pokrzywdzonej.

Kobieta podkreśliła, że nie zależy jej na mszczeniu się czy braniu odwetu na bracie. Wyjaśniła, że zależy jej przede wszystkim na sprawiedliwości. – Boję się, że nie spotka go żadna kara i już do końca życia będzie mieszkał w domu dla księży – stwierdziła.

Rodzina pochodzi z Zagórza. To niewielka wieś położona w powiecie chrzanowskim, w Małopolsce. Ksiądz Marek zaczął molestować Olę podczas wakacji w Bułgarii. – W nocy właził jej do łóżka, dotykał, mówił, że chce zobaczyć, jak staje się kobietą, że sam nie nie ma dzieci i nie wie, jak to jest, "gdy dziewczynka dorasta" – powiedziała.

– Nie pozwalał jej spać w staniku. Gdy kąpali się w morzu, też ją molestował. A rano odprawiał msze – dodała. Do przemocy dochodziło wielokrotnie, także podczas wypadów na narty do Rabki czy w domu babci pokrzywdzonej.

– Później córka powiedziała, że myślała, że tak się bawi dorosły mężczyzna ze swoim dzieckiem – dodała w rozmowie z Gazetą.pl.

Po namyśle rodzina zgłosiła sprawę do kurii. Dopiero po naciskach duchowni przekazali dokumenty do prokuratury. – Złożyli je po naszych naciskach. Myśmy dwa razy chodzili do kurii, zanim złożyli zawiadomienie – podkreśla.

Ksiądz Marek został skazany, ale nie trafił do więzienia

W grudniu 2021 roku zapadł wyrok pierwszej instancji, skazujący księdza Marka na cztery lata więzienia oraz odszkodowanie dla siostrzenicy. Duchowny nie zgłosił się jednak do odsiadki, bowiem trafił do szpitala.

Sprawa trafiła do sądu apelacyjnego, który latem 2022 roku podtrzymał karę, ale odroczył jej wykonanie ze względu na zły stan zdrowia duchownego. – Zaraz będzie rok od prawomocnego wyroku, a Marek mieszka sobie w domu dla chorych księży, żyje tam jak pączek w maśle. Ma wyprane, posprzątane, jedzenie dostaje pod nos – komentuje matka ofiary.

Kobieta powiedziała, że dla całej rodziny taka decyzja sądu stanowiła "potwornie bolesne doświadczenie". – Myśmy już byli przekonani, że dosięgnie go sprawiedliwość i poczujemy ulgę, trochę tego bólu nam odejdzie, ruszymy dalej. Pomyślałam wtedy, że on może wszystko – wspomniała.

"Byłam gorliwą katoliczką, z naciskiem na byłam. Teraz się nawet nie modlę"

– Trudno z tym żyć. Dzisiaj widzę, że były sygnały, mogła mi się wcześniej zapalić czerwona lampka – powiedziała. Kobieta przyznała się, że sama wielokrotnie negatywnie patrzyła na doniesienia o ofiarach księży pedofilów.

– Myślałam, że to wszystko nieprawda, atak. O Jankowskim to chyba u was czytałam. Jak ludzie dziecięce buciki pod pomnikiem zostawiali, ktoś tam czerwoną farbą ochlapał albo napisał "pedofil". Myślałam: No nie! Teraz, po tylu latach, komuś się przypomniało, że był molestowany? Przecież to nagonka na Kościół – przytoczyła.

– Jak ksiądz, który przy ołtarzu dotyka Pana Jezusa, może później wkładać dziecku ręce w majtki? Ktokolwiek, ale nie ksiądz. Nie mogłam tego pojąć, nie wierzyłam, dopóki nas to nie spotkało. Byłam gorliwą katoliczką, z naciskiem na "byłam". Teraz się nawet nie modlę – przyznała.