Miller potwierdził, że przechodzi na polityczną emeryturę. Podał konkretny termin

Alan Wysocki
02 maja 2023, 10:23 • 1 minuta czytania
Leszek Miller oficjalnie potwierdził przejście na polityczną emeryturę. Dawny lider SLD, a obecnie polityk Koalicji Obywatelskiej w PE nie wystartuje ani w wyborach do Sejmu, ani do Parlamentu Europejskiego. – Kadencja PE kończy się za rok w maju – podkreślił, pytany o termin zrezygnowania z dalszych aktywności.
Leszek Miller przechodzi na polityczną emeryturę. Podał konkretny termin. Fot. Jacek Domiński / Reporter / East News

To już pewne. Leszek Miller przechodzi na polityczną emeryturę

W "Rozmowie Piaseckiego" na antenie TVN24 Leszek Miller potwierdził, że wraz z końcem kadencji Europarlamentu zamierza przejść na polityczną emeryturę. Polityk Koalicji Obywatelskiej powiedział, że nie będzie kandydował w żadnych kolejnych wyborach.

– Zapewniam pana, że nie będę ubiegał się ani o mandat w Sejmie, ani w Parlamencie Europejskim. Chcę mieć trochę czasu dla siebie, gdzie ja będę rządził kalendarzem, a nie kalendarz mną – powiedział.

– Kadencja Parlamentu Europejskiego kończy się za rok w maju – podkreślił – Zacząłem w ZHP, tam zapisałem się w 1957 roku, a do ZMS w 1967 roku – dodał.

Leszek Miller zwrócił uwagę na fakt, że ma już 76 lat. Z ironią odniósł się do swojego wieku, pytany o udział w pochodzie z okazji Święta Pracy. – Świętuję 1 maja, ale niekoniecznie chodząc w pochodzie. Ja już jestem w takim wieku, że tak w połowie drogi między konduktem a pochodem – powiedział.

Leszek Miller włączy się w kampanię opozycji

– To nie oznacza, że znikam całkowicie. Oczywiście, jak będzie pan chciał mnie zaprosić do swojego programu, żebym coś skomentował, to bardzo chętnie. Wygodna pozycja komentatora, zawsze – powiedział.

W rozmowie z Konradem Piaseckim dawny lider SLD wskazał także, że czeka go już ostatni wyścig – o odsunięcie Prawa i Sprawiedliwości od władzy. Były premier chce bowiem włączyć się w kampanię wyborczą z pozycji europosła.

Polityk wciąż zabiega także o zjednoczenie opozycji pod sztandarem Donalda Tuska. – Gdyby było pięciu czy dziesięciu Tusków, to sytuacja wyglądałaby inaczej. Ale Tusk jest sam. A sam nie wygra wyborów – ocenił w rozmowie z Interią. – Naprzeciw regularnej armii PiS-u, dobrze zorganizowanej, musi stanąć podobna armia opozycji, a nie jakieś pospolite ruszenie podzielone na kawałki – dodał.