To najdroższy serial w historii, ale czegoś mu brakuje. Mimo to "Cytadela" Amazona bawi – i to jak!

Ola Gersz
02 maja 2023, 18:19 • 1 minuta czytania
Połączenie Jamesa Bonda, Jasona Bourne'a, "Mission: Impossible" i... "Miłość jest ślepa"? Tak w skrócie można opisać "Cytadelę", nowy, astronomicznie drogi serial Amazona z Priyanką Choprą Jonas i Richardem Maddenem. Mimo że serial braci Russo, ojców dwóch ostatnich hitów o Avengersach, wydaje się nie do końca gotowy i nieco głupawy, to zabawa jest przednia i po dwóch odcinkach chcę więcej.
Jak wypadła astronomicznie droga "Cytadela"? Fot. Amazon Prime Video / materiały prasowe

Amazon nie bierze jeńców: dwa najdroższe seriale w historii telewizji należą do niego. W ubiegłym roku zadebiutował (mocno hejtowany przez fanów, ale oszałamiający realizacją) "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy", który kosztował – razem z kwotą za prawa autorskie do świata Tolkiena – 465 milionów dolarów. Jednak, jak twierdzi gigant, Śródziemie zostało finansowo zdeklasowane.

Teraz czas na "Cytadelę", której sama produkcja pochłonęła, bagatela, 300 milionów. I to tylko za sześć odcinków! To właśnie serial Davida Weila wyprodukowany przez braci Russo (Anthony'ego i Josepha, którzy wyreżyserowali takie hity Marvela, jak: "Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz", "Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów", "Avengers: Wojna bez granic" i "Avengers: Koniec gry") Amazon obwołał swoją najbardziej kosztowną produkcją. Nie wiemy, jak dokładnie oszacowało to Prime Video, ale pozostaje wierzyć platformie VOD na słowo (potwierdziliśmy to w biurze prasowym).

Dlaczego szpiegowski thriller akcji z elementami romansu, science fiction i dramatu kosztował aż taki majątek? To nie tylko sama realizacja (w różnych miejscach na globie) i efekty specjalne, ale przede wszystkim dokrętki, bo cały pierwszy odcinek... został odrzucony i wymieniono reżysera. Sfilmowanie nowych scen i zwołanie wszystkich z powrotem na plan nie należało do najtańszych posunięć, ale Amazon od początku był przekonany, że ma hit. W końcu zamówił nie tylko drugi sezon przed premierą pierwszego, ale dodatkowo kilka nieanglojęzycznych spin-offów.

"Powód tej i wiara w jej sukces opierają się na ogólnej atrakcyjności 'Cytadeli'. Filmy i seriale szpiegowskie zawsze cieszyły się dużym zainteresowaniem. W końcu franczyza Jamesa Bonda ma 60 lat i ochoczo poszukuje kolejnego głównego aktora, który nieuchronnie stanie się supergwiazdą. Ale 'Cytadela' jest także międzynarodowym globtroterem, który rozgrywa się w różnych lokalizacjach na całym świecie, co powinno być bardziej atrakcyjne dla międzynarodowej publiczności" – pisze Collider.

Wiara w sukces to jedno, ale czy Amazon rzeczywiście ma hit? Jak ten niebotycznie drogi serial z Richardem Maddenem ("Gra o tron", "Bodyguard") i Priyanką Chopra Jonas ("Quantico", "Bialy tygrys") wyszedł w praktyce? To zabawa, chociaż nieco... bez sensu.

O czym jest "Cytadela"? To serial akcji dla fanów Bonda

Wszystko zaczyna się w pociągu, jak to często w sensacyjnych filmach bywa. Oto dwoje agentów, Mason Kane (Madden) i Nadia Sinh (Chopra Jonas), spotyka się niespodziewanie podczas akcji, której celem jest podejrzany mężczyzna z walizką. Ona nie jest zbyt zadowolona ze spotkania, Mason flirtuje – więc od początku jasne jest, że tych dwoje coś ze sobą łączy. Na pewno wspólna przeszłość, bo nie jest najsympatyczniej.

Oboje pracują dla tytułowej Cydateli, niezależnej siatki szpiegowskiej założonej przez ludzi zmęczonych polityczną korupcją i przestępczą infiltracją, która nie odpowiada przed żadnym rządem i broni maluczkich. Całą akcją steruje zza monitora Bernard Orlick (Stanley Tucci), typowy informatyczny geniusz, ale z ciętym humorem i skomplikowanym życiem osobistym, ale nawet on nie ratuje sytuacji: ktoś zdradził i wszystko okazuje się pułapką zasadzoną przez Mantykorę, kryminalny syndykat zmęczony "tymi dobrymi".

Sekwencja akcji w pociągu robi wrażenie i zawsze miło jest widzieć na ekranie kobietę i mężczyznę (zwłaszcza tak atrakcyjnych jak ta dwójka) pracujących w parze i dających czadu. Mimo bycia topowymi agentami Mason i Nadia jednak przegrywają ze "złymi", a włoski pociąg wybucha.

Osiem lat później Mason jako Kyle Conroy nie pamięta, że był tajnym agentem, którego bali się przestępcy: mieszka z żoną i córką na przedmieściach i uczy dzieciaki baseballu. To samo tyczy się Nadii, która pracuje w hiszpańskiej restauracji i wierzy, że jest niejaką Charlotte Vernon. Jednak gdy nagle pojawia się Bernard z tajną misją – Mantykora ukradła supertajną teczkę Cytadeli z sekretami, które mogą zagrozić światowemu porządkowi – ta dwójka musi znowu wrócić do roli agentów. A to wcale nie będzie proste.

"Cytadela" Amazona jest droga, ale wydaje się niedokończona

Cała fabuła (przynajmniej w dwóch odcinkach) nie jest najsensowniejsza. Ot, agenci, chipy w mózgu ze wspomnieniami, tortury w piwnicy, superteczki, supersekrety i superzłole. Jednak od serialu akcji o agentach nie oczekujemy zbyt wiele: ma bujać i buja.

Są różne lokalizacje (Włochy, Hiszpania, USA...), wybuchy i efektowne walki, jak ta, w której Priyanka Chopra Jonas nokautuje kilku gości naraz w czerwonej, obcisłej sukience i w szpilkach. Jednak niektóre sceny akcji wydają się po prostu niepotrzebne, jak przydługa sekwencja z Nadią w chatce we Włoszech, która miała chyba tylko udowodnić, że ta kobieta poradzi sobie z każdym zboczeńcem.

Roi się od stereotypów (przystojny, zadufany w sobie agent; seksowna, genialna agentka, którą szanują mężczyźni; podejrzana polityczka; mięśniaki do bicia; mózg komputerowy; żona, której jedyną rolą jest bycie żoną), a zwroty akcji można przewidzieć, ale rozrywce można to wybaczyć, jeśli ta jest naprawdę dobra.

Jednak od najdroższego serialu w historii telewizji oczekujemy już znacznie więcej. Owszem, budżet w "Cytadeli" się zgadza. Wszystko krzyczy tu pieniędzmi, jednak mimo to cała produkcja wydaje się momentami zlepkiem scen, które nie do końca są ze sobą powiązane. To ma sens, biorąc pod uwagę dokrętki, ale całość złożono naprawdę niechlujnie i Amazon naprawdę mógł sypnąć groszem na dobry montaż. Szkielet scenariusza jest, ale resztę dopisywano chyba na kolanie.

A sami aktorzy? Po dwóch pierwszych odcinkach można stwierdzić, że nie da się oderwać oczu od Priyanki Chopry Jonas, która naprawdę daje na ekranie czadu. A Richard Madden? Cóż jest Richardem Maddenem, czyli bardzo drewnianym, ale urokliwym aktorem, którego fajnie ogląda się w scenach akcji.

Jak na razie nie wychodzi mu jednak granie zagubionego, chociaż świetnie mu idzie aplikowanie do roli Bonda: każda jego scena wydaje się krzyczeć "chcę być agentem 007, zatrudnijcie mnie!" (są plotki, że jest na to szansa). Za to Stanley Tucci i Lesley Manville w swoich przerysowanych rolach są zawsze aktorską ucztą.

Ale czy mimo to "Cytadelę" ogląda się świetnie? Tak, chociaż zależy, czego oczekujecie od serialu. Jeśli czystej, nieco głupawej rozrywki bez zbytniego myślenia, ale z mnóstwem wybuchów, pościgów i walk, to produkcja Amazona jest dla was. Ja oczekuję dokładnie tego i czekam na kolejne odcinki (łącznie będzie ich sześć, premiera co piątek na Prime Video). Będzie hit? Raczej na pewno.