Dawniej "solidarna", teraz "suwerenna". Tak zmieniała się (z nazwy) partia Ziobry
Ziobro wyrzucony z PiS za krytykę
W 2011 roku całą Polskę zaskoczył komunikat Adama Hofmana, ówczesnego rzecznika prasowego partii Prawo i Sprawiedliwość. – Zbigniew Ziobro, Jacek Kurski i Tadeusz Cymański zostali wykluczeni z PiS – poinformował.
Przypomnijmy, że wobec wyrzuconych polityków toczyło się postępowanie dyscyplinarne przed Komitetem Politycznym PiS związane z krytycznymi wypowiedziami na temat partii. Ziobro mówił m.in. o konieczności demokratyzacji PiS, czym uderzył w samego prezesa.
Hofman w swoim komunikacie zaznaczył, że "krytyczne wypowiedzi Ziobry, Cymańskiego i Kurskiego uniemożliwiały PiS pracę dla dobra Polski". Dlatego – jak powiedział – Komitet Polityczny podjął tę "trudną, męską, zdecydowaną decyzję".
I w tym momencie rozpoczyna się historia Solidarnej Polski.
Trudne początki Solidarnej Polski
W wyniku rozłamu w PiS wkrótce po wyborach parlamentarnych w 2011 roku powstała nowa partia Solidarna Polska. Znalazło się w niej 16 posłów wybranych w wyborach z list PiS. W następnych miesiącach do partii dołączali kolejni deputowani.
Pomysłodawcą, liderem i prezesem ugrupowania był Zbigniew Ziobro. Jak zapewniał, "SP będzie walczyć o sprawiedliwość społeczną, a w centrum jej programu będzie polityka prorodzinna".
Ziobro podczas kongresu założycielskiego w podwarszawskich Otrębusach mówił, że chce wprowadzić wysoki podatek dla koncernów, które osiągają w Polsce duże zyski, ale transferują je za granicę.
– Państwo polskie ma środki (...) do chociaż częściowego wykupu polskich banków i naprawienia hańby lat dziewięćdziesiątych, jakim była utrata kontroli nad polskim systemem bankowym – grzmiał z mównicy.
– Będziemy premiować tych przedsiębiorców, którzy będą szanować pracę i zatrudniać na pewne umowy – mówiła Beata Kempa, wiceprezeska partii, która w tym samym momencie żądała zakazu aborcji.
– Chcemy wydłużenia urlopu macierzyńskiego z sześciu do dziewięciu miesięcy, a na drugie, trzecie i kolejne dziecko o 12 miesięcy. Żeby można było godnie prowadzić dom i wychowywać dzieci – zapowiadała.
Na kongres założycielski zaproszono prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który odmówił pojawienia się na uroczystości, mówiąc, że "Solidarna Polska szkodzi prawicy i nie ma cech pozytywnych". Niespełna trzy lata później okazało się, że partie współpracują.
W kolejnych latach Zbigniew Ziobro dał się poznać nie jako drugi Piotr Ikonowicz – socjalista i orędownik sprawiedliwości społecznej, a jako autor kontrowersyjnej reformy wymiaru sprawiedliwości, przeciwko której protestowano w całej Polsce.
Zjednoczona Prawica, czyli powrót na listy PiS
Obietnice Solidarnej Polski nie przekonały wyborców. W 2014 roku SP startowała samodzielnie w wyborach do Parlamentu Europejskiego, ale nie przekroczyła progu wyborczego. Słaby wynik skłonił Ziobrę do rozmów z Kaczyńskim.
W 2014 roku powstał ruch Zjednoczona Prawica, czyli połączenie PiSu, Solidarnej Polski i ówczesnej partii Jarosława Gowina Polska Razem. Oficjalnie był to jednak komitet wyborczy Prawa i Sprawiedliwości.
Przypomnijmy, że PiS w tamtych wyborach miał do zaoferowania Polakom znacznie więcej, niż podwyższenie podatków dla najbogatszych, co proponował Ziobro. PiS w polityce socjalnej poszedł o krok dalej i dał ludziom 500 plus.
Zjednoczona Prawica wygrała wybory parlamentarne w 2015 roku. Politycy związani z SP weszli zarówno do Sejmu RP, jak i do rządu ówczesnej premier Beaty Szydło. Zbigniew Ziobro został mianowany ministrem sprawiedliwości.
Podobnie było w 2019 roku, kiedy to jeszcze więcej członków Solidarnej Polski znalazło się na listach PiS, wchodząc do Sejmu. Jednocześnie kontrast między partiami ulegał zwiększeniu.
Najpierw posłowie SP sprzeciwili się tzw. piątce dla zwierząt, później Ziobro wypowiadał się krytycznie o premierze Mateuszu Morawieckim i nie poparł przygotowanej przez PiS nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Później wyjawiono, że sojuszu z PiS "już nie ma".
Już nie "solidarna", tylko "suwerenna"
W środę 3 maja Solidarna Polska zmieniła swoją nazwę. Obecnie partia Zbigniewa Ziobry nazywa się Suwerenna Polska. Według posła Jana Kanthaka z SP zmiana nazwy to "nowa droga", w której "mężczyzna jest mężczyzną, a kobieta kobietą".
Poseł grzmiał z mównicy, że partia będzie dążyła do tego, żeby "w Polsce obchodzone było Boże Narodzenie, a nie święto zimy". Mówił też, że "palenie drewnem w kominku nie może być zbrodnią", a "samochody zaparkowane benzyną powinny dojeżdżać tam, gdzie chcą".
Później mównicę przejął Michał Wójcik, wiceprezes Suwerennej Polski.
– Jesteśmy dumnym i wielkim narodem, ale pamiętajcie: są tacy, którzy chcą wam tę suwerenność odebrać, ukraść, a my na to nie pozwolimy! Jeśli dopuścicie tych wariatów z opozycji do władzy, oddadzą suwerenność szaleńcom z Brukseli – mówił.
Następnie na temat "zagrożonej suwerenności Polski" wypowiedział się lider partii Zbigniew Ziobro. – Dziś musimy bronić suwerenności przed niemieckimi kolaboratorami w polskiej polityce. Jeśli się poddamy, nie będziemy mieli demokracji, lecz posłuszną Berlinowi tuskową sitwę – powiedział.
– Suwerenność Polski jest dziś zagrożona najbardziej od początku upadku komunizmu. Z jednej strony Rosja prowadzi napastniczą wojnę z naszym sąsiadem. Ta wojna może też bezpośrednio zagrażać nam, oby tak się nie stało, ale musimy być przygotowani. Z drugiej strony lewicowi fanatycy forsują projekt zmian Uni Europejskiej w państwo federalne, w państwo pod niemieckim przywództwem – mówił Ziobro.
Wychodzi więc na to, że ziobryści nie chcą już bazować na zawłaszczeniu PiS przez Jarosława Kaczyńskiego i nie idą w politykę socjalną, bo nie widzą w tym szansy. Zamiast tego próbują sprzeciwić się "ugodowej" polityce premiera Morawieckiego wobec UE i straszyć wojną. Czas pokaże, czy ta strategia się opłaci...
Czytaj także: https://natemat.pl/483662,debata-tusk-kaczynski