Policjanci z Podlasia zgubili drona za 200 tys. zł. Pod uwagę brane są dwa scenariusze

redakcja naTemat
07 maja 2023, 18:57 • 1 minuta czytania
Policjanci z Białegostoku w toku działań stracili drona wartego 200 tysięcy złotych – ustaliło RMF FM. Funkcjonariusze poszukują maszyny już od piątku. W tym momencie nie wiadomo, czy przyczyną utraty łączności była awaria, czy też dron został przejęty.
Policjanci z Białegostoku poszukują zagubionego drona (zdjęcie ilustracyjne) FOT. PIOTR KRZYZANOWSKI/POLSKA PRESS GRUPA/Polska Press/East New

Policja straciła drona wartego 200 tys. zł

Od piątku policjanci z Białegostoku poszukują drona obserwacyjnego, który zaginął podczas działań operacyjnych prowadzonych na Mazowszu – ustalił reporter RMF FM. Podlascy funkcjonariusze stracili kontrolę nad maszyną w momencie, w którym za jej pomocą prowadziła obserwacje w okolicach Makowa Mazowieckiego.


Sytuacja jest dość niefortunna, gdyż należące do Wydziału Techniki Operacyjnej z podlaskiej komendy wojewódzkiej urządzenie warte jest aż 200 tys. zł – jednak nie miało ono wmontowanego lokalizatora GPS.

Podinspektor Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji, przyznał w rozmowie z TVN24, że funkcjonariusze przez cały weekend szukają drona w okolicach Makowa Mazowieckiego. Potwierdził również doniesienia o tym, że urządzenie nie posiadało lokalizatora, dzięki któremu można byłoby wskazać jego położenie.

W związku z tym poszukiwania są ogromnie utrudnione. Policjanci poszukują maszyny, przeczesując osobiście teren, na którym mogła ona spaść – są to jednak przede wszystkim lasy i bagna.

W tym momencie nie wiadomo, z jakiego powodu utracono kontakt z dronem i kontrolę nad urządzeniem. Jak podaje RMF FM, rozpatrywane są dwie możliwości: awaria techniczna sprzętu lub przejęcie maszyny za pomocą systemu zwalczającego drony.

Wiceminister zgubił prywatny telefon, szukała go specjalna grupa policji

W ubiegłym miesiącu na jaw wyszła informacja o innego rodzaju policyjnych poszukiwaniach – ich obiektem był... prywatny telefon wiceministra spraw wewnętrznych Błażeja Pobożego. Trzech policjantów z komendy głównej wyposażonych w najnowszy sprzęt szukało prywatnego iPhone'a należącego do ministra. Prywatnego – a więc nie powinno być na nim żadnych wrażliwych danych.

Jak podał TVN24, do zdarzenia doszło w okolicach Ogrodu Saskiego w Warszawie. – Sygnał trafił do Komendy Głównej Policji. Do sprawy oddelegowano przynajmniej trzech funkcjonariuszy z Biura Kryminalnego, wraz ze najnowszym sprzętem, dzięki któremu mogli namierzać komórkę – opowiadała telewizji osoba znająca sprawę.

Udało im się w kilka godzin namierzyć sygnał aparatu. iPhone był na terenie jednego z biur stołecznego ratusza. Urzędnik został zatrzymany i przewieziono go do centrali policji. Tam go przesłuchano.

– Wypuszczono go, gdy koledzy upewnili się, że mówi prawdę. Telefon znalazł w drodze do pracy. Czekał, aż właściciel zadzwoni, bo aparatu nie udało mu się odblokować – powiedział TVN 24 anonimowo policjant. Cztery dni później śledztwo ws. urzędnika zostało umorzone.

Redakcja zapytała o sprawę także w MSWiA. "Informujemy, że minister Błażej Poboży jest osobą pokrzywdzoną w sprawie przestępstwa polegającego na przywłaszczeniu telefonu będącego jego prywatną własnością. Minister powiadomił organy ścigania i to policja decydowała o sposobie oraz trybie dalszego działania" – taką informację przekazał resort TVN 24.