Tysiące ludzi żegnało Kamilka. "Przez te ostatnie tygodnie wszyscy staliśmy się jego rodziną"

redakcja naTemat
13 maja 2023, 16:54 • 1 minuta czytania
Dziś pochowano ośmioletniego Kamilka z Częstochowy, którego skatował ojczym. Chłopiec z ciężkimi poparzeniami trafił do szpitala, w którym przegrał walkę o życie. O godzinie 13 zorganizowano ceremonię pogrzebową, na której zjawiły się tłumy. Zabrakło matki i ojczyma, którzy przebywają w areszcie, ale pojawił się biologiczny ojciec chłopca. To pod jego adresem padły obelgi.
Przegrzeb Kamilka. Ojciec usłyszał oskarżenia o śmierć chłopca Fot. Karol Porwich / East News

O incydencie, do którego doszło podczas pogrzebu, informuje portal Wirtualna Polska, która powołuje się na ustalenia swojego reportera, obecnego na uroczystości.


Obelgi nad trumną pod adresem biologicznego ojca Kamilka

Uroczystość, choć tłumna, przez większość czasu przebiegła spokojnie. Kamilka do grobu odprowadzało przyrodnie rodzeństwo, a także biologiczny ojciec z żoną. To właśnie pod adresem ojca padły oskarżenia.

Jak wskazuje Wirtualna Polska, podczas składania kwiatów nad grobem ojciec miał usłyszeć od niektórych żałobników, że śmierć chłopca jest jego winą.

"Kilka osób, które podchodziły do miejsca pochówku Kamilka, rzucało agresywne oskarżenia wobec biologicznego ojca dziecka, oskarżając go o śmierć chłopca, choć 8-latek mieszkał z matką. Inni ludzie krzyczeli, aby nie prowokować awantury nad grobem" – podaje Wp.pl

Do tego momentu uroczystość była wzruszająca, a żałobnicy, zgodnie z apelem rodziny, przynieśli głównie po jednej białej róży. Jak informuje "Fakt", miejsca w kaplicy starczyło jedynie dla niewielkiej części uczestników pogrzebu.

Sporo osób, zgodnie w pierwotnym apelem organizatora ceremonii, przyniosło ze sobą kolorowe baloniki, które wypuszczono w niebo.

Osobiste słowa księdza podczas pogrzebu Kamilka

Nie brakło także osobistych wyznań ze strony księdza, który odprawiał uroczystości pogrzebowe. Jak powiedział duchowny, "przez te ostatnie tygodnie wszyscy staliśmy się rodziną Kamila".

– Czuliśmy, że jego sprawa jest naszą, jego troski stały się też naszymi. Dlatego jest nas tu dzisiaj tak dużo. Przyszliśmy oddać mu to, co najbardziej teraz potrzebuje, oddać mu hołd. I dlatego, choć to jest pogrzeb, i choć ta śmierć jest pełna ciemnych kolorów, pełna smutków oburzenia, trudności, to ta śmierć i ten pogrzeb jest biały – powiedział.

Jak dodał, również księża wyjątkowo na okoliczność pogrzebu ośmiolatka, założyli białe szaty liturgiczne. Również ksiądz pozwolił sobie jednak na ocenę, w której powiedział, kto zawiódł w sprawie śmierci Kamilka.

– Kamilek w swojej bolesnej walce o życie chciał miłości, jak każde dziecko pragnął jej, czekał na nią. Wszyscy go zawiedliśmy, choć wina różnie się między nami rozkłada. Kto z nas może powiedzieć, że zrobił wszystko, by mu pomóc? Walka o jego życie stała się symbolem – cytuje księdza "Fakt".

Kamilek zmarł po 35 dniach walki o życie w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka. Jego ciało było skatowane, a na 25 proc. znajdowały się oparzenia. Te były powodem wdania się infekcji.

Ośmiolatek był skatowany przez ojczyma, który polewał go wrzątkiem i rzucał nim o rozgrzany piec. Jak wskazał jego lekarz, chłopiec miał też liczne złamania oraz był odwodniony i niedożywiony. Przez kilka dni, kiedy nikt nie udzielił mu pomocy, bardzo cierpiał. Walka o życie chłopca zakończyła się 8 maja.