Polacy masowo wracają do kraju, w Gdyni znajdują mieszkania po 1000 zł? Brytyjski news jak z TVP
- Czy tysiące Polaków wyjeżdża z Wielkiej Brytanii? Tak twierdzi brytyjski tabloid "The Sun"
- "Szybkość, z jaką ceny rosną w Anglii, jest przerażająca" – stwierdziła jedna z Polek. Powiedziała, że za 3-pokojowy dom w Cambridge płaciła 1 tys. funtów, w Gdyni mieszkanie kosztuje ją tylko 1 tys. zł
- – Chciałbym zapytać tę panią, gdzie znalazła takie mieszkanie – usłyszeliśmy w jednej z agencji nieruchomości
- Magda, Polka: – Nie znam statystyk, ale myślę, że to, co "The Sun" pisze o uciekających Polakach, to nieprawda i przesada
Magda od kilku lat mieszka w Tunbridge Wells, około półtorej godziny drogi od Londynu. Czytała artykuł w "The Sun", rozmawiała o nim ze znajomymi. – Śmieją się, że Polacy masowo wracający do kraju, stratowali kogoś na granicy. Nikt nie traktuje tego poważnie – mówi naTemat.
Ten śmiech widać w komentarzach pod informacjami o tym w polonijnych portalach. Wydaje się nawet dominujący. "To prawda! Ostatnio zostałem staranowany przez ogromną grupę Polaków uciekających do kraju. Tak było, nie kłamię", "Aż się lotnisko Warszawa-Radom zablokowało", "Muszę iść na strych po walizkę", "Uciekamy!" – itp., itd.
Polacy wytykają, że to stek bzdur i brednie. "Wracać do Polski dalej biedę klepać? Nie ma takiej opcji, nigdy w tym życiu przynajmniej" – czytamy kolejne reakcje.
"Przeważnie mówią o wyjeździe z Anglii, a nie o powrocie do Polski"
Choć, podkreślmy, są też głosy o wyjazdach i o tym, że Polaków w brytyjskich firmach widać mniej. Każdy kij ma dwa końce, część Polaków po Brexicie i pandemii na pewno z Wielkiej Brytanii wyjechała lub taką decyzję rozważa.
Ktoś reaguje na przykład: "W mojej fabryce w Szkocji jeszcze dwa lata temu 80 proc. załogi to byli Polacy i inne nacje z UE. Teraz została nas garstka, bo wrócili do Polski i innych swoich ojczyzn. UK to już nie to, co było. Ci, którzy tu piszą, że Polacy nie wracają, żyją chyba w jakiś zamkniętych enklawach i nie wiedzą, albo nie chcą wiedzieć o powrotach".
Trudno jednak wszystkich wrzucać do jednego worka.
Czy jednak faktycznie jest tak, że tysiące rodaków ucieka dziś przed rosnącymi kosztami życia na Wyspach do Polski, której gospodarka – jak podkreśla "The Sun" – przeżywa boom gospodarczy?
Tabloid nie podał żadnych statystyk. Ale porównał, że w ubiegłym roku wzrost gospodarczy w Polsce wyniósł 4,9 proc. i Polska według prognoz do 2030 roku może przebić Wielką Brytanię. Z jego relacji wyłania się obraz Polski, w której jest tanio i żyje się dobrze. A poza tym już dziś Polska to kraj nr 5, który Brytyjczycy najchętniej wybierają na emeryturę.
"To naprawdę dobra wiadomość!" – obwieścił jeden z prawicowych portali. TVP też szybko podgrzała temat – hasłem, że "Polacy masowo uciekają z Wielkiej Brytanii".
A ludzie w komentarzach reagują: "Ciekawe. Moja szwagierka z mężem, fani dobrej zmiany jakoś nie wrócili i nie zamierzają", "Z mojej rodziny nikt nie wraca", "Jakoś nikt z mojej rodziny nie zamierza opuszczać Wielkiej Brytanii. Mają pracę mieszkanie, a tu do czego, ani pracy, tym bardziej mieszkania", "Moi znajomi uciekli. Jedni do Norwegii, drudzy do Holandii".
Magda: – Nie znam statystyk, ale myślę, że to, co "The Sun" pisze o uciekających Polakach, to nieprawda i przesada. Ceny w Wielkiej Brytanii, fakt, wzrastają, ale one wzrastają wszędzie. W Polsce też, a zarobki nie bardzo.
Czy słyszy, jak znajomi rozmawiają o wyjeździe?
– Tak. Tylko przeważnie mówią o wyjeździe z Anglii, a nie o powrocie do Polski. Moi znajomi, którzy wrócili do Polski, żałują. Wyjechali z Anglii z myślą, że zwolnią, bo tu dużo pracowali, ale teraz twierdzą, że pracują tyle samo jak nie więcej i pieniędzy mają mniej. Nie stać ich na wakacje – odpowiada.
Inny z jej znajomych wrócił do Polski, bo tęsknił za rodziną. – Ale już myśli o powrocie. Kolejny wyjechał do Polski, jak zaczął się covid, jednak już wyjechał do Niemiec. Jeszcze jeden pół roku temu też wyjechał z Anglii do Niemiec i wcale nie chce wracać. Inni znajomi przeprowadzili się z Anglii na Cypr, a biznes wciąż mają w Anglii – opowiada.
Ale w tej relacji brytyjskiego tabloidu jest coś jeszcze. I Magda, i – sądząc po reakcjach internetowych – wielu innych Polaków, ma wrażenie, że artykuł w brytyjskim tabloidzie w ogóle brzmi jak propaganda PiS. – Można pomyśleć, że kampania na dobre się zaczęła – mówi.
Ile za mieszkanie w Cambridge, a ile w Gdyni
Uwagę zwróciła relacja Moniki, sprzedawczyni, która po 18 latach pobytu w Anglii postanowiła wrócić do Polski. W Cambridge za 3-pokojowy dom płaciła 1 tys. funtów miesięcznie, a w Gdyni jedną piątą tego.
Czyli w przeliczeniu na złotówki – ok. 5 tys. zł za dom w Wielkiej Brytanii i ok. tysiąc zł za mieszkanie w Gdyni.
Informacja wzbudziła niemałe zdumienie i niedowierzanie. "W Gdyni wynajem mieszkania za 1 tys. zł? Chyba pokoju", "Czego dowiadujemy się z brukowca "The Sun"? Że sprzątaczka w Polsce zarabia 5 tys. zł netto i w Gdyni wynajmiesz mieszkanie za 1 tys. zł. Wiarygodność jak w reżimowym TVP" – reagują internauci.
Zapytaliśmy więc o ceny wynajmu mieszkań w Gdyni.
– To wydaje się nierealne. Takie ceny były, ale ładnych parę lat temu. Teraz w Gdyni trudno znaleźć cokolwiek poniżej 2 tys. zł. Mniejsze mieszkania wahają się w granicach 2-2,5 tys. zł, ale są też droższe. Niższe ceny mogą być daleko od Gdyni. Chciałbym zapytać tę panią, gdzie znalazła takie mieszkanie – usłyszeliśmy w jednej z agencji nieruchomości.
Inna z Polek – jak czytamy w tabloidzie – po powrocie do kraju zarabia jako sprzątaczka równowartość 1 tys. funtów miesięcznie, za wynajem dwupokojowego mieszkania płaci 200 funtów, miesięczne opłaty wynoszą ją 70 funtów. "Gdy mieszkały w Peterborough pracowała w Amazon 50 godzin tygodniowo, a jej miesięczne wynagrodzenie netto wynosiło 1275 funtów, a rachunki były dwa razy wyższe niż Polsce" – napisano.
Kosztowne skutki Brexitu
Wiadomo, że Wielka Brytania coraz bardziej odczuwa skutki Brexitu. Że – jak ostatnio się dowiedzieliśmy – gwałtownie spadła liczba Polaków podejmujących studia na uczelniach tego kraju. Wszystko przez to, że koszty studiowania w Wielkiej Brytanii są dziś trzy razy wyższe.
Oczywiście, słychać, że wszystko drożeje. Np. że średni koszt składników do tradycyjnego angielskiego śniadania wzrósł tu niedawno o niemal 23 proc. w porównaniu do ubiegłego roku.
"The Sun" też zresztą porównał ceny podstawowych produktów żywnościowych w Polsce i Wielkiej Brytanii, żeby pokazać, jak u nas jest tanio.
"Szybkość, z jaką ceny rosną w Anglii, jest przerażająca. Nasze rachunki wynosiły około 500 funtów miesięcznie, a w Morrisons wydawaliśmy 100 funtów tygodniowo. Od kiedy wróciliśmy do Polski, prawie nie chodzimy do sklepów. Ceny są tak niskie, że wszystkie nasze posiłki możemy zamawiać z dostawą przez aplikacje. Pociągi są tak tanie, że możesz sobie pozwolić na podróż pierwszą klasą" – przekazała gazecie Monika.
Faktycznie, pociągi w Wielkiej Brytanii są bardzo drogie. Ale bilet na trasie np. Warszawa Gdynia – 2 klasa, w jedną stronę, cena 80-185 zł w zależności od godziny – to dla przeciętnie zarabiającego Polaka też niemały wydatek. A zarobki w Wielkiej Brytanii są wyższe, o czym w kontekście ucieczki i porównań z Polską raczej się nie mówi.
– Pociągi w Anglii są drogie, ale autobusy są śmiesznie tanie. Z Tunbridge Wells do Brighton i z powrotem zapłaciłam ostatnio 3 funty. To ok. 1,5 godziny drogi – mówi Magda.
W zależności od tego, kto gdzie mieszka i czym się zajmuje, pewnie inaczej patrzy na skutki Brexitu i je odczuwa.
Z perspektywy naszej rozmówczyni kwestia cen w Wielkiej Brytanii ogólnie wygląda tak:
– Ceny jedzenia są takie same jak w Polsce lub nawet niższe. Alkohol jest droższy. Leki nieznacznie droższe. Ceny mieszkań są wyższe niż w Polsce. My, w mieście, zarabiamy we dwójkę około 6 tys. funtów. Za dwupokojowe mieszkanie płacimy 1 tys. funtów razem z opłatami – 800 za mieszkanie, rachunki 200. Jedzenie to koszt ok. 500 funtów miesięcznie. Plus na knajpy wydajemy ok. 100 funtów tygodniowo. Nasze wydatki miesięcznie to ok. 2 tys. funtów, maksymalnie do 3 tys. To ok. 15 tys. zł. Czy w Polsce zarobiłabym tyle miesięcznie?
Cztery razy do roku jeździ na wakacje. – Nie oszczędzamy, chodzimy do restauracji, prowadzimy normalne życie. Nasi znajomi w Polsce chcieliby pojechać z nami, ale ich nie stać. A oboje pracują. Za wyższą pensję niż najniższa krajowa – dodaje.
Polska z mojego punktu widzenia to piękny kraj. Ale czekam na zmianę rządu. W miastach są przyjaźni ludzie, ale na wsiach w Polsce jest masakra. Pochodzę z małego miasteczka. Ludzie tam są rasistami, gburami często strasznie nieprzyjemni.
Jej chłopak nie chce wracać do Polski. Ona chciałaby, ale ze względu na rodziców. – Mój tata często mnie tu odwiedza i mówi, że gdyby był młodszy, to też by wyjechał. Mówi, że tęskni za mną, ale że mam nie wracać – mówi.
Czytaj także: https://natemat.pl/484214,michal-adamczyk-kim-jest-nowy-szef-tai-kulisy-awansu-w-tvp