To nie była najtańsza kolizja... Ferrari za ponad mln zł skasowane przez tira w Warszawie

Klaudia Łyszkowska
16 maja 2023, 21:48 • 1 minuta czytania
Ta kolizja z pewnością nie należy do najtańszych... Kierowca tira na jednej z ulic w Warszawie zahaczył o Ferrari Portofino z 2020 roku. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał, chociaż ubezpieczyciel raczej nie będzie zadowolony z naprawy luksusowego samochodu włoskiej marki.
Fot. Unsplash

Na skrzyżowaniu ulicy Puławskiej z ulicą Białogońską na warszawskim Ursynowie doszło do kosztownej kolizji. Kierowca kilkutonowego tira najprawdopodobniej nie zauważył jadącego na pasie obok ognistoczerwonego samochodu włoskiej marki z 2020 roku.


Jak podaje reporter "Gazety Stołecznej" Dariusz Borowicz, który był świadkiem tego zdarzenia, kierowca tira próbował zmienić pas na skrzyżowaniu dróg. Manewr ten wykonał jednak na tyle nieprecyzyjnie, że w konsekwencji najechał na sportowe auto Ferrari Portofino.

Warszawa. Tir zahaczył o ferrari i pchał je kilka metrów

Po tym, jak kierowca ciężarówki miał zahaczyć o ferrari, pchał je potem przed sobą kilka metrów. Finalnie obaj kierowcy zaparkowali pojazdy na poboczu, a na miejsce wezwano policję. Kierowcy byli trzeźwi, a w zdarzeniu na szczęście nikt nie ucierpiał. Oczywiście poza samochodem legendarnej marki, który został z zarysowanym całym bokiem

Według ogłoszenia oficjalnego dealera Ferrari w Warszawie, za podobny model, tyle że z 2018 roku, trzeba zapłacić 999 tysięcy złotych. Ubezpieczyciel auta z pewnością nie będzie zadowolony z kosztów naprawy luksusowego samochodu. 

Rozbite lamborghini porzucone na warszawskiej Woli

Ten smutny obrazek rozbitego, sportowego auta na jednej z ulic stolicy nie jest wyjątkowy. Przypomnijmy, że na początku ubiegłego roku opisywaliśmy przypadek porzuconego na warszawskiej Woli zniszczonego Lamborghini.

Rozbicie tak drogiego pojazdu wywołało zainteresowanie przechodniów, którzy fotografowali auto. Uwagę przykuwała też między innymi gruzińska tablica rejestracyjna. Stopień jego uszkodzeń wskazywał, że zdarzenie, które spotkało auto, nie zaliczało się do tych, z kategorii "niegroźnych kolizji". Zdewastowany był niemal cały przód pojazdu.

Pracownik myjni rozbił samochód na drzewie

Na początku 2020 roku opisywaliśmy inne zdarzenie, ale tym razem ze stolicy Dolnego Śląska. Właściciel samochodu marki Dodge Challenger zostawił tam pojazd na myjni i zlecił usługę wypolerowania felg. Jak się okazało, młody pracownik myjni postanowił urządzić sobie krotką przejażdżkę luksusowym autem. Zrobił to jednak bez wiedzy i zgody właściciela. Ale nie to było najgorsze…

Młody mężczyzna, próbując przejechać się po parkingu, wpadł w poślizg, po czym wyleciał na ścieżkę rowerową i uderzył w drzewo. Właściciel w rozmowie z "Gazetą Wrocławską" zaznaczał wówczas, że rozbite auto posiada dużą moc - prawie 500 koni mechanicznych i silnik 6,4 litra. Za nowy taki model trzeba by było zapłacić ponad 300 tysięcy złotych. 

Luksusowe ferrari roztrzaskane nieopodal salonu

W listopadzie ubiegłego roku na warszawskich Włochach niebieskie Ferrari Roma, nad którego prędkością prawdopodobnie nie zapanował kierujący, uderzyło w bariery między pasami jezdni. W wypadku nikt nie ucierpiał, ale drogowcy nie byli w stanie wydostać samochodu przez wiele godzin.

Auto miało zmiażdżony przód i urwane zawieszenie. Wbiło się na tyle skutecznie, że pracownicy, którzy odpowiadali za przetransportowanie auta do salonu, znajdującego się zaledwie kilkaset metrów dalej, przez długie godziny starali się wydostać je z pasa zieleni.