Margot usłyszała wyrok. Aktywistka była oskarżona o atak na furgonetkę antyaborcyjną
Wyrok zapadł w poniedziałek przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia. Oskarżonymi byli aktywiści z kolektywu Stop Bzdurom, a śledczy zarzucali im uszkodzenie furgonetki antyaborcyjnej fundacji Pro-Prawo do Życia i atak na jej kierowcę. Chodzi o zdarzenia, do których doszło w czerwcu 2020 roku.
Margot została skazana. Chodzi o atak na furgonetkę pro-life
Najwyższą karę otrzymała Margot – rok ograniczenia wolności poprzez wykonywanie prac społecznych. Paweł Sz. został skazany na jedenaście miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac społecznych. Obie osoby zostały także zobowiązane do naprawienia szkód w wysokości 6132 zł.
Przez sześć miesięcy prace społeczne będzie musiała także wykonywać Zuzanna M. Ponadto cała trójka musi zapłacić 3000 i 5000 zł nawiązki na rzecz pokrzywdzonych oraz pokryć koszty postępowania sądowego. Wyrok nie jest prawomocny.
– Sąd w postępowaniu karnym nie jest mocowany do tego, aby kreować prawo i rozstrzygać o sporach światopoglądowych czy politycznych – uzasadniała wyrok sędzia Aleksandra Smyk, cytowana przez warszawski oddział "Gazety Wyborczej". Dodała, że ze zgromadzonego materiału dowodowego wynika, iż całe zdarzenie zainicjowała Margot.
– Ten wyrok jest kolejnym triumfem fundamentalistów prawicowych, którzy odpalają w Polsce procesy polityczne, jakby to był ich folwark – komentował z kolei skazany aktywista Paweł Sz.
Czego domaga się prokuratura?
Margot to aktywistka kolektywu Stop Bzdurom. Jest osobą niebinarną – to znaczy, że nie identyfikuje się ani jako kobieta, ani jako mężczyzna. Od kilku lat bierze udział w ulicznych protestach przeciwko upartyjnianiu wymiaru sprawiedliwości i w obronie demokracji.
Margot została aresztowana na początku sierpnia 2020 roku w związku z podejrzeniem uszkodzenia homofobicznej furgonetki i ataku na jej kierowcę. W połowie lipca sąd zdecydował, że wobec Margot wystarczy dozór policyjny i poręczenie majątkowe w kwocie 7 tys. zł.
Prokuratura uznała jednak, że to zbyt łagodne środki i złożyła zażalenie na decyzję sądu. Ten ostatecznie przychylił się do stanowiska prokuratury i zgodził się na to, by Margot została aresztowana na dwa miesiące.
Oskarżyciel domagał się m.in. siedmiu miesięcy więzienia dla Margot, sześciu dla Pawła Sz. oraz ośmiu miesięcy prac społecznych dla Zuzanny M. Oskarżyciel posiłkowy Bartosz Lewandowski wnioskował o wyższe kary: trzy lata pozbawienia wolności dla Margot, rok więzienia dla Pawła Sz. oraz sześć miesięcy dla Zuzanny M.
Obrona, w mowie końcowej 8 maja, chciała uniewinnienia trójki aktywistów. Małgorzata Kosucka, pełnomocniczka Margot, przekonywała, że stanęli oni w obronie godności każdego człowieka i jego zdrowia psychicznego, a sama Margot nie planowała ataku na furgonetkę, tylko "chciała edukować" jej wolontariuszy.
Po tym, jak Margot została aresztowana, na ulicach Warszawy doszło do protestów. Interweniowała policja, a uczestnicy zgromadzenia skarżyli się na bezpodstawne i brutalne działania funkcjonariuszy. Zatrzymano wówczas blisko 50 osób.