Specjalny zespół PiS ma od dawna szukać haków na Tuska. Przeczesują nie tylko resorty

Alan Wysocki
30 maja 2023, 15:23 • 1 minuta czytania
Komisja "lex Tusk" to wierzchołek góry lodowej. Z ustaleń Onetu wynika, że specjalny zespół PiS od zeszłego roku przeczesuje archiwa najważniejszych resortów, a nawet Kancelarii Prezydenta. Cel jest jeden – znaleźć haki na Donalda Tuska tuż przed wyborami do Sejmu i Senatu.
Specjalny zespół PiS szuka haków na Tuska. "Komisja już działa". Fot. Piotr Molecki / East News

Specjalny zespół PiS szuka haków na Tuska. "Komisja już działa"

Przez 8 lat rządów Prawa i Sprawiedliwości podległe Mateuszowi Morawieckiemu służby nie znalazły żadnych dokumentów kompromitujących Donalda Tuska. Nie pomogła nawet komisja ds. Amber Gold. Tymczasem wybory zbliżają się wielkimi krokami, a lider opozycji może wrócić do władzy.


Według Onetu, w partii rządzącej powstał specjalny, nieformalny zespół, który od pół roku w tajemnicy przeszukuje archiwa Ministerstwa Obrony Narodowej, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a nawet Kancelarii Prezydenta.

"Komisja wymierzona w Tuska już działa, tyle że nieformalnie" – poinformował Andrzej Stankiewicz. To wyjaśnia, w jaki sposób komisja ma do 17 września przygotować dokładny raport, uderzający w szefa Platformy Obywatelskiej.

Dowodami, które teoretycznie mają obciążyć byłego premiera, będą wszystkie raporty, notatki i dokumenty dotyczące relacji z Rosją w zakresie bezpieczeństwa czy polityki energetycznej.

Po takie "haki" mogą sięgać ludzie Jarosława Kaczyńskiego

Onet jako przykład podaje odtajnioną notatkę z 2008 roku, którą polscy wojskowi z ambasady Polski w Moskwie, skierowali do MON.

"Dla polskiej strony konieczne jest kontynuowanie istniejącej pozytywnej retoryki, choć w tej akurat kwestii zupełnie niekontrolowanym czynnikiem są wypowiedzi Lecha Kaczyńskiego, które niekiedy stają się powodem poważnego rozdrażnienia Moskwy" – czytamy.

Nie jest to dowód, by Donald Tusk był agentem Kremla, jednak materiał ten wystarcza do kreowania narracji o uległym wobec Putina premierze i walczącym o niezależność prezydencie.

Co jeśli Donald Tusk nie stawi się na komisji?

Wiadomo, że politycy opozycyjnych ugrupowań nie wystawią swoich kandydatów do komisji. Wciąż jednak nie jest jasne, czy Donald Tusk stawi się na wezwanie. Były premier już raz pokazał się na przesłuchaniu ws. Amber Gold, jednak mamy też przykład Hanny Gronkiewicz-Waltz, która nieustannie ignorowała wezwania komisji ds. reprywatyzacji.

W przypadku niestawiennictwa komisja ma możliwość, zgodnie z ustawą, nałożenia drakońskiej kary. To kwota do 20 000 zł, a w razie ponownego niezastosowania się do wezwania – do 50 000 zł.

Co więcej, jak czytamy w punkcie 1 art. 37 ustawy, "Komisja, wydając decyzję administracyjną (...) może zastosować (...) zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi na okres do 10 lat". Taka decyzja, nawet jeśli możliwe jest od niej odwołanie się do sądu, jest miażdżąca politycznie.

Co powinien zrobić Tusk? "To musi być mocne, rzetelne wystąpienie"

W rozmowie z naTemat prof. Wawrzyniec Konarski powiedział, że jeśli Tusk stawi się na przesłuchaniu, nie powinien jedynie robić z tego show.

– To musi być bardzo mocne, rzetelnie przygotowane wystąpienie. Niestawienie się przed tą komisją byłoby łamaniem reguły dura lex sed lex (Prawo jest trudne, ale to prawo – red.) – ocenił.

– To prawo jest przyjmowane, co prawda przez niewielką, ale jednak większość sejmową, która to większość dysponuje w dalszym ciągu znaczącym poparciem swojego żelaznego elektoratu. Niemniej taka linia postępowania jest kompromitująca dla rządzących, pokazując ich nieuczciwe intencje – dodał.