"Lex Tusk strzelili sobie w stopę". Nawet w bastionach PiS słychać, że ludzie mają już dość

Katarzyna Zuchowicz
01 czerwca 2023, 10:09 • 1 minuta czytania
Przez kraj przetacza się gigantyczna burza. Można sądzić, że cała Polska żyje lex Tusk i zamętem, jaki wywołał PiS. Tymczasem sołtys wsi na Podhalu: – Ja nawet nie wiem, czy ludzie wiedzą, co to jest. Temat nie istnieje. Podkarpacie to samo. – Ludzi to nie obchodzi – słychać. Ale z regionów, gdzie wygrywa PiS, dochodzą też inne sygnały. I widać, że nawet tam ludzie też mają dość. – PiS mocno na tym straci. W moim odczuciu to jest samounicestwienie. Sami sobie zaszkodzili – mówi burmistrz z Podkarpacia.

Komisja ds. badania wpływów rosyjskich zjednoczyła opozycję i wywołała niepokój za granicą. Krytyka i oburzenie leją się strumieniami, Polacy w całym kraju mobilizują się na marsz 4 czerwca, a euforii i poklasku dla tropienia agentów z Moskwy i ścigania tą drogą opozycji nie słychać nawet w bastionach PiS.

Jeśli w ogóle słychać tam cokolwiek na ten temat.

Burmistrz z Podkarpacia: "Ludzie mówią, że to atak na Tuska"

– Większość ludzi nic na ten temat nie wie. Tu nikogo poza polityczną elitą ta ustawa nie interesuje. Ale gdy rozmawiam z ludźmi, którzy co nieco się orientują, to oni są wręcz wkurzeni. Mówią, że PiS tylko mocno na tym straci – mówi naTemat Adam Woś, burmistrz gminy Sieniawa na Podkarpaciu.

Podkreśla, że słyszy to w rozmowach ze zwykłymi, prostymi, ludźmi, a nie z lokalnymi politykami.

– Wśród nich są również wyborcy PiS, a na pewno osoby, które kiedyś na PiS głosowały. Ludzie nie mogą już zrozumieć tego, co się stało. Mówią, że to jest tylko i wyłącznie atak na Tuska i nie tak powinno się uprawiać politykę. Jeśli w żaden inny sposób nie można wykończyć przeciwnika, to wprowadzą ustawę? Każdy parlament, który rządził, miał większość, ale nikt nigdy nie wpadał na takie szalone pomysły. Ludzie odczytują to jednoznacznie. I nie mogą już tego znieść – mówi burmistrz.

– To jest po prostu polityczna zemsta i tyle. Dla mnie to jest chore i myślę, że bardzo wielu ludzi uważa podobnie. Zresztą pokazują to wyniki sondażu wskazuje.

Sondaż United Surveys dla Wirtualnej Polski faktycznie pokazał miażdżące wyniki dla PiS. 60,8 proc. ankietowanych uznało w nim, że ustawa o rosyjskich wpływach to "przedwyborcza zagrywka, która ma na celu dyskredytować przeciwników politycznych".

Sieniawa leży na Podkarpaciu ogólnie uważanym za twierdzę PiS. Ale jest wyjątkowa – PiS, owszem wygrywa tu wybory, ale nie tak jak w sąsiednich gminach. W 2019 roku zdobył tu 57 proc. głosów, a KO 29 proc. Dla porównania, w sąsiedniej Tryńczy PiS miał 84 proc. poparcia, a KO tylko niewiele ponad 5 proc.

– Ludzie żyją wyborami, myślę, że frekwencja będzie niemała. Na terenie mojej gminy jest bardzo dużo osób, które głosowały na PiS i zmieniają zdanie. Ale na terenie sąsiedniej gminy Tryńcza, gdzie wójt jest skrajnie pisowski, jest inaczej – przyznaje burmistrz.

Mieszkaniec Tryńczy tak reaguje na ustawę i komisję: – Trudno mi powiedzieć, czy to dobrze. Raczej nikogo to nie obchodzi. Na pewno młodzi inaczej już do tego wszystkiego podchodzą. Mają internet, nie polegają tylko na TVP. Starszych się nie przekona. Może tak być, że ta ustawa może odwrócić się przeciwko PiS.

Tylko między wierszami można wyczuć, że ludzie mają zupełnie inne problemy na głowie niż ściganie rosyjskich agentów. A nawet, że to jakaś abstrakcja wobec codziennego życia.

Mieszkaniec Tryńczy: – Jesteśmy zaganiani. Każdy myśli o sobie, żeby praca była i zdrowie. W większości każdy martwi się o pracę. O to, żeby nikt nie wyjeżdżał za granicę, bo od nas dużo młodych wyjechało. Szkoły polikwidowano, zakładów mechanicznych brakuje. Brakuje młodych ludzi do pracy. Czasy są trudne, ale trzeba przyznać, że za PiS drogi robią, wiele się zmieniło. Ale proszę pamiętać, że każdy może myśleć jedno, a przy wyborach zrobi co innego.

PiS popełnił błąd z komisją

Przypomnijmy. W poniedziałek 29 maja prezydent Andrzej Duda zdecydował, że podpisze "lex Tusk". We wtorek ustawę o badaniu wpływów Rosji opublikowano w Dzienniku Ustaw. Na ustawę zareagowano i w UE, i w USA. W kraju się gotuje.

"PiS chyba popełnił błąd z Lex Tusk. Jeżeli u mnie w bastionie PiSu, ludzie mówią, że to ustawka i żeby lepiej zajęli się cenami, to znaczy, że PiS ma problemik" – zareagował jeden z użytkowników Twittera.

Inny odpowiedział mu: "Takie głosy słyszę wszędzie. Ludzie zajęci są życiem i jak wchodzą do sklepów, to dostają szoku. Średnio ich obchodzą zabawy w agentów a i Tusk jest traktowany powoli jako męczennik. Chyba PiS-owi nie o to chodziło...".

Burmistrz Sieniawy tak to ocenia: – W moim odczuciu to jest samounicestwienie. Sami sobie zaszkodzili. Moim zdaniem nikt im tak nie zaszkodził, jak oni sami sobie. Żadna kampania, propaganda, czy cokolwiek innego, nic nie zaszkodzi im tak, jak ta ustawa.

Moim zdaniem PiS popełnił straszny błąd z tą ustawą. To wszystko może obrócić się przeciwko niemu. Myślę, że strzelili sobie w kolano, i to strasznie. Taka jest opinia bardzo wielu ludzi. Wiem, że jestem otoczony ludźmi, którzy mają podobne poglądy do mnie, ale rozmawiam też z normalnymi, przeciętnymi śmiertelnikami i nie słyszałem ani jednego pozytywnego głosu. Wszyscy odbierają to jednoznacznie – że to jest atak na Tuska, żeby go wyeliminować, bo się go boją. Adam WośBurmistrz Sieniawy

"Ludzi to już naprawdę nie interesuje"

Tu warto przypomnieć reakcje po zapowiedzi wprowadzenia 800 plus. PiS mógł mieć nadzieję, że słupki sondażowe podskoczą mu mocno w górę, a nic takiego się nie zadziało. Krytyka za to polała się strumieniami.

"PiS obiecuje 800 plus, a sondaże ani drgną" – pisała Anna Dryjańska. Dlaczego? – Ci, którzy mieli być pozyskani transferami finansowymi, już dawno zostali pozyskani i od lat są twardym elektoratem PiS. Trwają przy Prawie i Sprawiedliwości mimo licznych afer, w tym korupcyjnych, w obozie władzy i na jego obrzeżach – wskazywała jej rozmówczyni dr Anna Siewierska-Chmaj, politolożka z Uniwersytetu Rzeszowskiego.

Reakcje na Lex Tusk też nie wskazują na ratunek dla sondaży PiS. Można mieć wrażenie, że nawet w bastionach PiS mogą mieć dość wszechobecnego straszenia Tuskiem.

"Ludzie mają swoje realne problemy. Ceny, rachunki, problem z lekarzami. Na to patrzą i chcą rozwiązań. A ciągle gadanie o Tusku, od 9 lat niczego już nie zmienia. Naprawdę ludzi to już mało interesuje. To tylko beton i trolle twitterowe przeżywają" – pisze cytowany wcześniej użytkownik Twittera.

I jeszcze: "Beton i tak zagłosuje na PiS. Pozostali już naprawdę mają dość słuchania o Tusku. Ja tu żyję, mieszkam, pracuje, mam z tym styczność na co dzień. To już nie jest to, co było wcześniej. PiS nie porywa ludzi. Nie ma energii. Ludzie im już tak nie wierzą. Takie są realia".

Sołtys z Podhala: "Nawet nie wiem, czy na wsi ludzie o tym wiedzą"

Jednak nie wszędzie da się odczuć takie zmiany.

Sołtys podhalańskiej wsi: – Na wsi to nawet nie wiem, czy ludzie o tym wiedzą, co to jest. Tematu nie ma. Myślę, że nie ma świadomości tej ustawy.

Ona osobiście wątpi, by Lex Tusk miało zaszkodzić PiS. – Mimo wszystko, choćby nie wiem jak było źle, choćby nie wiem, jakie przekręty robił PiS, to i tak ludzie pójdą za PiS, bo chodzi o pieniądze. Każdy emeryt dostaje pieniądze, dla dzieci dają pieniądze, w kółko są pieniądze. I każdy mówi: nie ma to, jak za PiS. Taka prawda – podsumowuje.

Czy według niej PiS popełnił błąd? – Myślę, że sobie nie zaszkodzą, bo wprowadzą coś innego. Myślę, że ewentualną szkodę zrekompensują sobie w inny sposób. Jak rozmawiam z młodymi matkami, które nigdy nie pracowały, a pieniądze dostają, to one zawsze pójdą za PiS. Słyszę, że im jest wszystko jedno. Nie biorą pod uwagę, czy będzie źle, czy będzie jeszcze gorzej. Najważniejsze, że dostają 500 plus. Takie jest podejście młodych. Pójdą za PiS, choćby nie wiem co – odpowiada.

Ale podkreśla dokładnie to samo, co rozmówca Tryńczy: – Zobaczymy po wyborach. Bo często mówi się jedno, a głosuje się inaczej. Tylko wtedy się przekonamy.

"Najlepiej wyłączyć TVP i mieć spokój"

PiS uderza w Donalda Tuska od 8 lat. Odkąd lider PO wrócił z Brukseli, atak przybrał zmasowaną, niewyobrażalną wcześniej siłę, której najbardziej doświadczają widzowie TVP. Niektóre reakcje w bastionach PiS mogą jednak zaskakiwać.

– Najlepiej wyłączyć TVP i mieć spokój. Ja wyłączyłem. Nie wierzę ani telewizji, ani nikomu. Myślę, że moje pokolenie 30-40 lat już przejrzało na oczy. Zostają głównie starsi. Pieniądz i ksiądz – to ma największe znaczenie – mówi mieszkaniec Godziszowa na Lubelszczyźnie. Ta gmina po wyborach w 2019 roku została okrzyknięta najbardziej pisowską gminą w Polsce.

Komisję, która ma badać rosyjskie wpływy, nasz rozmówca nazywa działaniem na pokaz. A że dodatkowo to wszystko będzie kosztować?

– A czy oni liczą się z pieniędzmi? To mydlenie oczu. Komisja jest wymierzona w opozycję. Myślę, że to może być dla PiS w strzał w stopę. Bo wszystko zaczyna wymykać się spod kontroli – ocenia.

Co ma na myśli? – Przyzwyczaili nas, że wszystkiego można się spodziewać. Z dnia na dzień zmienia się ustawa. Dziś jest tak, a jutro się budzimy i jest inaczej. Ciągle wołają, żeby wnioski o różne dopłaty składać, bo chcą uwiązać ludzi. A potem robią kontrole, bo szukają pieniędzy. I trwa szukanie pieniędzy na całej linii. Wszędzie są obiecanki, a zaraz okaże się, że zabraknie na te wszystkie wnioski pieniędzy. Kiedyś większość ludzi żyła u nas z rolnictwa, teraz może nawet nie ma 5 proc. – odpowiada.

Ale przyznaje, ludzie na wsi o polityce nie rozmawiają. Jego zresztą ta ustawa też nie interesuje. Mówi, że każdy żyje swoim życiem.

A gdyby ktoś z władz PiS by do nich przyjechał, przyjęliby ich serdecznie: – Takie przyćmione wszystko jest. Nikt się nie wypowiada. Ludzie głosują, ale nikt stanowczo nie jest w stanie określić na kogo. Ja słyszę od innych: "Nie ma na kogo głosować". Myślę, że mało ludzi pójdzie na wybory. Ale zobaczymy, jak będzie jesienią.

Czytaj także: https://natemat.pl/490403,podcast-polityka-grzegorz-rzeczkowski