Kurski szefem komisji anty-Tusk? Taki miał być pierwotny zamysł Kaczyńskiego

Katarzyna Florencka
01 czerwca 2023, 07:26 • 1 minuta czytania
Jacek Kurski miał otrzymać od samego Jarosława Kaczyńskiego propozycję szefowania komisji skierowanej przeciwko Donaldowi Tuskowi i rządowi PO-PSL – wynika z informacji Onetu. Były prezes TVP miał uznać to jednak za "degradację" i na własną rękę znalazł lepszą posadę w Banku Światowym.
Jarosław Kaczyński miał zaproponować Jackowi Kurskiemu funkcję szefa komisji ds. wpływów rosyjskich Fot. Rafal Gaglewski/REPORTER

Onet: Jacek Kurski miał szefować komisji ws. Tuska

Po raz pierwszy idea stworzenia komisji zajmującej się Donaldem Tuskiem i jego rządem powstała pod koniec ubiegłego roku. Wówczas, jak zapowiadał prezes PiS Jarosław Kaczyński, miała ona badać politykę energetyczną Polski w latach 2007-2015.


W tym samym czasie, w którym zaczęła się konceptualizować komisja ds. wpływów rosyjskich, nowego zajęcia szukał Jacek Kurski, który kilka miesięcy wcześniej stracił posadę prezesa Telewizji Polskiej. Jak wynika z rozmów Onetu z politykami Prawa i Sprawiedliwości, Kurski miał nadzieję na fotel ministra cyfryzacji, na to jednak zgody nie wyraził Jarosław Kaczyński.

Zamiast tego prezes PiS miał zaproponować Kurskiemu przewodniczenie komisji skierowanej przeciwko Donaldowi Tuskowi. Były szef TVP uznał jednak, że byłoby to dla niego degradacją i zamiast tego z pomocą Adama Glapińskiego "załatwił" sobie pracę w Banku Światowym.

Kto zasiądzie w komisji stworzonej przez "lex Tusk"?

26 maja Sejm odrzucił weto Senatu w sprawie ustawy znanej jako "lex Tusk", czyli powołującej komisję ds. zbadania rosyjskich wpływów w Polsce w latach 2007-2022.

Projekt trafił na biurko prezydenta Andrzeja Dudy, który w poniedziałek przekazał, iż podpisał tę ustawę. Równocześnie prezydent zdecydował się skierować ją do tzw. kontroli następczej w Trybunale Konstytucyjnym.

Teraz w kręgu Prawa i Sprawiedliwości trwają poszukiwania kandydatów, którzy mieliby w tej komisji zasiąść. Europoseł PiS Ryszard Czarnecki w rozmowie z "Super Expressem" wskazał, że ma nadzieję, iż "do komisji trafią osoby z doświadczeniem politycznym, ale mogą to też być eksperci".

– Decyzja dotycząca kandydatów, których zgłosi Prawo i Sprawiedliwość do zasiadania w komisji, będzie przedmiotem rozmów wewnątrz kierownictwa ugrupowania. Te rozmowy są jeszcze przed nami, ale wkrótce powinno do nich dojść – mówił sekretarz generalny PiS Krzysztof Sobolewski.

Ustalenia Onetu wskazują, że wśród nazwisk, które mogą pojawić się w komisji, są m.in. wiceszef sejmowej komisji ds. bezpieczeństwa Jarosław Krajewski, pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej Stanisław Żaryn, posłanka Małgorzata Wassermann, poseł Antoni Macierewicz, a także Janusz Kowalski z Suwerennej Polski.

Z ustaleń "Gazety Wyborczej" wynika, że paliwem dla "lex Tusk" na początku funkcjonowania komisji będzie kwestia dążeń do ocieplenia relacji z Moskwą w pierwszym okresie rządów PO-PSL.

Co więcej, nie tylko Donald Tusk zostanie wezwany na przesłuchanie. Na czarnej liście Prawa i Sprawiedliwości znalazł się także Radosław Sikorski, który od 2007 do 2014 roku był szefem polskiej dyplomacji. Do tego wezwany ma zostać także dyplomata Jarosław Bratkiewicz, który od 2010 do 2015 roku był dyrektorem politycznego resortu spraw zagranicznych.