Zaskakujące doniesienia z Pałacu Prezydenckiego. Ludzie Dudy chcą startować w wyborach
Wybory 2023. Prezydenccy ministrowie na listach PiS?
Już niedługo wokół Andrzeja Dudy może zrobić się bardzo pusto. Z nieoficjalnych informacji zebranych przez Wirtualną Polskę wynika bowiem, że do startu w jesiennych wyborach parlamentarnych ma szykować się aż pięciu czołowych prezydenckich ministrów.
Rozmówcy portalu wskazują, że wystartować w wyborach mogą: szef Biura Spraw Międzynarodowych Marcin Przydacz, zastępca szefa gabinetu prezydenta Piotr Ćwik, szef gabinetu Paweł Szrot, doradca od polityki klimatycznej i ochrony środowiska Paweł Sałek i przewodniczący Rady ds. Młodzieży Łukasz Rzepecki.
Co więcej, jak dowiaduje się WP, powrót do aktywnej polityki mają rozważać Marcin Mastalerek i były rzecznik prezydenta – a dziś doradca szefa Orlenu Daniela Obajtka – Błażej Spychalski.
W kontekście tych doniesień interesująco przedstawiają się spekulacje przedstawicieli opozycji, o których przed kilkoma dniami pisał Onet. Wynikało z nich, że Andrzeja Dudę do złożenia podpisu pod kontrowersyjną ustawą ochrzczoną mianem "lex Tusk" miała przekonać "perspektywa wystawienia na listy wyborcze Prawa i Sprawiedliwości jego ludzi".
Dudzie "sypie się" ważna rada
Tymczasem z otoczenia prezydenta Dudy odchodzą kolejne osoby – chodzi o profesorów, którzy uczestniczyli w pracach organów doradczych przy głowie państwa. Coraz mniej członków ma np. Rada ds. Przedsiębiorczości.
W środę z członkostwa tam zrezygnowała prof. Julita Wasilczuk. – Jest to mój sprzeciw przeciwko obniżaniu standardów demokracji – mówiła na antenie TVN24 Biznes.
Taką samą decyzję podjęli wcześniej Beata Stelmach i Andrzej Arendarski. Stelmach w rozmowie z money.pl wyjaśniła powody rezygnacji.
– Niezależnie od moich preferencji "lex Tusk" dzisiaj w mojej ocenie jest elementem gry politycznej i wpisuje się w dyskusję absolutnie polityczną, związaną z kampanią wyborczą. Ta ustawa burzy porządek w demokratycznym państwie. Nie widzę dla siebie miejsca, kiedy polityka tak mocno przenika do naszego życia. Za długo pracowaliśmy, żeby mieć demokrację, aby była teraz nadwyrężona – powiedziała portalowi. – Prezydent podpisał ustawę sprzeczną z prawem – stwierdził z kolei Andrzej Arendarski. Z kolei na odejście z Narodowej Rady Rozwoju zdecydował się wirusolog prof. Krzysztof Pyrć. "W obliczu podpisania przez pana prezydenta ustawy, która umożliwia niszczenie wolności i demokracji w imię interesów partyjnych, nie mogę pozostać bierny. Drastyczne w mojej opinii złamanie Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej oraz postawienie racji partyjnej ponad racją stanu zmuszają mnie do podjęcia decyzji o złożeniu rezygnacji z udziału w Narodowej Radzie Rozwoju" – oświadczył prof. Pyrć.
Podobną decyzję w związku z "lex Tusk" ogłosił Stanisław Mazur, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Poinformował na Twitterze, że rezygnuje z zasiadania w Radzie ds. Szkolnictwa Wyższego, Nauki i Innowacji.