"Oni zobaczą, że się boisz". Tak miały wyglądać kulisy szybkiego podpisu Dudy ws. "lex Tusk"
Nowe ustalenia w tej sprawie podała dziennikarka "Newsweeka" Renata Grochal. Dziennikarka tygodnika dowiedziała się "ze źródeł znających kulisy pałacu prezydenckiego, że tłem decyzji jest szersza rozgrywka polityczna". Andrzej Duda miał zgodzić się w niej uczestniczyć za namową swojego najbliższego doradcy – Marcina Mastalerka.
W szybki podpis pod "lex Tusk" Dudę miał wmanewrować doradca
– Duda doskonale zdawał sobie sprawę, że ustawa o badaniu wpływów rosyjskich jest bublem prawnym. O tym mówiło się w pałacu, odkąd ten projekt się pojawił. To było jasne dla odpowiedzialnej za sprawy prawne w Kancelarii Prezydenta minister Małgorzaty Paprockiej, świetnej prawniczki. Za podpisaniem ustawy przemawiały tylko argumenty polityczne. A jedyną osobą, która mogła Dudę do tego namówić, był Marcin Mastalerek, bo on potrafi go zahipnotyzować – przekazała "Newsweekowi" osoba znająca relacje w pałacu.
I dodała: – Powiedział: Andrzej, jak nie podpiszesz, to oni zobaczą, że się boisz i cały prawicowy Twitter się na ciebie rzuci. No to podpisał.
Duda zna się z Mastalerkiem ponad dekadę. Jak przypomina Grochol, poznali się w Sejmie, gdy w 2011 roku zostali posłami PiS. – Duda uważa, że Marcin był jedną z niewielu osób, które od początku w niego wierzyły – powiedział dziennikarce znajomy obu polityków.
Dodajmy, że już w piątek do Sejmu trafił przygotowany przez prezydenta projekt nowelizacji "lex Tusk".
Duda nagle zgłosił nowelizację do "lex Tusk"
Kilka godzin wcześniej Andrzej Duda wygłosił oświadczenie w tej sprawie. Głowa państwa nagle zmieniła narracje i zapowiedziała złożenie nowelizacji przepisów tak, by usunąć z nich najbardziej kontrowersyjne elementy.
Co zakłada projekt? Według propozycji prezydenta ani posłowie, ani senatorowie nie będą mogli zasiadać w organie.
Od decyzji komisji będzie można odwołać się nie tylko do sądu administracyjnego, ale także do sądu apelacyjnego. Zlikwidowane zostaną także środki zaradcze takie jak pozbawienie praw publicznych na okres do 10 lat.
Zamiast tego prezydent zaproponował, by komisja stwierdzała, że osoba działająca pod wpływem Rosji, nie wystawia rękojmi dobrego działania w interesie publicznym.
Ostatnia kwestia dotyczy wzmocnienia transparentności działania komisji przez podkreślenie, że jej obrady powinny być jawne poza konkretnymi wyjątkami.
W sprawie ruchu Dudy głos zabrał już Mateusz Morawiecki, który został zapytany o inicjatywę Dudy podczas konferencji prasowej w Kanadzie. – Trudno mi skomentować tę propozycję, bo jeszcze się z nią nie zapoznałem. Muszę się z tym szczegółowo zapoznać. Jestem przekonany, że nasi sojusznicy z NATO i Unii Europejskiej są uspokojeni – powiedział.