Hejterzy nie dają spokoju Anastazji nawet po śmierci. Internet zalały obrzydliwe komentarze

Anna Dryjańska
19 czerwca 2023, 13:58 • 1 minuta czytania
Wydawałoby się, że zaginięcie człowieka, a tym bardziej sytuacja, gdy okazuje się, że padł ofiarą zbrodni, to ten moment, gdy ludzie wyrażają współczucie albo przynajmniej milczą. Jednak nie w Polsce. Dla sfrustrowanych inceli i innej maści hejterów to doskonały moment, by się wyżyć.
Anastazja Rubińska nie żyje. Sprawę zaginionej Polki obszernie relacjonowały greckie media. Do zbrodni doszło na wyspie Kos. fot. Screen ERT News / Facebook

Anastazji Rubińskiej ten cały zbiorowy wyrzyg rycerzy na białych koniach – a raczej białych rycerzy na koniach – nie robi już żadnej różnicy. Po kilku dniach poszukiwań jej ciało odnaleziono na wyspie Kos. Została zamordowana, być może zgwałcona. O zbrodnię podejrzewany jest mężczyzna z Bangladeszu, jedna z kilku osób, z którymi miała wcześniej imprezować Polka. Feralnej nocy przesłała swoją lokalizację partnerowi, który pojechał ją odebrać, jednak nie zastał jej już na miejscu.


Przeczytaj też: Przełom ws. drastycznej zbrodni w Feliksówce. Mężczyzna skazany za zabójstwo i gwałt na 67–letniej kobiecie

Trudno wyobrazić sobie rozpacz chłopaka, któremu nagle zawalił się cały świat. Trudno pojąć, jak zdruzgotana musi być rodzina Anastazji, gdy po godzinach niepewności otrzymała najgorszą z możliwych wieści. To wszystko jednak nie ma znaczenia dla internetowej dziczy, która z dużą łatwością rzuciła się na pogrążonych w żałobie ludzi, by przekazać im, że zamordowana kobieta to "sz**uf", który "odczuwał swędzenie p**dy", bo chciał "czarnego k***sa", dlatego – podsumowują – "dobrze jej tak".

Takie i gorsze komentarze wrzucają do sieci niektórzy polscy internauci, którzy rzecz jasna uważają się za szanującą kobiety cywilizację białego człowieka. Część z nich posuwa się nawet do tego, by nękać partnera i brata Anastazji na ich własnych profilach w serwisach społecznościowych. Husaria hejtu "pociesza" chłopaków, że w gruncie rzeczy ta zbrodnia ma pozytywy, bo o jedną "dz**kę" mniej.

Znajdziesz sobie chłopie – piszą partnerowi Anastazji – normalną, skromną dziewczynę, która nigdy nie zatańczy z "ci**atym". W domyśle zostaje: taką, która każdego niebiałego mężczyznę uważa za potencjalnego gwałciciela i mordercę, bo przecież biali Polacy-katolicy Polek ani nie zabijają, ani nie gwałcą. Zbrodnie popełniają się same. Przemoc mężczyzn wobec kobiet, która jest ogromnym problemem na całym świecie... nie, po co o tym gadać, patointernauci chcą poszczuć na "a**busów", którzy ze sprawą mają tyle wspólnego, co mrówka z Marsem.

Ale przecież nie o bezpieczeństwo im chodzi, nie o to, by mężczyźni nie zabijali i nie gwałcili kobiet, co, swoją drogą, najczęściej następuje we własnym domu. Historia Anastazji to dla nich okazja do tego, by w nieprawdziwy i chory sposób podbudować poczucie własnej wartości i urządzić festiwal nienawiści wobec kobiet, zwłaszcza Polek.

Biali rycerze na wirtualnych koniach są bowiem sfrustrowani tym – serio – że kobiety mogą same wychodzić z domu. Przecież gdyby Anastazja, przekonują, nie mogła opuścić domu bez opiekuna, nic by się jej nie stało, prawda? Jeszcze bardziej "wk**wia" ich to, że Polki mogą sobie same wybrać partnera i że bywa, iż nie jest to mężczyzna z polskim obywatelstwem, a czasem nawet o niebiałej karnacji. A przecież ciała Polek należą się incelskiej husarii jak psu miska, więc jeśli ktoś je skrzywdzi – "dobrze im tak". Przemoc z rąk Polaków? Jaka przemoc? Koło się zamyka.

Wtóruje im – w mniej szokujący sposób, bo bez obelg – część internautek, które piszą, że "szkoda dziewczyny, ale...". Ale piła alkohol, ale wyszła sama, ale znalazła się u kogoś w pokoju. Argumentu o długości spódniczki nie ma jeszcze w obiegu tylko dlatego, że nie wiadomo, w co była ubrana Anastazja w ostatnich godzinach swojego życia. Wszystko przed nami.

Ach ta ułuda sprawiedliwego świata, gdzie złe rzeczy spotykają tylko ludzi złych albo głupich. Ta uspokajająca, ale bezpodstawna wiara w to, że jeśli będzie się grzeczną, jeśli będzie się uważać, to nie padnie się ofiarą gwałciciela lub mordercy. Zła wiadomość dla strażniczek patriarchatu jest taka, że to nieprawda. Sprawcami przemocy najczęściej są bliscy mężczyźni: mężowie, partnerzy, koledzy, członkowie rodziny. Zabójstwo Anastazji nie przekreśla tej smutnej prawidłowości.

Przeczytaj też: Makabryczne odkrycie na Podkarpaciu. Zabił żonę siekierą i nożem. "Był chorobliwie zazdrosny"

Na koniec można by było mieć nadzieję, że najbliżsi Anastazji są nieświadomi tego całego szamba, które wylewa się na zmarłą i Polki jako takie. Pocieszająca byłaby myśl, że nie wiedzą o tym, jak część rodaków postanowiła sponiewierać 27-latkę – do tego stopnia, że obrzucali ją obelgami na jej Instagramie, a "la***ciąg" był jedną z tych łagodniejszych. Jednak to, że profil Anastazji zniknął każe przypuszczać, że rycerze – obrzygiwacze zdołali do nich dotrzeć. Cywilizowany człowiek albo złożyłby kondolencje, albo po prostu się zamknął.

Czytaj także: https://natemat.pl/493847,grecja-partner-anastazji-rubinskiej-zareagowal-po-finale-poszukiwan