Czy Grecja wyda podejrzanego o zabójstwo Anastazji? Oto co znaczą wpisy Ziobry i Morawieckiego

Anna Dryjańska
19 czerwca 2023, 19:44 • 1 minuta czytania
– Rząd wkłada kij w szprychy greckiego wymiaru sprawiedliwości – tak zamiar premiera Morawieckiego, by wystąpić o wydanie mężczyzny podejrzanego o zabójstwo 27-letniej Anastazji Rubińskiej, ocenia prok. Ewa Wrzosek. Prawniczka wskazuje, że nawet gdyby jakimś cudem do tego doszło, efekt będzie taki, że bliscy kobiety będą musieli dłużej czekać na sprawiedliwość.
Mateusz Morawiecki i Zbigniew Ziobro podczas pierwszego posiedzenia Sejmu IX kadencji (2019). fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

W niedzielę 18 czerwca na greckiej wyspie Kos zakończyły się poszukiwania Anastazji Rubińskiej, która zaginęła kilka dni wcześniej. Odnaleziono ciało młodej Polki. Miejscowe służby aresztowały podejrzanego o pozbawienie jej życia 32-letniego obywatela Bangladeszu.


Ziobro i Morawiecki o śmierci Anastazji

W poniedziałek prokurator generalny/minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ogłosił, że zlecił wszczęcie śledztwa w sprawie zabójstwa Prokuraturze Okręgowej we Wrocławiu. Tego samego dnia premier Mateusz Morawiecki napisał na Twitterze, że "zwrócimy się do Grecji o wydanie podejrzanego, aby stanął przed polskim sądem i otrzymał najwyższy możliwy wymiar kary".

O komentarz do decyzji polityków redakcja naTemat poprosiła prokuratora Krzysztofa Parchimowicza i prokuratorkę Ewę Wrzosek.

Podwójne śledztwo to standard

Prok. Parchimowicz zwraca uwagę na to, że polscy prokuratorzy mają obowiązek wszcząć śledztwo, jeśli dowiedzieli się, że polski obywatel padł za granicą ofiarą przestępstwa ściganego z urzędu (a takim jest zabójstwo). Polecenie od Zbigniewa Ziobry nie było więc konieczne, by wymiar sprawiedliwości wziął się do roboty.

– Za to racjonalny wydaje się wybór Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, a więc zlokalizowanej w mieście, w którym mieszkała kobieta. Jeśli będą potrzebne dodatkowe informacje dotyczące ofiary, najłatwiej będzie je zdobyć właśnie tamtejszym śledczym – wskazuje prok. Parchimowicz.

Jak mówi prokurator, podwójne śledztwo – zagraniczne i krajowe – to standard w przypadku najcięższych przestępstw wymierzonych w polskich obywateli.

– Gdy do zbrodni dochodzi w państwie, w którym rzetelność postępowania budzi wątpliwości, polskie śledztwo ma kluczową rolę. Celem jest to, by na każdym etapie wyłapywać i punktować ewentualne nieprawidłowości, których skutkiem może być brak uczciwego finału sprawy. Z kolei w państwach o ugruntowanej kulturze prawnej, które nie wywołują tego typu obaw, polskie śledztwo to w praktyce cień śledztwa prowadzonego w państwie, w którym doszło do przestępstwa – tłumaczy prok. Parchimowicz.

Jednocześnie rozmówca naTemat przypomina, że polscy prokuratorzy wielokrotnie prowadzili śledztwa dotyczące "zagranicznych" przestępstw na szkodę Polaków. – Tak było w przypadku Polaka, który zginął w zamachu w Pakistanie, polskiej załogi statku, na który napadli somalijscy piraci, a także podejrzanych okoliczności śmierci Polaka w Indonezji – wylicza prok. Parchimowicz.

Prok. Wrzosek: Rząd robi politykę na sprawie Anastazji Rubińskiej

Do tej puli prok. Ewa Wrzosek dorzuca polskie śledztwo w głośnej sprawie śmierci Magdaleny Żuk w Egipcie. Prawniczka przypomina, że mija już sześć lat od momentu, gdy prokurator/minister Ziobro w równie medialny sposób ogłosił, że śledztwo prowadzić będzie Prokuraturze Okręgowej w Jeleniej Górze. – Na razie bez efektu, chyba że jako efekt potraktujemy wyjazdy śledczych do Egiptu – mówi naTemat prok. Wrzosek.

Zdaniem prokuratorki do standardowego trybu działania organów ścigania "góra" dołącza posunięcia motywowane politycznie. – Zarówno sprawa Magdaleny Żuk, jak i sprawa Anastazji Rubińskiej, zyskały ogromną uwagę opinii publicznej. Zlecanie w świetle reflektorów śledztwa, które i tak zostałoby wszczęte, ma cel pozaprawny. Mówiąc wprost: to cyniczna polityka, a w tym roku dodatkowo element kampanii wyborczej – ocenia prok. Ewa Wrzosek.

Śledcza uważa, iż prawdopodobieństwo, że Grecja wyda Polsce podejrzanego o popełnienie zbrodni, jest znikome, a zapowiedź szefa rządu obliczona jest wyłącznie na efekt PR-owy.

– Rząd wkłada kij w szprychy greckiego wymiaru sprawiedliwości. Gdyby premier naprawdę chciał, aby podejrzany był sądzony w Polsce, to po pierwsze, zamiast pisać o tym na Twitterze, wystąpiłby do greckich władz drogą dyplomatyczną. Po drugie, nie bawiłby się w prokuraturę i sąd ogłaszając przed wyrokiem, że podejrzany ma otrzymać najwyższy wymiar kary – mówi prok. Wrzosek.

Grecja nie wyda podejrzanego Polsce m.in. przez tweet Morawieckiego

Śledcza przypuszcza, że jeśli rząd wystosuje wniosek o wydanie podejrzanego, to jego obrońca od razu powoła się na wpis Morawieckiego by dowieść, że w Polsce nie ma mowy o uczciwym procesie.

– Jakby tego było mało, łamanie zasady praworządności przez obecny rząd doprowadziło do sytuacji, gdy nawet bez rządowych tweetów Polska jest traktowana z podejrzliwością przez wymiary sprawiedliwości innych państw Unii Europejskiej. Wydawane w Polsce europejskie nakazy aresztowania nie są już automatycznie respektowane w krajach Wspólnoty. Dlaczego Grecja miałaby przekazywać podejrzanego w ręce osób, które wszem wobec chwalą się tym, że nie przestrzegają europejskich traktatów i nie wykonują wyroków unijnych trybunałów? – pyta retorycznie prok. Ewa Wrzosek.

Przekazanie podejrzanego przez Grecję wydłużyłoby oczekiwanie na wyrok

Prawniczka zaznacza, że nie jest specjalistką w zakresie greckiego prawa, ale wystarczy użyć zdrowego rozsądku, by wyobrazić sobie, co by się stało, gdyby Grecja jednak przystała na tweeta premiera Morawieckiego i wysłała podejrzanego do Polski.

– Celem wymiaru sprawiedliwości, jak sama nazwa wskazuje, jest wymierzanie sprawiedliwości. Co więcej: niezwłocznie. Tymczasem przekazanie podejrzanego przez Grecję tylko rozciągnęłoby ten proces, przysparzając bólu bliskim zabitej kobiety. Poza tym za czasów ministra Ziobry czas oczekiwania na wyrok znacząco się wydłużył. To wszystko złożyłoby się na duże i kompletnie niepotrzebne opóźnienia – tłumaczy prok. Wrzosek i przypomina, że to w Grecji znajdują się wszelkie ślady przestępstwa.

Jej zdaniem, zamiast rzucać w eter nierealny pomysł wydania podejrzanego, władze mogłyby zrobić coś, co naprawdę pomogłoby rodzinie. – To bardzo trudny czas. Bliscy potrzebują pomocy prawnej, psychologicznej oraz pieniędzy na to, by np. opłacić podróż związaną z identyfikacją ofiary. To by im pomogło. Nie polityka – konkluduje prok. Ewa Wrzosek.

Czytaj także: https://natemat.pl/493898,smierc-anastazji-w-grecji-po-zabojstwie-wylal-sie-hejt-na-polki