Nowe fakty ws. zaginionego małżeństwa z Warszawy. Wiadomo, jak zareagowali na policję
– Policjanci Centralnej Sekcji Poszukiwań Celowych Biura Kryminalnego KGP nawiązali bezpośredni kontakt i prowadzili bieżąca współpracę z Policją czeską w związku z podejrzeniem, że poszukiwana para może przebywać w Czechach. Wspólnie z policjantami Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Osób KSP udali się do Pragi celem odbycia roboczego spotkania z policjantami czeskimi – powiedział "Rzeczpospolitej" insp. Mariusz Ciarka, rzecznik Komendanta Głównego Policji.
Później pojawiła się informacja, że Aneta i Adam zostali odnalezieni w Pradze i są już po rozmowie z policjantami. Według nieoficjalnych ustaleń dziennika para w ogóle nie tłumaczyła mundurowym, dlaczego wyjechali i nie podali powodów, dla których postanowili pozostawić swoich synów bez opieki na tak długi czas.
– Osoby zaginione w rozmowie z policjantami zadeklarowały chęć powrotu do kraju, z naszej strony z kolei zadeklarowano pomoc w powrocie. Nie możemy podawać szczegółów z ich życia, które wiele by wyjaśniły. Sprawą zajmie się sąd - komentuje jeden z funkcjonariuszy stołecznej policji – powiedział insp. Ciarka.
Zaginięcie małżeństwa z Warszawy
Przypomnijmy: Aneta i Adam J. z Warszawy opuścili swoje mieszkanie na Mokotowie w nocy z 20 na 21 maja. Zostawili w nim dwóch nastoletnich synów. Od tamtego czasu najbliżsi nie mieli z nimi żadnego kontaktu. Rodzina Anety i Adama J. powiadomiła policję o ich zaginięciu.
Kilka dni temu informowaliśmy o rozmowie z mężczyzną, który pracował z Adamem J. przed jego zaginięciem. – Był raczej szczęśliwym człowiekiem. Podczas jednej rozmowy wspominał o swojej pasji, której chciałby się oddać, gdyby miał pełen portfel pieniędzy. Było to podróżowanie. Mówił o tym 17 maja – powiedział gazecie mężczyzna.
Jak dodał, Adam J. był bardzo rozmowny. – Poruszał kilka rodzinnych tematów, mówił, że rzadko kłóci się z żoną i prowadzą spokojne życie – przekazał. Adam J. mówił mu też o swoich dzieciach. Para ma dwoje nastoletnich synów.
Ekspert o zaginięciu pary z warszawskiego Mokotowa
O zaginionej parze wypowiadali się też wcześniej eksperci. W rozmowie z portalem WP w maju wypowiedział się Marek Dyjasz, ekspert i wykładowca z zakresu kryminologii i kryminalistyki na uczelni WSB Merito w Opolu. Postawił wówczas śmiałą tezę, że para nie chce być odnaleziona.
– To, że służby nie mogą ich namierzyć, wynika z tego, że nie jest to priorytetowa sprawa dla policji. Z informacji, które do nas docierają, wynika, że nic im nie grozi i nie zamierzają targnąć się na swoje życie. Na zdjęciach monitoringu wyglądają na uśmiechniętych. Służby traktują więc ich poszukiwania jako czynność, którą formalnie muszą wykonać – powiedział WP ekspert.
I dodał: – Oni wybrali "wolność" i nie chcą być znalezieni. Gdyby chcieli wrócić, już dawno by to zrobili. Poza tym, jeśli już policja ustali ich miejsce pobytu, to na jakiej podstawie ich zatrzyma, czy doprowadzi do domu? Powiedzą, że są dorosłymi ludźmi i mogą robić, co chcą. Nie mają przecież postawionych zarzutów.
Wcześniej Onet na podstawie nieoficjalnych sygnałów, które wpłynęły do policji, podał, że małżeństwo widziane było w mieście Wisła. Dziennikarze portalu otrzymali natomiast wiadomość, że mieszkańcy Słowacji natknęli się na nich wcześniej w Dolinie Jaworowej. Co więcej, portal przekazał, że w akcję zaangażowanych jest obecnie kilkudziesięciu policjantów z Zakopanego i stołecznego Mokotowa. Ci ostatni niedawno specjalnie przyjechali w Tatry, gdzie widziani byli zaginieni.