Powstanie nie jeden, a 45 (!) filmów z "kinowego uniwersum Mattela". "Barbie" to dopiero wstęp
21 lipca do kin wejdą jedne z najbardziej wyczekiwanych filmów tego roku: "Barbie" i "Oppenheimer". Oba przyciągną masę widzów, ale eksperci prognozują, że to właśnie produkcja inspirowana legendarnymi lalkami wygra ten wyścig i zarobi więcej (80 mln dolarów vs 40 mln dol. w weekend otwarcia).
Z tego samego wychodzi amerykańska firma Mattel (Barbie, Hot Wheels, Fisher Price, He-Man, Monster High), czyli drugi największy producent zabawek na świecie (pod względem przychodów pierwsze jest Lego). A wiadomo, że mało co napędza tak sprzedaż produktów, jak przebojowe filmy.
"Barbie" została zakazana w kinach Wietnamie. Na szczęście mają jeszcze "Oppenheimera"
"Barbie" to dla Grety Gerwig trzeci film w charakterze reżyserki (po "Lady Bird" i "Małych kobietkach"). Wcześniej była aktorką znaną m.in. z "Frances Ha" czy "Kobiet i XX wieku". Razem Noah Baumbachem ("Historia małżeńska", "Biały szum") stworzyła też scenariusz do najbardziej wyczekiwanego filmu 2023 roku.
Już pierwszy zwiastun filmu był viralem w sieci, choć nawet nie ujawniał zbyt dużo fabuły. Na ten moment wiemy, że Barbie i Ken opuszczają różowy Barbieland i trafiają do prawdziwego świata. Ken, w którego wciela się Ryan Gosling, jest opisywany jako "kompletny głupek", który ma obsesję na punkcie blond Barbie (Margot Robbie).
Filmu jednak nie obejrzą widzowie w Wietnamie. Nie chodzi o nagość czy wulgaryzmy, ale... politykę. W jednej ze scen jest pokazana mapa z tzw. "linią dziewięciu kresek", która pokazuje teren Morza Południowochińskiego tak, jak to widzą Chiny. Państwo Środka rości sobie prawo do kilku bogatych w ropę i gaz wysp, na co nie zgadza się m.in. Wietnam. Z podobnego powodu w tym kraju na listę cenzorów weszły takie filmy jak "O Yeti" i "Uncharted".
Internauci zauważyli, że mapa z "Barbie" dość słabo odwzorowuje nasz świat. Czy więc wietnamscy cenzorzy przesadzili, twórcy filmu nie pomyśleli przy jej rysowaniu czy celowo próbowali przypodobać się Chinom (stanowią ogromny rynek zbytu)? Tego na razie nie wiadomo. Ciekawe też, czy inne będące w sporze terytorialnym z Chinami pójdą śladem Wietnamu.
"Kinowe uniwersum Mattela"? "Barbie" to tylko początek filmów z kultowymi zabawkami
"The New Yorker" dowiedział się za to, że ze względu na ogromne zainteresowanie "Barbie", Mattel rozpoczął pracę przy 45 filmach (oby dodawali tam mniej kontrowersyjne mapki). Niektóre zostały już wcześniej ogłoszone - mowa o "Hot Wheels", w którym palce macza J.J. Abrams, "Major Matt Mason", przy którym pracuje Tom Hanks, "Rock ’Em Sock ’Em Robots" z Vinem Dieselem czy "Barney the Dinosaur" Daniela Kaluuya.
Inne zapowiedziane tytuły to: "American Girl", "Magic 8 Ball", "Matchbox", "Masters of the Universe" (czyli coś z He-Manem), "Polly Pocket", "Uno" i "View-Master". Te i inne utrzymywane jeszcze w tajemnicy filmy mają być produkowane przez nowopowstały oddział - Mattel Films (wraz z innymi filmowymi studiami). Na jego czele stanął weteran Hollwyood Robbie Brenner (produkował oscarowe "Witaj w klubie"), który m.in. przez 9 lat pracował w Miramax.
Nie wiadomo, czy de facto wszystkie te filmy będą w jakiś sposób powiązane fabularne jak u Marvela i czeka nas w przyszłości gargantuiczny crossover. Z jednej strony będzie ich naprawdę dużo, a z drugiej mogą się kompletnie różnić "targetem", przez co nie wszyscy widzowie będą mogli obejrzeć całą "serię".
Już samo "Barbie" ma nie być filmem tylko dla dziewczynek, a np. wspomniany "Barney" z ikonicznym różowym dinozaurem będzie produkcją "dojrzałą", "surrealistyczną" i w stylu produkcji studia A24. Może być więc tak, że filmy będą podzielone na "poduniwersa" albo niepołączone wcale. Czas pokaże, co z tego wyniknie.