Ojciec Anastazji ogłosił apel ws. pogrzebu. "Tak zdecydowała żona i syn"

Dorota Kuźnik
05 lipca 2023, 14:00 • 1 minuta czytania
Rodzina zamordowanej Anastazji Rubińskiej usłyszała od prokuratora, że może zająć się organizacją pogrzebu. Wcześniej matka dokonała ostatecznej identyfikacji ciała dziewczyny. 27-latka ma zostać pochowana w najbliższych dniach. Ojciec Anastazji zaapelował jednak do opinii publicznej.
Śmierć Anastazji na Kos. Zapadła ważna decyzja w sprawie pogrzebu Fot. Facebook

Rodzina Anastazji może przystąpić do organizacji pochówku już oficjalnie. Pozwolił na to prokurator po tym, jak ciało przywieziono do Polski i jeszcze raz poddano okazaniu. Matka dziewczyny miała jeszcze raz sprawdzić i potwierdzić, że zamordowaną kobietą jest jej córka.


– Żona była w prokuraturze, pokazano jej ciało, po pewnych szczegółach rozpoznała Anastazję. Nie mamy już żadnych wątpliwości, że to nasza córka – powiedział w rozmowie z "Faktem" ojciec Anastazji Rubińskiej.

Mężczyzna wskazał, że rodzina zrobi wszystko, by godnie pochować zamordowaną dziewczynę, ale jednocześnie dodał, że "jest to dla jej bliskich jeden z najtrudniejszych momentów".

Pogrzeb Anastazji Rubińskiej - kiedy i gdzie?

Ceremonia pogrzebowa ma odbyć się we Wrocławiu, ale nie podano jeszcze dokładnej daty. Ta nie powinna jednak wzbudzać szczególnej uwagi, bo jak podkreślił ojciec Anastazji, uroczystość będzie miała prywatny charakter i rodzina bardzo prosi o uszanowanie decyzji.

– Tak zdecydowała moja żona i syn. Informacje o pogrzebie podamy tylko najbliższym i przyjaciołom. Bardzo prosimy wszystkich o uszanowanie naszej prywatności – oznajmił stanowczo ojciec zamordowanej dziewczyny.

Najnowsze ustalenia ws. śmierci Anastazji Rubińskiej

Jak pisaliśmy w naTemat, Anastazja Rubińska pracowała na greckiej wyspie Kos. W nocy z 12 czerwca, kiedy dziewczyna miała wolny wieczór. Miała spędzić go w gronie znajomych, ale po wszystkim zaginęła. Wcześniej kontaktowała się ze swoim partnerem, którego prosiła o to, by przyjechał po nią we wskazane miejsce. Gdy ten przyjechał, dziewczyny tam nie było.

Po trwających kilka dni poszukiwaniach, w zaroślach znaleziono ciało 27-latki z Wrocławia. Sekcja zwłok wykazała morderstwo i uduszenie. Ustalenie zwłok było poprzedzone śledztwem, które od początku wskazywało na to, że winnym zamordowania dziewczyny może być Salahuddin S - obywatel Bangladeszu, z którym w wieczór przed zaginięciem widziana była dziewczyna.

W toku śledztwa Banglijczykowi postawiono zarzuty. Oparto je między innymi na dowodach, które znaleziono w jego mieszkaniu. Mężczyzna miał także szukać w telefonie fraz związanych z myleniem policji, zacieraniem śladów oraz pornografii opartej o gwałt. Dzień po zaginięciu dziewczyny kupił także bilet lotniczy do Włoch, o czym nie wiedzieli jego znajomi.

32-letniemu mężczyźnie śledczy najpierw zarzucili porwanie i próbę ucieczki, a ostatecznie także gwałt i zabójstwo.

Jak już wcześniej informowaliśmy, Salahuddin S. ma być sądzony na wyspie Kos. Proces ruszy w najbliższym czasie. Formalnie może potrwać nawet 18 miesięcy. Za morderstwo grozi mu dożywocie. Mężczyzna nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.