Afera w Zakopanem. Wróciły absurdalne opłaty za wejście na uwielbianą przez turystów górę

Maciej Karcz
05 lipca 2023, 18:12 • 1 minuta czytania
Mieszkanka Zakopanego postawiła ogrodzenie na szlaku prowadzącym na szczyt Gubałówki, a za przejście pobiera opłaty od turystów. Władze Polskich Kolei Liniowych uznały jej działania za nielegalne, jednak kobieta broni się i mówi, że pole należy do jej rodziny "z dziada pradziada".
Góralka zagrodziła szlak na Gubałówkę i pobiera opłaty za przejście Fot. Mateusz Kotowicz/REPORTER

Kobieta zagrodziła trasę na Gubałówkę, za przejście pobiera opłaty

Jadwiga Gąsienica-Byrcyn pobiera opłaty od turystów, którzy na szczyt Gubałówki zdecydowali się wejść pieszo. Jak podaje 24tp.pl, portal "Tygodnika Podhalańskiego", powodem takiej decyzji kobiety jest fakt, że szlak udostępniony przez Polskie Koleje Liniowe przebiega przez pole, które należy do jej rodziny.


Zdaniem kobiety miasto i PKL przywłaszczyły sobie parcelę, a opłaty, które wprowadziła dla turystów, mają zmusić burmistrza Zakopanego i przedstawicieli kolei do rozmów.

– To pole z dziada pradziada należy do mojej rodziny. Dziadek nie dostał aktu wywłaszczenia, a PKL ignoruje nas, burmistrz nie chce się spotkać. Jedna strona odsyła mnie do drugiej. Powiedziałam im, że bawią się jak w przedszkolu – powiedziała dziennikarzom pani Jadwiga.

– Namawiałam: siądźcie razem, wyjdźcie z jakąś propozycją, bo ja jestem otwarta na wszystko, ale zostałam zignorowana. Powiedziałam, pokażcie mi akt wywłaszczenia, oni mówią, że się zawieruszył. Walczymy o swoje, bo czujemy się pokrzywdzeni – dodała.

Jak zapewniła, jej działanie nie ma na celu utrudniania turystom wejścia na szczyt Gubałówki, bo nie ma nic przeciwko nim. Kobieta ma jednak żal do władz miasta i PKL oraz uważa, że jest niesprawiedliwie traktowana.

Jak podaje portal, obok ogrodzenia pani Jadwiga postawiła kasę, a za przejście pobiera opłatę w wysokości 5 zł. Co ciekawe, mieszkańcy Zakopanego mogą przechodzić za darmo.

Góralka zagrodziła szlak na Gubałówkę, jest odpowiedź PKL

"Tygodnik Podhalański" poprosił o komentarz w tej kuriozalnej sprawie Polskie Koleje Liniowe. W odpowiedzi kierownictwo PKL przekazało, że sprawa zostanie skierowana do sądu.

"Celem zabezpieczenia prawa własności, PKL wystąpi na drogę sądową oraz posiłkować się będzie agencją ochrony, która zabezpieczy nieuprawnione wejście na teren nieruchomości stanowiącej własność PKL oraz umożliwiając w tym miejscu swobodne przejście turystów szlakiem pieszym na Gubałówkę, który od roku 2021 jest udostępniony na nieruchomościach PKL bez konieczności ponoszenia opłat przez turystów" – przekazały Polskie Koleje Liniowe.

Dodatkowo stwierdzono, że działanie pani Jadwigi jest "nielegalne, wprowadza turystów w błąd" i godzą w wizerunek Zakopanego.

Wejście na Gubałówkę płatne po raz pierwszy od 150 lat

Jak pisaliśmy w naTemat, podobną akcję pani Jadwiga prowadziła już 5 lat temu. Od 1 lipca 2018 roku także wprowadziła opłaty za wejście na szczyt jednej z najpopularniejszych gór w Polsce.

"Zmiana może zdumiewać turystów, bo przez co najmniej ostatnie 150 lat można było po Gubałówce spacerować czy opalać się za darmo" – informowała wówczas "Gazeta Krakowska. Kasy wzbudziły konsternację turystów, dla których Gubałówka od zawsze była "darmową górą". Argumentem właścicieli gruntów było z kolei to, że nigdy nie było w tym miejscu opłat szlaków, a turyści chodzą po prywatnych terenach.

– My za nasze działki płacimy podatki, a nie możemy nawet krowy tu paść, bo ludzie, chodząc tą ścieżką, wszystko wydeptują – powiedziała w rozmowie z "Gazetą Krakowska" pani Jadwiga.

W 2018 bilet kosztował 3 zł dla dorosłego i 2,5 zł dla dziecka.