Oto jak TVP traktuje widzów. "Przypadkowy przechodzień" z "Wiadomości" okazał się aktorem
"Przypadkowy przechodzień" to opłacony aktor, Krzysztof Rydzelewski
Internetowe śledztwo wykazało, że mężczyzna, który pojawił się w głównym programie informacyjnym publicznego nadawcy, jest aktorem.
Na jednym z nagrań, które krąży w sieci, "mężczyzna przeciwstawiający się pikietom" (rzekomo zakłócającym spokój w centrum stolicy), sam podchodzi do dziennikarza TVP. W tle można zobaczyć transparenty "TVP łże".
– Mamy tu i policję, która musi być opłacona na coś takiego – powiedział mężczyzna. Co ciekawe, dziennikarz w materiale pyta jedną z protestujących, czy ktoś im płaci za protesty.
Na jednym z późniejszych klipów, "przechodzień" decyduje się na jeszcze odważniejszą akcję. Najpierw spokojnie podąża wśród tłumu, utrzymując bezpośredni kontakt wzrokowy z jednym z demonstrantów. Następnie dostrzega kobietę trzymającą telefon w dłoni i natychmiast go z niej wyrywa.
Całą sytuację obserwuje reporter TVP oraz policja, która po chwili podejmuje reakcję. W obronie pokrzywdzonej kobiety interweniuje również starszy mężczyzna.
– Prowokator TVP wyrwał jednej z uczestniczek protestu telefon. Telewizja tylko na to czekała. Odbyła się publiczna prowokacja za publiczne pieniądze. Zaatakowała nas prowokatorka, potem prowokator z TVP. (…) Nietykalność osobista, proszę pana – oznajmiła poszkodowana kobieta.
Krzysztof Rydzelewski, opisany w "Wiadomościach" jako "przypadkowy przechodzień" krytykujący przeciwników TVP, w wywiadzie dla Plejady przyznał, że został zatrudniony jako osoba, mającą publiczne odegrać zaplanowaną rolę.
"Jestem aktorem i showmanem, więc dostałem zlecenie od agencji, z którą współpracuję. Miałem przejść ulicą i porozmawiać z dziennikarzem, który do mnie podejdzie. Wiedziałem, że zada mi określone pytanie i miałem na nie odpowiedzieć ustaloną z góry kwestię" – potwierdził.
"Wiedziałem, co mam powiedzieć przed kamerą. To była wyuczona kwestia. Myślałem, że puszczą to w telewizji regionalnej. Nie sądziłem, że pokazane zostanie aż w Wiadomościach'" – przyznał aktor.
Kiedy zapytano Rydzelewskiego, czy zdarzenie z wyrywaniem telefonu komórkowego z ręki jednej z protestujących kobiet było również zaplanowane w scenariuszu, odpowiedział, że do pewnego stopnia tak, ale nie do końca. Aktor oznajmił, że chce zachować dla siebie informację o tym, jakie otrzymał wynagrodzenie za swoje wystąpienie. Zaznaczył jednak, że żyjemy w trudnych czasach i "trzeba przyjmować każdą propozycję".
"Dzwonią do mnie różne osoby z różnymi propozycjami. Żyjemy w trudnych czasach i każdą ofertę trzeba przyjmować, nie można wybrzydzać. O kwestiach finansowych nie chcę rozmawiać" – powiedział.
"Mogę powiedzieć tylko, że po tym materiale w TVP zmagam się ze strasznym hejtem ze strony ludzi. Jestem opluwany, wyzywany. W ludziach jest taka nienawiść, że jestem zszokowany. Nie wiem, dlaczego akurat mnie wybrano, może komuś z rządzących spodobała się moja tożsamość artystyczna?" – pożalił się.
"Prywatnie telewizji nie oglądam, nawet nie wiedziałem, że byłem w 'Wiadomościach'" – dodał.
Warto nadmienić, że widzowie mogą kojarzyć aktora z licznych produkcji TVP, Polsatu czy TVN, w tym z "Kryminalnych", "Trzech minut", "Barw szczęścia", "Hotelu 52", "Plebanii" czy "Na Wspólnej". Grał tam role epizodyczne. Wziął też udział w reklamach Żywca, Tatry, Żabki czy Pepco. Oprócz tego internauci dotarli do tego, że Krzysztof występował też w "Mam talent!", "Must Be The Music" czy "Magii nagości". W ostatnim z wymienionych formatów szukał partnera.