Burza ws. nagrywania "Piwa z Mentzenem". Zapytaliśmy w Konfederacji, czy był zakaz
Polityczny stand-up, kabaretowe show, spotkanie z tiktokerem, koncert rockowy, pijacka impreza – "Piwo z Mentzenem" doczekało się już wielu określeń. Współprzewodniczący Konfederacji, który od końca maja jeździł po kraju i spotykał się ze swoimi sympatykami, mówił z kolei, że on bardzo "lubi pić piwo".
– W życiu trzeba robić to, co się lubi, a ja bardzo lubię pić piwo, organizować duże spotkania i rozmawiać o podatkach, gospodarce i ekonomii – tak Sławomir Mentzen reklamował swoje tournée po Polsce.
Piwo z Mentzenem z zakazem nagrywania. Lewica kpi, mamy komentarz rzecznika
Na początku czerwca, podczas wydarzenia w Gdańsku, lider Konfederacji prosił też ze sceny, by spotkania nie nagrywać. I również pojawiły się głosy, że jak to – wolnościowcy i wprowadzają jakieś zakazy?
– Jak pijemy piwo, to się nie nagrywamy. Wielka prośba o nienagrywanie się nawzajem. Mam nadzieję, że jesteśmy pod wpływem alkoholu i takich ludzi się nie nagrywa, taki jest dobry zwyczaj – mówił Mentzen, cytowany przez portal Trójmiasto.pl.
Wygląda więc na to, że podobne prośby płynęły na każdym "Piwie z Mentzenem", ale sprawa dostała teraz drugie życie. "'Jedyna wolnościowa partia' ZAKAZUJE nagrywania na spotkaniu otwartym z liderem" – wpis o takiej treści pojawił się w poniedziałek na oficjalnym koncie Lewicy na Twitterze.
Do wpisu załączono prześmiewcze emotikony i krótkie nagranie. Słyszymy na nim mężczyznę, który podchodzi do autora nagrania i mówi: "Nie nagrywamy spotkania. Nie wolno. Jest zakaz".
Krzysztof Rzońca: Nie widzę w tym nic niewolnościowego
Lewica zarzuca Mentzenowi i całej Konfederacji hipokryzję, a my o komentarz poprosiliśmy dyrektora Biura Konfederacji. Krzysztof Rzońca mówi naTemat.pl, że "Piwo z Mentzenem" organizuje prezes partii Sławomir Mentzen i nie są to wydarzenia partyjne.
Dodaje jednak, że prośby samego polityka i jego współpracowników, aby nie nagrywać tych spotkań, to "nic nadzwyczajnego".
– Wydarzenie jest otwarte i każdy może wziąć w nim udział, a brak możliwości nagrywania ma sprawić wyłącznie to, by jeszcze bardziej zachęcić społeczeństwo do wzięcia udziału w takich spotkaniach – mówi nam Krzysztof Rzońca.
I dodaje: – Gdyby takie wydarzenia były nagrywane, a później dostępne publicznie w internecie, to wiele osób nie miałoby chęci wyjść z domu, tylko wolałoby obejrzeć transmisję w sieci. Nie widzę w tym nic kontrowersyjnego. Te wydarzenia są otwarte i każdy może na nie przyjść, a to, że prosimy, by ich nie nagrywać? Nie wiem, co jest w tym niewolnościowego. Nikomu nie zabraniamy uczestnictwa i zapraszamy wszystkich, również posłów Lewicy.
"Ja wiem, że wy z myśleniem to na bakier macie"
Pod tweetem opublikowanym na profilu Lewicy również pojawiły się komentarze.
"Właśnie na tym polega wolność. Osoba organizująca wydarzenie może ustalić swoje zasady. Osoby niezgadzające się z tymi zasadami, mogą w wydarzeniu nie uczestniczyć"; "Oni są tak wolnościowi, że mają już listę zakazów"; "Od kiedy to stand-upy można sobie nagrywać?"; "Z wolności może korzystać każdy. Również takim korzystaniem z wolności jest zakazanie nagrywania na spotkaniu otwartym" – czytamy.
Do sprawy odniósł się także Tomasz Grabarczyk, wiceszef sztabu Konfederacji. "Eee, geniusze! A nie pomyśleliście, że tu chodzi o to, by nie zdradzać tym, co też chcą się pojawić na PzM, co na nim jest? Koncertów też się nie nagrywa. Ja wiem, że wy z myśleniem to na bakier macie, ale trochę RiGCz-u wam nie zaszkodzi" – napisał w komentarzu.
W poniedziałek lider Konfederacji poinformował z kolei, że dobiegła końca tegoroczna trasa Piwa z Mentzenem. "Normalnie bym w tym miejscu napisał, że do zobaczenia za rok. Ale tym razem jest inaczej. Już tej jesieni powtórka. W połowie sierpnia ruszam w Polskę z kolejną trasą, z zupełnie nowym stand-upowym repertuarem" – napisał na Twitterze.
I dodał: "Zrobimy bardzo dobry wynik i wywrócimy stolik Tuskowi i Kaczyńskiemu!".
Co ciekawe, jeszcze pod koniec czerwca Mentzen twierdził, że "jeśli obie partie, czy to PiS, czy PO zgodzą się realizować nasz program, to wszystko jest na stole". W ostatni weekend zdanie jednak zmienił i wykluczył możliwość jakiejkolwiek koalicji – a ta z PiS byłaby dla Jarosława Kaczyńskiego wybawieniem, patrząc na ostatnie przedwyborcze sondaże.
– Po wyborach nikt nie będzie rządził. (...) Przedterminowe wybory w lutym 2024 i Konfederacja przekroczy 20 procent poparcia. (...) Bez nas nawet marszałka Sejmu nie wybiorą. Ciekawie będzie, jak powiemy, że albo Braun, albo nic – mówił w weekend we Wrocławiu lider Konfederacji.