Liroy zdradził, co działo się na spotkaniach Konfederacji. "Chciałem nach****ać mu na ryj"
Piotr Liroy-Marzec niedawno był gościem programu "Hejt Park", w którym porozmawiał z Krzysztofem Stanowskim. W trakcie wywiadu gospodarz nie omieszkał wrócić do tematu polityki. Przypomnijmy, że Liroy był posłem RP na Sejm VIII kadencji. Podczas rozmowy ocenił Konfederację, twierdząc, że do pewnego czasu "uważali ją za zrzeszenie wszystkich ruchów miejskich wolnościowych, młodych ludzi głównie". Raper zdradził, co zadecydowało o jego odejściu.
– Niestety Janusz (Korwin-Mikke – przyp. red.) zaczął ściągać dziwnych ludzi (...) Ja stwierdziłem, że nie pasuję już do obrazka, bo to nie jest to (...) Oni jeszcze chcieli, żebym został (...) To nie o to chodzi, że ja jestem jakąś gwiazdą, ale ja bym musiał za to odpowiadać, a nie chciałem. Za dużo odpowiadałem czasami za ludzi, gdzie coś ktoś rozpie***lił, a ja musiałem za to świecić twarzą. Stwierdziłem, że nie muszę i wracam do domu – poinformował.
Raper wrócił wspomnieniami do wywiadu, którego udzielił jakiś czas temu. Nawiązał wówczas do kontrowersyjnych słów Janusza Korwin-Mikkego, który popierał działania Rosji.
Janusz powiedział, że bardzo sympatyzuje z Rosją i jakby był konflikt to raczej by się opowiedział za Rosją, więc ku*wa po prostu chciałem nacharchać mu na ryj, bo to jest przegięcie ze względu na historię moich pradziadków i wielu ludzi, którzy przychodzilio na te spotkania. Więc stwierdziłem, że w takim miejscu nie mogę nawet przebywać i siedzieć, gdzie taki z*eb jest.
– Tydzień czy dwa tygodnie wcześniej miałem z nim spięcie, bo napisał: Niech czarnuchy na mnie pracują, ja się wku**iłem, mówię: co ty k**wa piszesz, jakie czarnuchy, a on mówi taki czerwony: ale o co chodzi, chodziło o pracę na czarno. No jak można być w takim miejscu – kontynuował. Liroy wymownie ocenił polityków. Zwrócił uwagę na to, że na co dzień są bardzo zakompleksionymi ludźmi.
Ja nie jestem politykiem. To nie jest mój zawód, 99 proc. ludzi tam cię zabije, twoich kolegów i rodzinę, tylko dlatego, żeby tam dostać się i mówić, że jest posłem. On na co dzień był gnojony w życiu, ma bardzo dużo kompleksów, jak wielu z nich, ale od kiedy mówią do nich panie pośle, pani posłanko to on jest ku*wa panem świata. Ja obserwuje sobię tych ludzi, którzy dzisiaj nie są w parlamencie i czekają na następne wybory... To tam psychiatra jest na porządku dziennym. To są ludzie, którzy mają zaburzenia poważne.
Raper, będąc w parlamencie wielokrotnie doznawał szoku, jakie rzeczy przechodziły w trakcie głosowań. Podkreślił, że "tam się ludzie nie znają", a wielu osobom brakuje wręcz wiedzy elementarnej.
– Chcę walczyć i wku*wia mnie to, od kiedy poszedłem do parlamentu. Tym bardziej widzę, jak bardzo potrzebujemy zmiany, jak bardzo potrzebujemy ludzi, którzy tam wejdą i coś z tym zrobią, bo będzie tragedia ku*wa naprawdę. Nie chcę ludzi straszyć, ale poziom wiedzy w polskim parlamencie (...) to nie jest żaden wymysł to jest fakt w tej chwili. Wiceprzewodniczący komisji potrafi wstać po roku i powiedzieć, że on nie wie co to jest startup albo nie wie, co to jest internet, no to to śmieszne już nie jest" – podsumował.
Liroy walczy w sądzie o prawa do opieki nad dziećmi. Ocenił polski system prawny
Wszystko zaczęło się od tego, że była partnerka Liroya, Joanna Krochmalska w jednym z wywiadów oskarżyła rapera o niepłacenie pełnych alimentów oraz przemoc ekonomiczną. – Podczas sprawy o poręczenie alimentacyjne Piotr wyrzucił mi, że pobieram 500 plus i alimenty powinny być o tę kwotę pomniejszone. Zapłacił dwa razy i się skończyło. Dałam sprawę do komornika – mówiła dla "Wysokich Obcasów".
Jak się okazało wojna między byłymi partnerami trwa w najlepsze. W trakcie wywiadu raper ze łzami w oczach opowiedział o relacji z byłą partnerką, a także walce o opiekę nad dziećmi. Nie zostawił suchej nitki na Krochmalskiej, twierdząc, że oskarżanie go o niepłacenie alimentów i jej eksmisję jest absurdalne.
Matka moich dzieci pi**rzy głupoty. Opowiada niestworzone rzeczy w mediach (...) Sądu w ogólnie nie interesuje to, co ona wygaduje. Nie chcę, żeby moje dzieciaki coś takiego czytały (...) Fakt jest taki, że sam zostawiłem sobie komornika do alimentów (...) Co miesiąc się z nim kontaktuje, sprawdzam, czy wszystko jest dobrze. Tak niszczy się życie facetom (...) Jestem wku**iony.
Czytaj także: "Na terapii uświadomiłam sobie, że jestem ofiarą przemocy". Była partnerka Liroya zabrała głos
Raper poinformował, że to, co jest dla niego obecnie nadrzędną sprawą to uzyskania praw do opieki nad dziećmi. Niestety, jak sam przyznał, są na to marne szanse, a winy doszukuje się w polskim systemie prawnym.
– Jestem w stanie oddać wszystko, żeby oddali mi dzieci. Ale nie dostanę ich, bo to jest tak po***przony system (...) Jestem bezsilny. Sędzia okazał się być... Już nie chcę użyć słów, za które mnie potem będzie wołał do własnego sądu (...) Według mediów ja jestem ten zły. Ja nigdy nie podniosłem głosu na moje dzieci. Ja moje dzieci kocham, oddam za nie życie (...) Jak ktoś przeczyta w gazecie, że taki jestem, to taki jestem. Ja w ogóle nie zamierzam komuś udowadniać, że to nieprawda. W dupie to mam, ku*wa. Co mnie to interesuje? Całe życie będę udowadniał, że kimś nie jestem – podsumował.