Nowe doniesienia po wypadku w Dolicach. Śledczym mnożą się wątki po śmierci Marcina J.
Wypadek w Dolicach. Śledczym mnożą się wątki po śmierci Marcina J.
Wypadek w Dolicach wstrząsnął nie tylko lokalną społecznością, ale i całą Polską. Podczas gdy trwa żałoba po śmierci biznesmena Marcina J., policja i prokuratura prowadzą postępowanie, które ma na celu wyjaśnienie wszelkich okoliczności zdarzenia.
Prokuratura wkroczyła do akcji już w pierwszych chwilach po tym, jak luksusowe audi wbiło się w ścianę domu jednorodzinnego. Pod nadzorem prokuratora przeprowadzono oględziny miejsca zdarzenia, a także zabezpieczono auto warte 1,5 mln zł.
Z najnowszych ustaleń "Faktu" wynika, że oficjalnie wszczęto śledztwo w sprawie art. 177 § 2 kk, czyli o spowodowanie wypadku. Powołano także biegłego, który przeprowadzi sekcję zwłok, a także przygotuje ekspertyzę dotyczącą stanu trzeźwości kierowcy.
Przygotowano już pierwsze opinie niektórych biegłych, ale śledczy wciąż potrzebują coraz to kolejnych opinii z zakresu ruchu drogowego. Urzędnicy nadzoru budowlanego zrealizowali również kontrolę naruszonej konstrukcji. Równolegle burmistrz gminy zapewnił poszkodowanym lokal zastępczy.
Co wiadomo o Marcinie J., ofierze wypadku w Dolicach?
Jak pisaliśmy w naTemat, tuż po zdarzeniu na jaw zaczęły wychodzić nowe fakty. Okazało się, że pojazd należał do nowożeńców, który tego dnia celebrowali wesele właśnie w Dolicach. Na tablicy rejestracyjnej widniał napis "Młoda para".
To jednak nie oni znajdowali się w pojeździe. Luksusowe auto prowadził wspomniany już Marcin J. Zmarły prowadził rozległą działalność gospodarczą w Gryfinie, spośród której wyróżnia się między innymi stacja benzynowa. Lokalnie był także znany z działalności charytatywnej. Sfinansował bowiem Finał WOŚP w Gryfinie w 2022 roku. – On się bardzo z tego samochodu cieszył, bo to był jeden taki samochód na cały świat. Udało mu się go kupić, bardzo o niego dbał, a ja mu przy tym pomagałem. Posiadał go już od półtora roku – powiedział w rozmowie z "Faktem" Łukasz Lewandowski, który współpracował z 46-latkiem przez kilkanaście lat.
O życie wciąż walczy pasażer, który razem z Marcinem J. przemieszczał się luksusowym audi. Pasażera jeszcze przed przyjazdem służb z pojazdu wynieśli sąsiedzi. Niestety, do wyciągnięcia kierowcy konieczne było wezwanie strażaków, by ci użyli specjalistycznych narzędzi.