Szokująca interwencja wobec kobiety, która wzięła tabletki poronne. Policja się tłumaczy

Maciej Karcz
19 lipca 2023, 12:58 • 1 minuta czytania
Do incydentu doszło w kwietniu w jednym z krakowskich szpitali. Do kobiety wezwano sześciu policjantów po tym, gdy przyznała się swojej lekarce, że wzięła tabletkę aborcyjną. Oświadczenie w sprawie zajścia wydała Komenda Miejska Policji w Krakowie.
KMP w Krakowie wydało oświadczenie ws. interwencji policji wobec ciężarnej Fot. Wojciech Olkusnik/East News

Do kobiety w trakcie poronienia wezwano 6 policjantów

Przypomnijmy, na antenie TVN24 pani Joanna z Krakowa stwierdziła, że podjęła decyzję o zażyciu tabletki poronnej, bo ciąża miała zagrażać jej zdrowiu i życiu. Jak podaje program "Fakty", kobieta postanowiła zgłosić się do swojej doktor i przekazała jej przez telefon, że zażyła środki poronne, a teraz poczuła się źle. Później w dwóch krakowskich szpitalach pilnowało jej łącznie w sumie 6 policjantów.


Policjantki weszły nawet za kobietą do gabinetu ginekologicznego, gdzie musiała rozebrać się do majtek. W rozmowie z TVN24 Pani Joanna nie może ukryć łez i opowiada, że poczuła się upokorzona i poniżona. Później policjantki kazały rozebrać się, robić przysiady i kaszleć.

Kobieta zażyła tabletkę aborcyjną, szpital wezwał policję. Jest oświadczenie służb

Na oficjalnej stronie Komendy Miejskiej w Krakowie zamieszczono oświadczenie, w którym służby opisały swoją wersję kwietniowych wydarzeń.

"Na numer 112 zadzwonił lekarz psychiatra, zgłaszając, że jego pacjentka dzwoniła do niego, że 'dokonała aborcji' i  'chce odebrać sobie życie'. Dyspozytor skierował do miejsca zamieszkania kobiety policję i pogotowie" – czytamy w komunikacie krakowskiej KMP.

"Patrol policji na miejscu zastał zapłakaną kobietę, która krzyczała, odpowiadała na pytania w sposób chaotyczny i wyczuwalna była od niej woń alkoholu. Na miejscu pojawił się również zespół ratownictwa medycznego" – napisano.

Jak przekazano, funkcjonariusze podczas rozmowy z kobietą ustalili, że leczy się psychiatrycznie. Miała przekazać policjantom, że ma myśli samobójcze i zażyła przed chwilą środki poronne.

"Kobieta powiedziała, że tabletki zamówiła przez internet, ale odmówiła ujawnienia szczegółów transakcji zakupu. Zachodziło podejrzenie że nie pochodzą one z legalnego źródła" – informuje krakowska policja. Karetka pogotowia w eskorcie funkcjonariuszy przewiozła kobietę do Wojskowego Szpitala Klinicznego przy ulicy Wrocławskiej. Tam w celu sprawdzenia, w jaki sposób ciężarna weszła w posiadanie tabletek poronnych policjanci chcieli zabezpieczyć jej telefon oraz komputer. Ponadto według informacji KMP w Krakowie, mundurowi "musieli sprawdzić czy kobieta nie posiada przy sobie środków pochodzących z niewiadomego źródła które po zażyciu mogłyby zagrażać jej życiu".

Policjanci tłumaczą, że "czynności należało przeprowadzić niezwłocznie, jednak kobieta i personel szpitala utrudniali przeprowadzenie zgodnych z procedurami czynności, dlatego na miejsce został wezwany dodatkowy patrol".

Następnie ciężarna została przewieziona do szpitala im. Narutowicza przy ulicy Prądnickiej. Tam pojawił się już zastęp składający się z funkcjonariuszek.

"W placówce tej pojawił się także żeński patrol policji, aby nie naruszyć godności i intymności kobiety przy kontroli osobistej. W szpitalu tym zabezpieczono z kolei telefon kobiety, który wydała dobrowolnie" – przekazał dział prasowy krakowskiej policji.

"Zabezpieczenie ich było konieczne dla ustalenia  źródła zakupywanego leku i zbadania, czy jego sprzedaż odbyła się legalnie" – zaznaczono w komunikacie. Na końcu oświadczenia policji czytamy, na jakich paragrafach opierała się interwencja funkcjonariuszy.

"Według art. 124 ustawy Prawo farmaceutyczne, kto wprowadza do obrotu lub przechowuje w celu wprowadzenia do obrotu produkt leczniczy, nie posiadając pozwolenia na dopuszczenie do obrotu, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch" – napisała Komenda Miejsca Policji w Krakowie.