Jak opozycja podzieliłaby się władzą po wygranej? Pokazano, które stołki są już "zaklepane"

Agnieszka Miastowska
20 lipca 2023, 08:16 • 1 minuta czytania
Chociaż wybory parlamentarne odbędą się jesienią, to politycy opozycji zaczynają już planować, jak mogliby podzielić się władzą po wygranej. Sondaże nie są ostatnimi czasy dla nich najlepsze, ale plan i tak został rozpisany. Premierem zostałby Donald Tusk, a co z innymi stanowiskami? Eksperci wytypowali, kim opozycja mogłaby obsadzić inne "stołki" w rządzie.
Jak po wyborach wyglądałby rząd opozycji? Oto premier i wiceministrowie Fot. Zbyszek Kaczmarek/REPORTER

Co po wyborach? Tak mógłby wyglądać rząd opozycji

Jak powiedziała "Super Expressowi" Julia Pitera, pewnym można być, że opozycja jako kandydata na premiera wystawi Donalda Tuska. Eksperci postawili tezę, zgodnie, z którą liderzy pozostałych ugrupowań opozycyjnych powinni zostać wicepremierami. Komu przypadnie, jakie stanowisko?


Według "SE" największą władzę w rządzie będzie miała Platforma Obywatelska. Portal podkreśla, że Radosław Sikorski chciałby objąć resort dyplomacji, a Tomasz Siemoniak – ministerstwo obrony. Ministrem finansów dzięki decyzji Donalda Tuska miałby zostać Andrzej Domański, ekonomista Instytutu Obywatelskiego.

Gdzie w tym wszystkim Lewica? Włodzimierz Czarzasty miał deklarować, że nie chce być w rządzie, a widzi siebie na stanowisku marszałka Sejmu, czyli drugiej osoby w państwie. Zamiast Zbigniewa Ziobro ministrem sprawiedliwości miałby być Krzysztof Śmiszek, a na stanowisku Przemysława Czarnka pojawiłaby się Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, która zostałaby ministrą edukacji.

PSL miałby objąć stanowiska związane z rolnictwem, a Władysław Kosiniak-Kamysz zostałby ministrem rozwoju i wicepremierem. Dalej portal przypomina, że posłowie Polski 2050 mówili, że ich partia wpisuje się w kwestie klimatu i ekologii.

Michał Gramatyka podkreślał, że właśnie tak widzi współpracę z opozycją w nowym rządzie. Szymon Hołownia od dawna zapowiadał potrzebę "zielonego premiera". Tyle z chęci i przewidywań, a jaką przyszłość rysują nam sondaże?

Jakie są opcje dla opozycji?

Sondaż sprzed tygodnia wykonany dla Wirtualnej Polski odzwierciedla niepokojącą tendencję z ostatniego miesiąca. Rysuje się perspektywa klinczu po najbliższych wyborach parlamentarnych.

Z jednej strony Koalicja Obywatelska goni Prawo i Sprawiedliwość, z drugiej – Konfederacja ma takie wyniki, że opozycji brakuje głosów do sejmowej większości. Nie ma ich także rządząca Zjednoczona Prawica. W sondażu zbadano trzy różne warianty – samotny start partii i ugrupowań opozycyjnych, jedną wspólną listę opozycji oraz "podbieranie" Polskiego Stronnictwa Ludowego z Trzeciej Drogi.

W pierwszej sytuacji powstałby pat. Ani opozycja, ani Zjednoczona Prawica nie mogłaby myśleć o utworzeniu większości sejmowej. O wszystkim decydowałoby to, w którą stronę pójdzie Konfederacja. W drugiej wersji, opozycji zabrakłoby do większości 1 posła. Tę mógłby dać na przykład przedstawiciel Mniejszości Niemieckiej. PiS za to musiałby ewidentnie przeciągnąć na swoją stronę konfederatów. PiS zaś większości nie dałaby nawet koalicja z Konfederacją, bo przyniosłaby zaledwie 229 mandatów.

Wykonano jeszcze symulację, w której Polskie Stronnictwo Ludowe wystartowałoby w ramach Koalicji Obywatelskiej. Wygrałby PiS z poparciem 34,6 proc. respondentów. Drugie miejsce wspólnej liście PSL i KO dałoby 29,6 proc. poparcia. Do Sejmu dostałaby się jeszcze Konfederacja z poparciem 14,9 proc., Lewica – 12 proc. oraz Polska 2050 z poparciem 7,5 proc.