Nie żyje znany taternik. TOPR: Wspinał się bez zabezpieczenia

Dominika Stanisławska
24 lipca 2023, 10:01 • 1 minuta czytania
W niedzielę (23.07) w słowackich Tatrach doszło do tragicznego zdarzenia. Podczas wspinaczki zginął znany taternik Jan Świder. Mężczyzna miał 64 lata.
Nie żyje Jan Świder. Mężczyzna spadł z wysokości 150 m. Fot. Maciek Jonek/REPORTER

W niedziele w słowackich Tatrach zginął Jan Świder znany alpinista, pasjonat górskiej wspinaczki. Jak poinformowali ratownicy TOPR, mężczyzna wspinał się bez zabezpieczenia, co doprowadziło do jego upadku z wysokości 150 metrów. Wraz z nim było jego przyjaciel.


Mężczyźni wspinali się bez zabezpieczenia

Jak donosi portal wspinananie.pl mężczyzna zginął na miejscu w wyniku odniesionych obrażeń. Na miejsce tragedii wysłano śmigłowiec TOPR. Z powodu trudnej akcji ratunkowej do pomocy zostali oddelegowani kolejni ratownicy. Do tragedii doszło, gdy mężczyźni przekraczali grań od strony Suchej Doliny. Szli w kierunku Lodowego Szczytu.

Jan Świder był aktywnym alpinistą w latach 80. Jego powrót do wspinaczki nastąpił kilkanaście lat temu. Mężczyzna przeszedł wiele szlaków zimą i latem. Najczęściej wspinał się w regionach skalnych Polski i Słowacji. Jego ostatnim osiągnięciem było wytyczenie drogi na Czarnym Kopiniaku - Świecznik koneserów – V.

Turyści chodzą w góry nieprzygotowani

Nie tylko doświadczeni wspinacze sporo ryzykują w Tatrach. W poniedziałek pisaliśmy w naTemat.pl o tym, że turyści chodzą w góry zupełnie nieprzygotowani. Potrafią zgubić własne dzieci na szlaku, nie wziąć ze sobą picia i suchego prowiantu. Najczęściej zapominają o odpowiednim obuwiu, o dynamicznie zmieniającej się w górach pogodzie, o tym, żeby wziąć ze sobą coś przeciwdeszczowego.

"Główną przyczyną wypadków wciąż jest nieodpowiednie wyposażenie - brak jedzenia i picia, które skutkowały skrajnym wyczerpaniem oraz nieuwaga, które doprowadziły do skręceń oraz złamań" - można przeczytać na stronie karkonoskiego GOPR.

Co na to doświadczeni taternicy?

– Dla mnie to niepojęte, że w upale 30 stopni, pod odkrytym niebem i żarem kapiącym z nieba, nie ma się nic, co by choćby poprawiło nam komfort wycieczki, nie mówiąc o tym, że czasami woda ratuje życie. Naprawdę sporo ludzi, takich przygodnych turystów nie zabezpiecza się w żadne płyny – mówi Ryszard Kurowski, ratownik w Grupie Beskidzkiej GOPR, instruktor ratownictwa górskiego, kierownik i uczestnik wielu akcji i wypraw poszukiwawczych w rozmowie dla naTemat.pl.