Autorka biografii o "Lewej": Bez medialnego nazwiska nie przeskoczyłaby tak szybko Chodakowskiej

Joanna Stawczyk
25 lipca 2023, 15:59 • 1 minuta czytania
26 lipca odbędzie się premiera pierwszej nieautoryzowanej książki o Annie Lewandowskiej. Autorka pozycji dotarła do niepublikowanych dotąd ciekawych historii z życia bizneswoman i popularnej trenerki fitness. Wspomniała o największej konkurentce żony Roberta. "Chodakowska wydaje się mieć wrodzone to, co Lewandowska mozolnie sobie wypracowała przez lata ciężką harówką – osobowość medialną" – oceniła Monika Sobień-Górska.
Autorka biografii o "Lewej" postawiła diagnozę. Porównuje ją z Chodakowską Fot. Piotr Kamionka/REPORTER; Łukasz Antczak/Agencja Gazeta

Dzieciństwo Anny, początki jej kariery sportowej, małżeństwo, powstawanie biznesowego imperium – skrywają jeszcze wiele tajemnic. "Imperium Lewandowska" – tak nosi tytuł nowa pozycja o żonie kapitana polskiej reprezentacji, pełna jest zakulisowych faktów, które autorce przybliżyli bliscy, znajomi i współpracownicy ukochanej Roberta Lewandowskiego.


"Wywiad jest jedyną autoryzowaną częścią książki. Pozostałą treść Anna Lewandowska pozna pewnie już wkrótce. Mam nadzieję, że Wy też sięgniecie po tę książkę, bo nie jest to laurka, ale rzetelna analiza fenomenu kobiety, która czy się nam to podoba, czy nie, ma ogromny wpływ na decyzje zakupowe rzeszy Polaków i wraz z mężem (czy tego chcą, czy nie) wypełniają społeczną potrzebę posiadania narodowej 'pary królewskiej'" – tak swoją książkę o "Lewej" zapowiedziała Monika Sobień-Górska.

Autorka biografii o Lewandowskiej porównuje ją z Ewą Chodakowską [FRAGMENT]

Oto fragment biografii, który publikujemy przedpremierowo za zgodą wydawnictwa Czerwone i Czarne. Można powiedzieć, że autorka biografii o "Lewej" postawiła diagnozę, zestawiając ją z Ewą Chodakowską.

***

Marka "By Ann" powstaje tuż po tym, jak Anna Stachurska formalnie została Anną Lewandowską. Wydarzyło się to w 2013 r., kiedy wyszła za mąż za Roberta i przyjęła jego bardzo już medialne nazwisko. Stachurska z dnia na dzień z karateczki przeistaczała się w trenerkę, dietetyczkę, motywatorkę Polaków, ambasadorkę zdrowego stylu życia, holistycznego podejścia do zdrowia oraz we wzór strażniczki domowego ogniska. Porzuciła karate, w którym zdobyła łącznie 38 medali na mistrzostwach Polski, Europy i świata w Federacji WFF, i założyła bloga "Healthy Plan by Ann". Dlaczego to zrobiła?

– Bo karate nie dawało jej takiej możliwości budowania marki własnej – mówi jej była współpracowniczka, jedna z tych, które wspierały Lewandowską w pierwszych latach budowania jej bloga HPBA. – To jest dyscyplina niszowa, nie przebiłaby się z nią do mas ani nie zarobiła na tym dużych pieniędzy. A ona miała ambicję stworzyć siebie na wzór światowych ikon typu Victoria Beckham, kogoś, kto nie jest tylko żoną przy znanym mężu, ale ma własny pomysł na siebie, 100 proc. rozpoznawalność w kraju i walczy o wpływy za granicą. 

Moda na bycie fit i eko w 2013 r. była już mocno rozgrzana, dlatego Lewandowska wyczuła, że jest tu przestrzeń na zbudowanie zasięgów i rokującego biznesu, a na dodatek jest to naturalnie wpisane w historię jej życia, bo dotyczy sportu. Czegoś, na czym ona się zna i w czym jest wiarygodna. Mając kapitał od męża, poszła w to, co dawało jej kredyt zaufania u przyszłych klientów. Nie założyła np. jakiejś własnej marki odzieżowej, tylko zaczęła robić to, na czym się znała. Pomysł na bycie guru fitness był dla Lewandowskiej naturalny, ale tym samym zdecydowała się na mocne starcie z wówczas niekwestionowaną liderką na tym rynku, bardzo silną marką, czyli instruktorką fitnessu Ewą Chodakowską.

Chodakowska od 2012 r. nie miała sobie równych, niezwykle prężnie rozbudowywała swoje fitnessowe królestwo i zapisała się w społecznej świadomości jako "trenerka wszystkich Polaków". Lewandowska musiała zdawać sobie sprawę, że prędzej czy później dojdzie do starcia.

Wielki kapitał finansowy, medialny i marketingowy Roberta gwarantował jej mocny początek. Prawdopodobnie wiedziała, że będzie to z jednej strony jej przepustką do sławy i biznesu, ale z drugiej główną przeszkodą. Zawsze będzie jej to wypominane w kontekście konkurencji z jej największą biznesową rywalką, która podkreślała, że wszystko zawdzięcza sobie ("zaczynała na zmywaku, nikt jej nie dał ani znanego nazwiska, ani pieniędzy" – taka opinia utrwaliła się wśród ludzi). 

Natomiast Lewandowskiej od początku publicznej działalności towarzyszy łatka żony "jadącej na sławie i pieniądzach męża" i prawdopodobnie nie pozbędzie się jej nigdy. Czy rzeczywiście Lewandowska, jak sama kiedyś powiedziała w talk-show Kuby Wojewódzkiego, i bez znanego męża odniosłaby sukces dzięki swojej ambicji? 

Oczywiście ambicja bardzo pomaga w osiąganiu zamierzonych celów, ale ile tak naprawdę dał jej mąż i czy Lewandowska bez Lewandowskiego na starcie, wyposażona choćby i w największy pakiet ambicji, miałaby szanse, chociaż przebić wyniki finansowe i zasięgi w social mediach Ewy Chodakowskiej? Po tym, jak odbyłam dziesiątki rozmów z jej byłymi i obecnymi współpracownikami, po tym, jak przez rok analizowałam całą jej biznesową działalność trwającą dekadę, obserwowałam jej progres i na własne oczy widziałam jej modus operandi w praktyce, uważam, że byłoby jej trudno.

Chodakowska od pierwszych kroków stawianych na YouTubie, w social mediach czy nagrywając pierwsze płyty z ćwiczeniami dla magazynu "Shape", w każdym komunikacie była nieprawdopodobnie przebojowa, odważna, tworzyła nowe zasady komunikowania się z masowym odbiorcą.

Oprócz trenerki była od razu motywatorką, coachem, niemalże przewodniczką duchową. Chodakowska jest świetną mówczynią; natomiast publiczne przemawianie nie jest najmocniejszą stroną Lewandowskiej, choć bardzo nad tym pracuje.

Chodakowska przebijała się jak taran przez medialne pułapki, budowała wiarygodność jako trenerki przez bardzo osobisty kontakt z odbiorcą. Zwracała się do swojej publiczności od razu w pierwszej osobie liczby pojedynczej, używała zdrobnień, czasem infantylnych zwrotów, ale szybko skracała dystans, budowała bliskość z kobietami, które masowo przyłączały się do jej "Choda Gangu".

Jej pierwsze filmy treningowe, te robione amatorsko, były naturalnym, niezmontowanym zapisem jej ćwiczeń w domu, prywatne wnętrza dodawały zwyczajności, familiarności jej przekazowi. Podobnie zresztą robiła później, nagrywając już profesjonalne płyty z treningami. Wyglądało to jak ćwiczenia na żywo, gdzie Chodakowska pociła się i dyszała w czasie rzeczywistym razem ze swoimi klientkami. Lewandowska odważyła się to zrobić później na live’ach. W jej aplikacji ćwiczenia są zmontowane, a głos jest podłożony. To utrudnia nawiązanie bezpośredniego kontaktu z odbiorcą. "Chodakowska wydaje się mieć wrodzone to, co Lewandowska mozolnie sobie wypracowała przez lata ciężką harówką - osobowość medialną" – oceniła autorka biografii.

Moim zdaniem Lewandowska bez medialnego nazwiska nie przeskoczyłaby tak szybko Chodakowskiej, ale ma inną wielką umiejętność, dzięki której po 10 latach pracy to ona jest w tej chwili potęgą. Umie mnożyć to, co dostaje. To pewnie wypadkowa jej ekstremalnej pracowitości, potrzeby wyzwań, ambicji, wielkiej woli bycia niezależną finansowo (na co zapewne miał wpływ udział w bolesnym doświadczeniu matki, która po odejściu męża została bez grosza), ale zaryzykuję też stwierdzenie, że pewnych kompleksów, może wynikających z tego, że czuła się w dzieciństwie porzucona przez rodzica i przez to chce za wszelką cenę udowodnić, że jest wartościowa, warta uwagi, akceptacji, że po prostu jest kimś, a nie żoną sławnego męża. Monika Sobień-Górska"Imperium Lewandowska"

Dostając na starcie duże pieniądze i jego popularność, mogła to szybko przetrwonić, zużyć się, ugrzęznąć, ale jej chęć nauki, wybitna kreatywność, bardzo mądre podglądanie tego, jak to się robi za granicą, oraz słuchanie swoich odbiorczyń sprawiły, że osiągnęła wielki sukces.