Suski mówił o dramacie pani Joanny. Nagle padły słowa... o "happeningu"
Marek Suski przyznał, że nie widział protestów, które we wtorek zorganizowano po tym, jak cała Polska poznała wstrząsającą historię pani Joanny. – W mieście, w którym mieszkam i w którym mam główne biuro, takich protestów nie było – stwierdził poseł w środę w Radiu ZET.
Suski skomentował sprawę Joanny z Krakowa. Zaskakujące słowa posła PiS
Na pytanie, czy nie widział manifestacji w telewizji i czy nie jest zainteresowany tym, że Polki protestują, odparł z kolei: – Nie widziałem. Pewnej telewizji nie oglądam. Tutaj jest sytuacja bardzo ciekawa.
Na tym polityk Prawa i Sprawiedliwości nie zakończył swojego wywodu na ten temat. Jasno dał do zrozumienia, że nie za bardzo wierzy w słowa pani Joanny, która opowiadała mediom, że po tym, jak zażyła tabletki poronne, została upokorzona przez interweniujących policjantów.
Przypomnijmy, kobieta tłumaczyła, że policjantki kazały jej się rozebrać do naga, kucać i kaszleć. Funkcjonariusze mieli też skonfiskować jej telefon i laptop. Co na to Marek Suski?
– Jak się dowiadujemy o różnych aspektach tej sprawy, to rzeczywiście ona jest dużo bardziej skomplikowana, niż się wydawało na pierwszy rzut oka. (...) Czy tak było naprawdę? Policja twierdzi, że jest inaczej. (...) A ta pani Joanna, zdaje się, w różnego rodzaju happeningach brała udział. Nie wiadomo, czy to nie był kolejny happening – oznajmił.
Suski dodał też, że "sprawa jest badana", jednak on "bardziej wierzy w badanie służb i prokuratury niż w relację jednej osoby, która w jakiś sposób może interpretować swoje zachowanie różnie".
– Ja nie widziałem nagrań, które pokazywałyby te różne rzeczy opisywanie przez tę panią Joannę. Nie widziałem tego, nie wiem, jak było. To jest jedna osoba, która tak twierdzi, a lekarze czy policja twierdzą inaczej – powiedział Marek Suski.
Ziobro udostępnił stare zdjęcia Joanny. Już doczekał się odpowiedzi
Przypomnijmy, że pani Joanna jest także artystką i performerką, porusza zagadnienia dotyczące sztuki, kobiecości oraz feminizmu. Duże poruszenie wywołało m.in. jej zdjęcie zatytułowane "The Miracle of Birth" (ang. "cud narodzin"), na którym "rodzi" urnę na prochy na stole pokrytym biało-czerwoną flagą. "Witajcie w polskiej rzeczywistości" – brzmi opis fotografii.
Te, ale też inne zdjęcia udostępnił w poniedziałek na Twitterze Zbigniew Ziobro i opatrzył je własnym komentarzem. Pisał o aborcji, LGBT, Donaldzie Tusku i uderzył w TVN, która jako pierwsza opisała historię kobiety.
"TVN w materiałach o aborcji Pani Joanny nie informuje widzów o tym, że jest ona proaborcyjną aktywistką. A jeśli do tego dodać, że także aktywistką LGBT, to w sumie się im dziwię. Bo przecież aborcja i LGBT to symbole, pod którymi będzie maszerował polityczny patron TVN, Donald Tusk" – napisał Ziobro.
Lider Suwerennej Polski i inni hejtujący działalność kobiety doczekali się już reakcji.
– Nigdy nie przestanę kochać sztuki, ale chyba zrobiłam najważniejszą rzecz w swoim życiu. Ja wstawiłam się za sobą, naprawdę jestem silna i niczego się nie boję. To także dla innych kobieta, które do tej pory nie odważyły się pomyśleć, że mają ciało, którego nie muszą się wstydzić – powiedziała pani Joanna w TVN24.
I dodała: – Trzeba im dodawać siły. Są jeszcze kobiety, które pozwalają na to, by ksiądz za nie pomyślał, żeby tata za nie pomyślał, żeby polityk za nie pomyślał. Ufajmy własnej intuicji, my potrafimy same o siebie się zatroszczyć. Są osoby, które myślą, że aborcja to przestępstwo, że trzeba się tego wstydzić.