Sinéad O'Connor nie mogła pogodzić się z odejściem syna. Tak żegnała go półtora roku wcześniej

Joanna Stawczyk
27 lipca 2023, 07:27 • 1 minuta czytania
26 lipca świat obiegły tragiczne wieści. Sinead O'Connor nie żyje. Przyczyny śmierci irlandzkiej wokalistki, póki co nie są znane. 18 miesięcy przed śmiercią gwiazda hitu "Nothing Compares 2 U" pochowała syna. Shane Lunny miał zaledwie 17 lat. Artystka pożegnała go podczas prywatnego pogrzebu i podzieliła się informacją o przedmiotach, które złożyła w jego trumnie.
Sinéad O'Connor dołączyła do syna. Półtora roku wcześniej tak go żegnała Fot. Bartosz Krupa/East News

Wiele rzeczy zostało napisanych na temat Sinéad. Ona sama otwarcie dzieliła się z mediami osobistymi doświadczeniami. Mówiła o swojej walce z chorobą dwubiegunową i konwersji na islam. Jej życie wstrząsnęło całym światem, jako że legenda muzyki rockowej mówiła bez owijania w bawełnę o tym, jak trudne wyzwania musiała pokonać. Jednym z nich było przedwczesne pożegnanie syna.


"Mój piękny syn, Nevi'im Nesta Ali Shane O'Connor, światło mojego życia, postanowił dziś zakończyć swoją ziemską walkę i jest teraz już z Bogiem. Niech spoczywa w pokoju i niech nikt nie idzie za jego przykładem. Moje dziecko. Tak bardzo cię kocham" – napisała piosenkarka półtora roku temu, informując, że 17-letni Shane Lunny odebrał sobie życie.

Po śmierci syna trafiła nawet do szpitala. "Postanowiłam podążać za moim synem. Nie ma sensu żyć bez niego. Rujnuję wszystko, czego się dotknę. Zostałam tu tylko dla niego. A teraz już go nie ma. Zniszczyłam swoją rodzinę. Moje dzieci nie chcą mnie znać. Jestem g*****ną osobą. A wy wszyscy myślicie, że jestem wspaniała tylko dlatego, że umiem śpiewać. Nie jestem" – pisała wówczas. Razem z ojcem chłopaka, Donalem Lunnym, piosenkarka pożegnała go w intymnej ceremonii hinduskiej, której uczestnikami byli, zgodnie z życzeniem zmarłego, tylko rodzice. Sinéad O'Connor postanowiła umieścić w trumnie syna kilka paczek papierosów "na wypadek, gdyby w niebie ich brakło".

Podczas ceremonii pożegnalnej, wokalistka miała na sobie różowy dres i była otulona zielonym szalikiem. Zgłosiła zaginięcie swojego syna kilka dni przed znalezieniem jego ciała. W swoich publikacjach podzieliła się z publicznością przebiegiem ostatnich chwil z życia syna. Młody człowiek zakończył swoje życie samobójstwem, po ucieczce ze szpitala psychiatrycznego, do którego trafił z powodu kłopotów ze zdrowiem psychicznym.

Artystka wyznała, że jej syn, na miesiąc przed swoją śmiercią, został przekazany pod opiekę CAMHS (ang. Child and Adolescent Mental Health Services, pol. Zespół ds. zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży) po tym, jak zniknął. Nastolatek pozostawił po sobie samobójcze listy, w których dokładnie opisał plany dotyczące swojego pogrzebu.

Piosenkarka nie ukrywała swojego żalu wobec personelu tej instytucji. "Zwolnili go. Powiedział im, że nie ma takich planów. Kiedy będący z nim dorosły zgłosił obiekcje, powiedziano mu, że 'planowanie pogrzebu niczym nie różni się od planowania ślubu'" – oznajmiła za pośrednictwem Instagrama.

Sinead O'Connor wtedy wyznała, że jej syn podjął dwie próby samobójcze na tydzień przed swoją śmiercią. Chciał się powiesić. Artystka utrzymywała, że chłopiec nauczył się jak zawiązać pętlę w czasie pobytu w szpitalu psychiatrycznym dla nieletnich.

"Zgadnijcie, gdzie mój syn nauczył się, jak robić pętlę, na której się powiesił? Próbował już tydzień temu, a kiedy go zapytałam, to powiedział, że nauczył się na komputerze w szpitalu psychiatrycznym dla dzieci w Linndarze. W momencie, gdy był tam leczony z powodu psychozy" – przekazała.

Sinéad O'Connor nie żyje

Sinead O'Connor zmarła 25 lipca. Była jedną z najbardziej charyzmatycznych artystek, jakie występowały na scenie w latach 90. O jej odejściu legendarnej wokalistki dobę później jako pierwszy napisał irlandzki dziennik "Irish Time". Przyczyny śmierci gwiazdy nie zostały podane do wiadomości publicznej.

"Z ogromnym smutkiem informujemy o odejściu naszej ukochanej Sinead. Jej rodzina i przyjaciele są zdewastowani i proszą o uszanowanie prywatności w tym trudnym czasie" – brzmi treść krótkiego oświadczenia rodziny artystki.

Głos po jej śmierci zabrał też premier Irlandii Leo Varadkar, który złożył jej hołd, mówiąc, że jej muzyka "była kochana na całym świecie, a jej talent był niezrównany i nieporównywalny".

Krótko przed śmiercią gwiazda, która miała na swoim koncie aż 8 nominacji do Grammy (jedną ze statuetek nawet dostała - red.), odebrała nagrodę za swój legendarny album "I Do Not Want What I Haven't Got".

Jej utwory były znane na całym świecie - z hitem "Nothing Compares 2 U" na czele prestiżowej listy Billboard Hot 100 w USA. W 2004 roku ten sam utwór zajął 162. pozycję na liście 500 najważniejszych utworów wszech czasów według magazynu "Rolling Stone".

"Ta ogolona na łyso dziewczyna z małej miejscowości Glenagerry niedaleko Dublina nie wpisywała się w ideał kobiecości lat osiemdziesiątych. Nie chciała iść drogą Madonny, gardziła obcisłymi bodami, cekinami, butami na koturnach, jaskrawą szminką. Nie była 'kobieca' w mainstreamowym wydaniu, nie epatowała seksualnością. Workowate ubrania, poważny wzrok, mocne słowa o bólu i samotności wyśpiewane jej melodyjnym, przejmującym głosem – to przyniosła ze sobą O'Connor do świata muzyki" – analizowała jej karierę redaktor prowadząca dział Kultura w naTemat, Ola Gersz.