Mann dosadnie o spięciu Stanowski vs. Bartosiewicz. Jasno opowiedział, co o tym myśli

Weronika Tomaszewska-Michalak
01 sierpnia 2023, 08:18 • 1 minuta czytania
Po opublikowaniu przez Krzysztofa Stanowskiego finalnego odcinka o Natalii Janoszek, "wyrósł" kolejny konflikt. Edyta Bartosiewicz zauważyła, że dziennikarz wykorzystał jej utwór jako motyw wodzący w swoim materiale i nie zapytał jej o zgodę. Tymczasem głos w sprawie zabrał Wojciech Mann.
Wojciech Mann radzi Stanowskiemu. Fot M.Lasyk/REPORTER

Krzysztof Stanowski postanowił raz na zawsze zakończyć swoje śledztwo dotyczące Natalii Janoszek, publikując finałowy odcinek "Bollywoodzkiego zera", który pojawił się na YouTubie Kanału Sportowego w piątek 28 lipca wieczorem. Choć od publikacji prawie 3-godzinnego filmu minęło zaledwie kilka dni, wideo obejrzało już ponad 3 miliony użytkowników, a liczba wyświetleń wciąż rośnie. Do afera niespodziewanie doszedł kolejny wątek. W nowym materiale prowadzącego "Dziennikarskiego zera" kilkukrotnie można usłyszeć fragment piosenki "Skłamałam" Edyty Bartosiewicz. Z relacji wokalistki wynika, że autor filmu nie zapytał jej o zgodę na wykorzystanie utworu.


Wojciech Mann: W pełni zgadzam się z Edytą

Do tej kwestii odniósł się w najnowszym wywiadzie Wojciech Mann. Dziennikarz muzyczny, pomijając kwestie czysto prawne, powiedział, jak należałoby się zachować w tej sytuacji.

– Nie jestem prawnikiem, ale jeślibym wykorzystał czyjś utwór do ilustracji czy wzbogacenia mojej pracy, to po prostu zadałbym pytanie autorowi, wykonawcy, czy mogę to zrobić i chciałbym uświadomić go, w jakim kontekście jego utwór zostanie wykorzystany. W pełni zgadzam się z Edytą, nie robiłbym z tego międzynarodowej sprawy kryminalnej, ale dobry obyczaj wymagałby, by spytać, poinformować. To byłoby na miejscu – podkreślił. Dziennikarz zwrócił też uwagę na to, że kluczowa jest tutaj celowość wykorzystania piosenki Bartosiewicz.

– Użycie mojego dzieła w pewnym kontekście może mi przeszkadzać albo nie. Więc uważam, że jako autor mam prawo do dysponowania zgodą. Autorowi powinno przysługiwać prawo do zgodny, odmowy lub ustalenia warunków wykorzystania utworu – ocenił Mann.

Stanowski vs. Bartosiewicz

Przypomnijmy, że piosenkarka zachowanie Stanowskiego opisała w poście. Co dokładnie w nim było?

"Zadzwonił właśnie znajomy i spytał, czy oglądałam najnowszy film znanego vlogera Krzysztofa Stanowskiego na YouTube. Podobno pojawiają się tam fragmenty mojej piosenki 'Skłamałam'. Chcąc nie chcąc, weszłam na wskazany Kanał Sportowy i zaczęłam pobieżnie przeglądać prawie trzygodzinny materiał demaskujący jakąś panią z showbizu" – zaczęła artystka.

"Faktycznie, utwór pojawia się tam kilkakrotnie w krótkich odsłonach, będąc czymś w rodzaju muzycznego motywu, ilustrującego temat wodzącej media za nos celebrytki. Pan Krzysztof przyłożył się do roboty, to trzeba mu przyznać, zapomniał tylko zapytać mnie o zgodę" – dodała po chwili.

Kilkanaście godzin później pojawił się kolejny wpis. Wokalistka wówczas zasugerowała, że Janoszek "być może ma jakieś poważne zaburzenia osobowościowe", a ona sama nie chce uczestniczyć w nagonce na nią. "Szanowni Państwo, wszystkie swoje piosenki pisałam z myślą o tym, by niosły pozytywny przekaz. Nie chcę, by w jakikolwiek sposób przyczyniały się do nagonki na kogoś, kto być może ma jakieś poważne zaburzenia osobowościowe" – poinformowała. Internauci nie musieli długo czekać, by Stanowski odpowiedział na oświadczenie Bartosiewicz, nazywając nieporozumienie "wątkiem ósmorzędnym". Publikując wpis na Twitterze poinformował artystkę, że fragmenty jej piosenki, które zostały wykorzystane w materiale zostaną usunięte. Nie omieszkał jednak pominąć wspomnianych przez artystkę "zaburzeń osobowościowych".

"Wprawdzie nie muszę tego robić, bo wszystko mam rozkminione, ale po pierwsze skoro Edyta Bartosiewicz tak bardzo nie chce, by jej piosenka była kojarzona z tematem zaburzeń psychicznych, to ja to szanuję, a po drugie nie chcę, by ten ważny temat był rozwadniany przez wątek absolutnie ósmorzędny (a widzę, że już niektórzy zaczęli działać w ten sposób), więc wyciszyliśmy niektóre fragmenty. Jak się plik przetworzy (co może potrwać 24 godziny), to będzie można delektować się kilkusekundową ciszą. Pozdrawiam i zachęcam do oglądania Bollywoodzkiego Zera tych, którzy jeszcze tego nie zrobili" – podsumował Stanowski.