Karaś przeprasza za "głupotę". I... żali się, że przeszedł piekło
Robert Karaś od kilku dni jest w centrum głośnej afery dopingowej. Do stosowania zakazanych przez WADA (Światową Agencję Antydopingową) substancji przyznał się osobiście. Triathlonista przyznaje, iż korzystał z dopingu, jednak jednocześnie utrzymuje, że nie był w pełni świadom obecności konkretnego środka w organizmie, a na pewno nie przewidywał, że substancja ta utrzyma się tam przez kilka miesięcy.
W celu zwiększenia wiarygodności swoich słów Karaś przeszedł badanie wariografem, nazywa także "wykrywaczem kłamstw". Wynikami podzielił się ze swoimi obserwatorami na Instagramie.
Potem sytuację objaśnił podczas obszernego, dwugodzinnego wywiadu dla "Kanału Sportowego", który wywołał duże zainteresowanie. Przyznał wówczas, że suplementy zalecił mu Michał Maciej, który przyznał, że wspomaganiem sportowców zajmuje się hobbystycznie. Żeby tego było mało, "hobbysta" już wcześniej występował na Kanale Sportowym.
Karaś ponownie zabrał głos ws. dopingu. Przeprasza i apeluje do mediów
Jak się okazało, Robert Karaś już we wrześniu weźmie udział w kolejnej edycji Fame MMA. Echa głośnej afery dopingowej z udziałem sportowca nie cichną. W związku z tym goszcząc w programie "Fame 19 Cage Special" triathlonista ponownie odniósł się do stosowania przez niego dopingu. Mężczyzna przeprosił wszystkich za swoją naiwność. Odniósł się do swoich słów, które wypowiedział na antenie Kanału Sportowego.
– Chciałbym przeprosić za zaistniałą sytuację. Przeprosić za swoją naiwność, głupotę. Chciałem też wyjaśnić słowa, które powiedziałem w "Hejt Parku", ponieważ wielu z was widzi tam jakieś nieścisłości. Że raz mówię, że nigdy nie stosowałem środków dopingujących, a w "Hejt Parku" mówię, że byłem świadomy tego, że jest tam coś nielegalnego. Może źle to wypowiedziałem – dodał.
Teraz podczas rozmowy w "Fame 19 Cage Special" wrócił do tematu. Ponownie podkreślił, że przyjmując suplementy nie miał pojęcia, że mogą one wpłynąć na zawody, w których wziął udział w maju. – Nigdy nie miałem w głowie, żeby zostawić w tyle konkurencję i żeby niesprawiedliwie do tej mety szybciej dobiec. O to mi tutaj chodziło – stwierdził.
Dalej podczas swojej wypowiedzi zwrócił uwagę na to, co media przekazują na jego temat i w jaki sposób to robią.
Jak mama mi podesłała filmik z większej stacji, jak zobaczyłem, co jest tam mówione, to nie mogłem w to uwierzyć. Później małe redakcje powielają te informacje. Media mówią o sytuacji przed walką, a pokazują jak się ścigam. To jest dla mnie straszne (...) Wiem, że na tamten moment w moich żyłach pływało coś nielegalnego, ale było mi powiedziane, że to działa doraźnie.
Triathlonista podkreślił, że po wywiadzie, którego udzielił dla Kanału Sportowego reakcje fanów nie są wobec niego pozytywne. Jednocześnie sportowiec dał do zrozumienia, że jedynie silna psychika pozwala mu przejść przez medialną burzę i trudny czas.
"Masa informacji spłynęła na mnie. Manipulacji i wychwytywania tylko najgorszego. Nikt realnie nie spojrzy obiektywnie na sytuację. Wiem, że innego człowieka mogłoby już tutaj nie być, bo to, co się działo przez ostatnie trzy dni w internecie, w dużych stacjach, od dalszych znajomych, to jest naprawdę duże piekło i trzeba mieć grubą skórę" – podsumował.
Na sam koniec Robert Karaś postanowił zaapelować do mediów i wszystkich dziennikarzy. – Apel do dziennikarzy, żeby byli obiektywni i pisali jak jest, a nie pokazywali zakłamaną stronę. Niektórzy nie mają Instagrama, widzą tylko nagłówki, a dla mnie to jest nieprawda – tłumaczył.