Wraca sprawa wypadku syna Peretti. Śledczy z Krakowa przekazali nowe informacje

redakcja naTemat
03 sierpnia 2023, 19:25 • 1 minuta czytania
Wypadek, w którym zginął syn Sylwii Peretti i trzy inne osoby, poruszył w połowie lipca Polskę. Cały czas trwa śledztwo. Krakowska prokuratura przekazała, jakie nowe informacje mają śledczy w tej sprawie.
Nowe informacje prokuratury ws. wypadku w Krakowie. Fot. Kraków Policja

Wypadek w Krakowie. Śledczy mają większość opinii biegłych

Prokuratura Okręgowa w Krakowie uzyskała opinię dotyczącą stanu technicznego pojazdu uczestniczącego w przedmiotowym wypadku, zostały przeprowadzone dodatkowe oględziny z udziałem psa tropiącego. Uzyskano również opinię z badań toksykologicznych ofiar – mówił w rozmowie z "Faktem" prok. Andrzej Kwaśniewski.


Nie udało się jednak przesłuchać pieszego, który był widziany na monitoringu krótko przed wypadkiem. Powód jest prosty – ta osoba nadal jest poszukiwana.

Prok. Andrzej Kwaśniewski powiedział jeszcze jedynie, że aktualne są informacje wcześniej przekazywane przez śledczych "w zakresie pozycji, jakie zajmowały w pojeździe poszczególne osoby biorące udział w wypadku".

Nie mógł, z uwagi na dobro śledztwa, powiedzieć "Faktowi" więcej o treści uzyskanych opinii, jak i przebiegu oraz wynikach czynności procesowych.

Co do tej pory wiadomo o wypadku w Krakowie?

Trzy z czterech ofiar wypadku były pijane. Według ustaleń biegłych Patryk P. miał we krwi 2,3 promila alkoholu, zaś w moczu – 2,6 promila. Dwóch z trzech pasażerów również znajdowało się pod wpływem alkoholu. Jeden z nich miał we krwi 1,3 promila, a w moczu - 1,6 promila. W drugiego badania wykazały 1,4 promila alkoholu we krwi i 1,2 w moczu. Trzeci pasażer był trzeźwy.

Jeszcze w lipcu w rozmowie z Radiem Zet prokurator Rafał Babiński informował, że początkowo auto prowadził pasażer, który był trzeźwy. Ale śledczym udało się też ustalić, co wydarzyło się na 1300 metrów przed miejscem tragedii. Wtedy za kierownicą usiadł Patryk P., właściciel pojazdu, który doprowadził do wypadku.

Po tym wypadku powstało nawet specjalnie nagranie, które jest symulacją tego, co wydarzyło się feralnej nocy w Krakowie. – Z uwagi na prędkość, którą posiadał ten samochód w chwili opuszczenia jezdni, hamowanie było w oczywisty sposób nieskuteczne i w dalszej fazie przemieszczania się samochód utracił kontakt z podłożem z uwagi na schody, które znajdowały się poniżej tego tzw. poziomu zero, po którym poruszał się pierwotnie pojazd. Następnie wystąpiła faza lotu i kontakt pojazdu z podłożem nastąpił kilka metrów przed murem oporowym – tłumaczą w nagraniu twórcy kanału "Bitwy drogowe" na portalu YouTube, co wydarzyło na moście w nocy z 15 na 16 lipca w Krakowie. Szczegóły ich ustaleń i nagranie pokazaliśmy tutaj.