Lekarz mówił w TVN o problemach z receptami. Minister w odwecie... ujawnił, jakie ten bierze leki
Limity recept. Niedzielski ujawnił dane lekarza
Lekarze i Ministerstwo Zdrowia znajdują się w konflikcie po tym, jak resort z dnia na dzień wprowadził dzienne limity recept. Ruch ten miał uderzyć w platformy internetowe wystawiające e-recepty bez badania pacjenta, jednak lekarze twierdzą, że wprowadzona bez konsultacji zmiana utrudnia ich pracę.
W czwartkowym wydaniu "Faktów" TVN jedną z osób, które negatywnie wypowiedziały się na temat zmiany, był lekarz Piotr Pisula, który mówił, że nie był w stanie wypisać recepty żadnemu ze swoich pacjentów.
Jego słowa postanowił zweryfikować sam minister zdrowia Adam Niedzielski. Co więcej, o efektach swojej kontroli poinformował za pomocą swojego konta na Twitterze. "Sprawdziliśmy. Lekarz wystawił wczoraj na siebie receptę na lek z grupy psychotropowych i przeciwbólowych. Takie to FAKTY. Jakie kłamstwa czekają nas dziś" – napisał minister.
Słowa szefa resortu zdrowia wywołały duże poruszenie. Odniósł się do nich m.in. Damian Patecki, członek Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej. "Minister Niedzielski złamał tajemnicę lekarską i prawo do prywatności sprawdzając jaką receptę wystawił na siebie nasz Kolega Piotr Pisula. Domagam się zdecydowanej reakcji rzecznika praw obywatelskich oraz inspektora danych osobowych. Czy minister może sprawdzić każdego obywatela?" – napisał na Twitterze.
Wtóruje mu Jakub Kosikowski, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej: "Ministerstwo Zdrowia oznajmia na Twitterze jakie leki biorą lekarze, którzy krytykują działania jego resortu (w tym wypadku brak dostępu do e-recept na leki psychotropowe i narkotyczne z powodu nowego rozporządzenia, na które system nie był gotowy) Przecież to jest trzeci świat, tak można każdego uderzyć" – podkreślił.
Spór resortu zdrowia z lekarzami
Jak pisaliśmy w naTemat, minister zdrowia Adam Niedzielski postanowił z dnia na dzień ukrócić nadużycia w wystawianiu recept poprzez platformy internetowe. Od 3 lipca lekarz może wystawić maksymalnie 300 recept w ciągu jednego dnia (wyłączone są z tego limitu recepty na leki refundowane).
Spotkało się to z krytyką ze strony lekarzy, którzy oceniają, że ścigać trzeba je inaczej, bo wprowadzenie limitu na wystawianie recept dla wszystkich lekarzy, to limitowanie dostępu do leczenia. Z takimi hasłami w połowie lipca związek lekarzy protestował przed siedzibą resortu zdrowia.
Co więcej, związek lekarzy uważa, że minister narusza dobre imię środowiska lekarzy i OZZL.
"Decyzja Ministerstwa Zdrowia ws. limitu recept, wzbudziła ogromne emocje wśród lekarzy i lekarek. Niezadowolenie widać między innymi na serwisie Twitter, gdzie resort za pomocą oficjalnego profilu postanowił walczyć z opiniami lekarzy, m.in. poprzez negowanie jakoby limity recept były problemem dla całego środowiska. Ministerstwo zarzuciło wówczas, że zmiany dotknęły wyłącznie określonej grupy, która czerpie zyski z wypisywania recept i to właśnie ta grupa protestuje" - wyjaśniają związkowcy.
Nie zgadzają się "na godzenie w dobre imię członków Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, którzy protestując ws. limitów recept pod budynkiem Ministerstwa Zdrowia wyrażali sprzeciw przeciwko ww. rozwiązaniu, które w naszym przekonaniu prowadzi do ograniczenia pacjentom dostępu do gwarantowanych świadczeń zdrowotnych".