Krzysztof Brejza #TYLKONATEMAT: Jestem przekonany, że PiS inwigiluje opozycję cały czas

Jakub Noch
06 sierpnia 2023, 17:10 • 1 minuta czytania
W przeciwieństwie do PiS, które lubuje się w stylu ruskim, KO jest ugrupowaniem zachodnioeuropejskim – my nie mamy tego "genu SB", nie jesteśmy zapatrzeni w Kiszczaka i jego esbeckie metody tak, jak ci z Nowogrodzkiej. Po wyborach utworzymy niezależną od polityków kontrolę nad działalnością służb specjalnych i zajmiemy się tym ogromnym problemem, jakim jest masowa inwigilacja Polaków – mówi #TYLKONATEMAT senator Krzysztof Brejza z Koalicji Obywatelskiej.
Senator KO Krzysztof Brejza mówi naTemat.pl o tym, jak PiS ma wykorzystywać inwigilację. Fot. Andrzej Iwanczuk / REPORTER

Jak emocja towarzyszy panu na myśl o wyborach?

Krzysztof Brejza: Takie uczucie, żeby dać z siebie wszystko, wypruć żyły w kampanii wyborczej. Czuję też nadzieję i ogromną energię na widok tego, jak ogromną pracę Donald Tusk i sztab Koalicji Obywatelskiej wkłada w przygotowania do wyborów.


Żadnych obaw o uczciwość głosowania i kampanii wyborczej?

Oczywiście takie obawy są. Obserwując wysyp rządowych pikników, miliardy złotych pompowane przez różne związane z Prawem i Sprawiedliwością fundacje, ludzi-słupy w biznesie i niezmienną propagandę w tzw. mediach publicznych, człowiek zdaje sobie sprawę, że to będzie starcie Dawida z Goliatem.

Jestem jednak przekonany, że na koniec będzie dokładnie tak, jak w tej przypowieści i Dawid pokona niegodziwego olbrzyma. My jesteśmy silni prawdą, przyzwoitością i tą mocą serc Polaków.

Okazało się, że PiS potrafi nawet wykorzystać słabość algorytmów Google, aby szerzyć propagandę skierowaną przeciw opozycji i UE. Macie jakikolwiek pomysł, aby tego typu zjawiskom przeciwdziałać?

Z ich kłamstwami, fake newsami i propagandą walczę praktycznie co dnia poprzez spotkania z ludźmi. Na przykład w czwartek byłem w Gdańsku, kilka dni wcześniej w Pile, a jeszcze wcześniej w PiS-owskim mateczniku na Podkarpaciu. Uważam, że rozmowa z Polakami twarzą w twarz jest najlepszym sposobem walki z machiną Kaczyńskiego. Docieranie wprost do ludzi to powrót do korzeni Platformy Obywatelskiej. Bardzo się cieszę, że on nastąpił.

Proszę zobaczyć, jak to robi Donald Tusk – kolejne spotkania otwarte z uściskami dłoni Polek i Polaków. On nadaje tempo kampanii, idzie na szpicy i pokazuje, jak skutecznie zwalczać telewizyjne czy internetowe manipulacje. Po drugiej stronie jest kombajn łączący instytucje państwowe, biznes i służby specjalne, a jednak to lider opozycji przeciąga za każdym razem tysiące ludzi, co przypomina trochę lata 80.

Wtedy komunistyczna machina też miała po swojej stronie telewizję, radio, wszystkie resorty, urzędy, przedsiębiorstwa państwowe i przychylność Kremla, ale to prozachodnia i demokratyczna opozycja wygrała wybory 4 czerwca 1989 roku, bo jej metodą była obecność wśród zwykłych Polaków.

A co, jeśli i tym razem podczas kampanii w ruch pójdzie technika operacyjna?

Ależ ja jestem przekonany, że ta technika jest w użyciu cały czas... Na szczęście jesteśmy już na zupełnie innym etapie, wszyscy w Polsce mamy świadomość, jak oni wykorzystują np. system Pegasus. To zasługa wolnych mediów, które tę aferę nagłośniły i wyjaśniają jej dość skomplikowane niuanse.

W tym kontekście muszę też wspomnieć o mojej dzielnej żonie Dorocie Brejzie, która de facto porzuciła normalną pracę adwokacką, aby zająć się zwalczaniem i obnażaniem PiS-owskiej inwigilacji. Niezwykłym wsparciem dla nas były także prace specjalnej komisji w polskim Senacie i komisji do zbadania afery z Pegasusem powołanej w Parlamencie Europejskim.

Im więcej świadomości w sprawie tego, co stało się w 2019 roku, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że podobnymi metodami oni będą próbowali utrzymać się przy władzy w tych wyborach. Nie możemy być jednak naiwni i sądzić, że raz publicznie zawstydzeni nigdy więcej inwigilacji opozycji się nie dopuszczą. Kiedy jednak sięgną po kolejne wykradzione i odpowiednio spreparowane materiały, opinia publiczna już łatwo tego nie kupi.

Kto w obozie rządzącym jest głównym depozytariuszem cennej politycznie wiedzy, którą zdobywają służby?

W tej kwestii nie mam żadnych wątpliwości, mówimy o szefie MSWiA Mariuszu Kamińskim i całym tym układzie personalnym, który stoi za jego plecami. To przez nich doszło do najbardziej już widocznego gnicia struktur państwa – od kilkunastu miesięcy funkcjonariusze masowo odchodzą z różnego rodzaju służb podległych Kamińskiemu i Wąsikowi.

Jakiś czas temu sam ujawniłem, że dochodzi do niszczenia sprzętu komputerowego, którym posłużono się przy obsłudze tej broni cybernetycznej w operacjach przeciw obywatelom. Na jaw wyszły też informacje o tym, co się stało z grupą agentów z delegatury CBA w Bydgoszczy, którzy zaangażowani byli w inwigilację, a potem zniknęli ze służby.

Część z nich z nich dostała intratne fuchy w różnych spółkach Skarbu Państwa, jak Orlen. Jestem jednak przekonany, że niedługo przed ministrem Kamińskim otworzy się wizja konfrontacji z prawdą w sprawie użycia Pegasusa przeciwko demokratycznej opozycji. I będzie to konfrontacja w warunkach niezależnej prokuratury.

Czy w tej kampanii Koalicja Obywatelska ma opracowane jakieś metody ochrony przed inwigilacją?

W warunkach, jakich dziś funkcjonujemy, trudno mówić o skutecznej metodzie obrony. Co możesz zrobić, gdy telewizja rządowa pokazuje twoje rzekome SMS-y, które tak naprawdę są sklejką wiadomości wysłanych 10 lat temu, a wykradzionych z telefonu dzięki Pegasusowi? Nie ma sensownego pomysłu na ochronę przed czymś takim.

Nie ma pan sobie nic do zarzucenia w sprawie tego, że przed czterema laty inwigilujący łatwo uzyskali wiedzę o planach szefa sztabu wyborczego?

Nie da się przeprowadzić kampanii wyborczej w państwie europejskim bez używania komputerów, telefonów, smartfonów itd. Nie da się całej komunikacji przenieść na rozmowy twarzą w twarz, a gołębie pocztowe jako metoda komunikacji odpadają.

A jeśli mowa o tym, co komu można zarzucić… To osobom, które inwigilują opozycję przypominam, że przyjdzie czas, kiedy będą przed wymiarem sprawiedliwości odpowiadały za to "polskie Watergate". Oni muszą ponieść konsekwencje swoich nielegalnych działań – to kluczowe, aby nigdy więcej coś takiego się nie powtórzyło.

Czy nie będzie raczej tak, że nowoczesne metody inwigilacji pozostaną stałym elementem wyborów…?

Nie ma mowy, bo my nie mamy tego "genu SB"! My nie jesteśmy zapatrzeni w Kiszczaka i jego esbeckie metody tak, jak ci z Nowogrodzkiej. W przeciwieństwie do Prawa i Sprawiedliwości, które lubuje się w stylu ruskim, Koalicja Obywatelska jest ugrupowaniem zachodnioeuropejskim.

A to oznacza, że my w polityce robimy kompletnie inne rzeczy – przede wszystkim budujemy i stawiamy na rozwój. Tak też będzie w przypadku służb specjalnych. Po wyborach utworzymy niezależną od polityków kontrolę nad działalnością służb i zajmiemy się tym ogromnym problemem, jakim jest masowa inwigilacja zwykłych Polaków.

Musimy wprowadzić instrumenty kontrolne, które pozwolą m.in. na to, aby każdy Polak mógł zwrócić się do sądu z wnioskiem o sprawdzenie, czy był inwigilowany. A jeżeli się okaże, że tak było, powinien mieć możliwość zawnioskowania o wgląd do zgromadzonych w jego sprawie materiałów i zaskarżenia działań operacyjnych, jeśli były one nielegalne.

Temu ma służyć projekt Kodeksu Pracy Operacyjnej?

Tak, jego wprowadzenie wzmocni kontrolę wymiaru sprawiedliwości nad służbami specjalnymi. Ludzie muszą znów poczuć, że żyją w Europie Zachodniej. A nie gdzieś na wschodzie, gdzie pewnego dnia któryś z pociotków PiS-owskich rozsianych po delegaturach ABW w całym kraju może uznać, że chce ich sobie poinwigilować bez konkretnego powodu.

Dziś zwykły obywatel w starciu z tak działającymi służbami jest bezbronny. Kodeks Pracy Operacyjnej to zmieni, a jednocześnie pomoże uczciwym funkcjonariuszom skupić się wreszcie na prowadzeniu naprawdę ważnych spraw, a nie walce politycznej.

Czy to prawda, że Krzysztof Brezja przymierza się do fotela ministra spraw wewnętrznych i administracji?

Najpierw przed nami przed najważniejsze wybory od 1989 roku. Zanim ktokolwiek zacznie snuć rozważania o składzie nowej Rady Ministrów, opozycja musi uzyskać jak najlepszy wynik.

Pojawiają się pogłoski, że m.in. te plany skłoniły pana do rozstania Senatem i powrotu jesienią na listy sejmowe.

Proszę mi wierzyć, że politycy KO nie mają dziś głowy do rozmyślania nad stanowiskami i apanażami. Jeśli o czymś snuję powyborcze plany, to mowa właśnie o takich sprawach, jak skuteczne wprowadzenie Kodeksu Pracy Operacyjnej, zbudowanie nadzoru nad działalnością służb, ograniczenie rozdmuchanej inwigilacji Polek i Polaków i znalezienie odpowiedzialnych za nielegalne działania służb specjalnych np. w postaci wpływu służb na przebieg poprzednich wyborów parlamentarnych.

A ile razy nazwisko Brejza pojawi się na listach wyborczych KO?

Z oficjalną odpowiedzią na to pytanie poczekajmy do prezentacji kandydatur w ramach Paktu Senackiego. Nie ma jednak zamiaru ukrywać, że nazwisko prezydenta Inowrocławia Ryszarda Brejzy w rankingu Newsweeka uznanego za najlepszego prezydenta miasta w Polsce, a prywatnie mojego ojca – jest brane pod uwagę.

W przeciwieństwie do konkurencji z PiS i Konfederacji, dla nas najważniejsza jest optymalizacja list wyborczych w celu osiągnięcia najwyższego poparcia. Żeby pokonać to całe zło, Koalicja Obywatelska musi mieć najsilniejsze listy w swojej historii.

Czytaj także: https://natemat.pl/503036,termin-wyborow-parlamentarnych-w-polsce-gawkowski-komentuje-dzialania-dudy