Mama Anny Przybylskiej wylądowała w szpitalu. Potrzebna była szybka interwencja lekarzy
Krystyna Przybylska w szpitalu
Pod koniec lipca uczestnik 5. edycji "Sanatorium miłości" Dariusza Kośca brał ślub z poznaną na planie programu Jolantą. Wśród gości znalazła się mama Anny Przybylskiej. Niestety po przyjęciu zaczęła mieć problemy zdrowotne.
"Wróciłam z rehabilitacji z Inowrocławia. Pierwsze dni były piękne: pogoda, zabiegi. Zaliczyłam nawet spotkanie na przyjęciu weselnym Joli i Darka z 'Sanatorium miłości' – wyznała.
"No i żeby było super, to na koniec, gdyby nie cudowne pielęgniarki Sanatorium Modrzew i pani doktor, i ich szybka reakcja: prędko, szpital! Szpitalem w Inowrocławiu na SOR jestem mile zaskoczona, od ratowników medycznych, po pielęgniarki i lekarzy. Za pośrednictwem Facebooka chcę bardzo podziękować, zarówno pracownikom sanatorium, jak i szpitalowi" – podsumowała w relacji w mediach społecznościowych.
Mama Przybylskiej o filmie "Ania"
Przypomnijmy, że w październiku ubiegłego roku do kin wszedł film pt. "Ania" opowiadający o życiu prywatnym i karierze zawodowej zmarłej artystki Anny Przybylskiej. W materiale znalazło się wiele poruszających wspomnień członków jej najbliższej rodziny.
Przy okazji premiery mama Przybylskiej porozmawiała z dziennikiem "Fakt". Stwierdziła, że produkcja została zrobiona bardzo zachowawczo. – Myślę, że kobiety mogą ten film inaczej odebrać, bo zobaczą, że mimo wielu obowiązków miała czas dla rodziny i dzieci – powiedziała Krystyna Przybylska.
– Ja zobaczyłam, jaką osobą Ania była wśród ludzi. W domu była po prostu matką, córką, przyjaciółką i partnerką. Teraz odnoszę takie wrażenie, że ona zaprosiła mnie na film, ja na ten film poszłam i go zobaczyłam, a ona za chwilę wróci, przyjedzie do nas – nie kryła emocji.
– Tam jest cała Ania moja ukochana, szalona Ania: uśmiechnięta, życzliwa dla ludzi i rodziny. Jeśli miała jakiś problem, to wylewała łzy w poduszkę. Ona była wspaniała. Wiem, że każdy chwali swoje dziecko, ale naprawdę wciąż jestem z niej dumna – zaznaczyła.
Mama zmarłej przed ośmioma laty gwiazdy przyznała, że wieść o tym, że powstanie film o jej córce nie została pozytywnie przyjęta we wszystkich kręgach. – Niestety, nawet z tego powodu, że film powstał, ciągle mierzymy się z falą hejtu w stosunku do mnie, Oliwki, Jarka – zwierzyła się.
– Chciałabym, aby ludzie zauważyli jedną rzecz: Ania była świetną, normalną dziewczyną, która marzyła o tym, żeby być aktorką. I zrobiła to, zagrała w 26 filmach. I to nie był przypadek – spuentowała.