Maryla wypunktowała, co nie podobało jej się w sopockim festiwalu. To dlatego jej tam nie było
Rodowicz oceniła sopocki festiwal
Maryla Rodowicz nie owijała w bawełnę. Opisała, jak festiwal w Sopocie wyglądał z jej perspektywy. Tym razem artystka została w domu i wszystko oglądała w telewizji.
"Zacznę od ostatniego dnia, czwartkowego koncertu. Ciężkie, orkiestrowe aranżacje zabiły większość piosenek. Jak można tak aranżować delikatne, ulotne utwory np. Marka Grechuty. I nie pomogły dobre wokale. Żal. A też nie dano szansy publiczności na przeżywanie razem z artystami wzruszeń, np. 'Jeszcze w zielone gramy' (świetna Kasia Moś). Ludzie aż wstali, owacje, wzruszenie, a tu od razu następny utwór (...). I nie chodzi o to, że to była zła orkiestra, wręcz przeciwnie, ale te brzmienia nie pasowały do większości piosenek" – napisała na Facebooku Maryla Rodowicz.
Wokalistce spodobał się natomiast duet Alicji Majewskiej z Michałem Bajorem, oraz występ Kayah, jej wokal według Rodowicz zawsze się obroni.
"W pierwszym koncercie, poniedziałkowym zachwyciła mnie muzyczna strona, świetne otwarcie Zalewski, siostra Przybysz, Margaret. Super soulowe aranżacje, zawodowe dęciaki, no i wybitne wokale. A już to, co pokazał Igor Herbut z Sarą James, czapki z głów" – stwierdziła. "Czuło się, że nikt niczego nie narzucał, wszyscy mieli wolną rękę w wyborze swoich piosenek. I to było słychać i czuć, i mają za to plusy dodatnie, jak mawiał pan Lech Wałęsa" – zażartowała piosenkarka.
Rodowicz oceniła też prowadzących i tancerzy. "Przezabawny Prokop (mnie zawsze śmieszy), no i świetny Stuhr. Aaa muszę jeszcze napisać o oryginalnej choreografii, która towarzyszyła niektórym wykonawcom. To było świeże, inne od znajomych 'pajacyków' tancerzy, które zwykle oglądamy w tv" – podsumowała.
Fani gwiazdy zwrócili jednak uwagę na nieobecność Maryli w widowisku TVN. "Zgadzam się, że brak Rodowicz gwarantował inną jakość" – wtrąciła sama zainteresowana.
Odpisała też na pytania, czy to przez wzgląd na występy w TVP i Polsacie nie zaśpiewała na Top of the Top Festivalu. "Byłam zaproszona, ale pomyślałam, że jest mnie za dużo w telewizji. Tak czułam, przysięgam" – zdradziła powód Rodowicz.