Gwałt w Niemczech na Polaku. Prokuratura w Monachium wyjawiła, co z deklaracją Morawieckiego
W miniony weekend doszło w Monachium do brutalnego gwałtu na 18-latku z Polski. Chłopak, prawdopodobnie pijany, wracał z imprezy i zasnął na ławce, na stacji metra. Sytuację miał wykorzystać 20-letni Afgańczyk, który zgwałcił ucznia szkoły językowej i ukradł mu telefon komórkowy.
Sprawa wywołała poruszenie wśród władz polskich, w tym reakcję samego premiera Mateusza Morawieckiego. "Zwrócimy się do strony niemieckiej o natychmiastowe włączenie polskich prokuratorów do śledztwa" – napisał na X szef rządu RP.
Deklaracja Morawieckiego bez pokrycia
Choć sprawa miała miejsce w weekend, strona polska nadal nie zwróciła się w związku z tym do niemieckich śledczych.
"Prokuratura w Monachium nie otrzymała jeszcze żadnego takiego dokumentu od polskiego rządu" – przekazała w piątek Wirtualnej Polsce prokurator Johanna Heidrich, zastępca rzecznika prasowego monachijskich śledczych.
Premier nie zapomniał jednak we wpisie poruszyć informacji o tym, że domniemany sprawca gwałtu był mieszkańcem obozu dla uchodźców, który pochodził z Afganistanu.
"Młody Polak w Monachium padł ofiarą gwałtu dokonanego przez imigranta z Afganistanu. Oto skutki polityki otwartych granic. Jesteśmy jednym z najbezpieczniejszych krajów na kontynencie i dbamy o bezpieczeństwo Polaków" – napisał już na wstępie.
Incydenty na niemieckiej kolei
Gwałt na Polaku nie był jedynym zdarzeniem o charakterze seksualnym, do którego doszło w ostatnich dniach na terenie Niemiec. Jak pisaliśmy w naTemat, doszło także do dwóch innych incydentów, jednak w tym przypadku Polacy nie byli ofiarami, lecz sprawcami.
W ubiegły wtorek 34-latek w Poczdamie molestował seksualnie 17-latkę, a w środę 35-latek, również z Polski został zatrzymany w Hamburgu za molestowanie 22-latki. Wszystkie sytuacje miały miejsce na kolei, ale tylko ta dotycząca 18-latka została zakwalifikowany jako gwałt.
Akt dokonany na młodym mężczyźnie nie został wyłapany przez ochronę, ani operatorów kamer na stacji monachijskiego metra. Monitoring U-bahn co prawda obsługuje aż 1700 kamer, jednak do centrum operacyjnego obraz przekazywany jest losowo.
Sprawcę zdarzenia udało się zatrzymać głównie dzięki temu, że... ukradł on 18-latkowi telefon. Ponieważ ofiara miała możliwość zdalnego namierzania urządzenia, ustalono jego lokalizację.
W posiadaniu telefonu był 20-letni mieszkaniec ośrodka dla uchodźców w dzielnicy Ramersdorf.