Wraca sprawa śmierci Kamilka z Częstochowy. Dziwne ustalenia kuratorium

Dominika Stanisławska
18 września 2023, 07:17 • 1 minuta czytania
Po tym, jak 8-letni Kamil z Częstochowy został skatowany i zmarł, kuratorium oświaty sprawdziło placówki, w których uczył się chłopiec. Zdaniem urzędników... nie zauważono żadnych nieprawidłowości. W poniedziałek, przed szkołą chłopca ma odbyć się protest w związku z tą sprawą.
Dawid B. Fot. policja.gov.pl

W poniedziałek tj. 18 września przed szkołą, do której chodził skatowany Kamilek z Częstochowy, odbędzie się protest, donosi "Fakt". Powodem jest to, że nauczycielka chłopca Agnieszka M. wróciła do pełnienia swoim obowiązków służbowych.


– Nauczycielka Kamilka wróciła do szkoły, nikt nie poniósł żadnych konsekwencji za niedopełnienie obowiązków – powiedział Piotr Kucharczyk, założyciel grupy w mediach społecznościowych "Pamięci Kamilka z Częstochowy".

– Nie zgadzamy się, aby pedagog śp. Kamilka nadal piastowała swoje stanowisko. Żądamy natychmiastowego jej zwolnienia – skomentowała Joanna Wołczańska, organizatorka manifestacji.

Kamilek z Częstochowy został skatowany. Instytucje umywają ręce

Kamil z Częstochowy zmarł 8 maja, po tym, jak przez miesiąc lekarze walczyli o jego życie. Bezskutecznie. Dziecko miało za sobą szereg operacji, a w planach były kolejne.

O tym, że chłopiec przez ponad tydzień leżało bez ruchu, oparzony, bo ojczym Dawid B. rzucił go na gorący piec, służby powiadomił dopiero ojciec 8-latka Artur Topól. Okazało się, że w tym czasie w domu były aż cztery osoby dorosłe, pod których opieką był Kamil. Nikt nie zareagował na cierpienie dziecka.

Po tej tragicznej śmierci społeczeństwo zaczęło zadawać pytania, gdzie były instytucje państwa, kiedy dziecku działa się krzywda. Zanim Kamil został w brutalny sposób skatowany, kilkukrotnie uciekł z domu. Chodził też do Zespołu Szkół Specjalnych nr 28, a w całej klasie była jedynie piątka dzieci, jednak nauczyciele ze szkoły mówią, że "niczego nie zauważyli".

Po śmierci Kamila w placówkach wizytę odbyło śląskiego kuratorium oświaty. Urzędnicy nie stwierdzili żadnych nieprawidłowości. W protokole dodano, że placówki zapewniły chłopcu właściwą opiekę, a zachowanie Kamila nie wzbudzało niepokoju.

W programie "Uwaga! TVN" wychowawczyni Kamilka mówiła, że "tu dzieci są pod szczególną opieką, nie da się czegoś przeoczyć, nie zauważyć". Mimo to szkoła nie reagowała, chociaż Kamil niejednokrotnie przychodził pobity.

Śledztwo ws. niedopełnienia obowiązków służbowych

W sprawie Kamilka jest kilka wątków, wokół których toczy się śledztwo. Jednym z nich jest niedopełnienie obowiązków służbowych w działaniach instytucji, które miały obowiązek sprawować opiekę nad rodziną chłopca. Prokuratura Rejonowa w Gdańsku, która zajmuje się tą sprawą, jak dotąd żadnemu z urzędników nie postawiła zarzutów.

Przypomnijmy, że tuż po śmierci Kamilka ulicami Częstochowy przeszedł "marsz sprawiedliwości". Uczestnicy mijali wszystkie instytucje, które powinny były zareagować ws. nieprawidłowości w domu 8-latka, a tego nie zrobiły. Na trasie znalazły się szkoła, do której chodził Kamil, MOPS, Sąd Rejonowy w Częstochowie i ratusz.