Były w Wenecji, ale tu ich nie ma. Dlaczego w Gdyni brakuje nowych filmów Holland i Szumowskiej?
78. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni zostanie zainaugurowany o godzinie 18:00 pokazem filmu "Doppelgänger. Sobowtór" Jana Holoubka w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Święto kina potrwa do soboty, 23 września, gdy zakończy się uroczystą galą, na której poznamy laureatów Złotych Lwów. To wtedy Platynowe Lwy za całokształt twórczości odbierze również scenograf Allan Starski, laureat Oscara za "Listę Schindlera".
W prestiżowym Konkursie Głównym zostanie w tym roku zaprezentowanych 16 filmów. "Chłopi" Doroty Kobieli-Welchman i Hugh Welchmana, "Doppelgänger. Sobowtór" Jana Holoubka, "Figurant" Roberta Glińskiego, "Fin del mundo?" Piotra Dumały, "Freestyle" Macieja Bochniaka, "Horror Story" Adriana Apanela, "Imago" Olgi Chajdas, "Jedna dusza" Łukasza Karwowskiego, "Kos" Pawła Maślony, "Lęk" Sławomira Fabickiego, "Raport Pileckiego" Krzysztofa Łukaszewicza, "Różyczka 2", "Sny pełne dymu" Doroty Kędzierzawskiej, "Święto ognia" Kingi Dębskiej, "Święty" Sbastiana Buttnego oraz "Tyle co nic" Grzegorza Dębowskiego.
Wielu miłośników kina zaskoczył jednak fakt, że na festiwalu zabrakło dwóch polskich tytułów, które miały swoją premierę na tegorocznym Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji i to w samym Konkursie Głównym: "Zielona granica" Agnieszki Holland oraz "Kobieta z..." Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta. Holland za film o sytuacji na polsko-białoruskiej granicy otrzymała nawet Nagrodę Specjalną jury. Dlaczego więc tych dwóch głośnych tytułów nie obejrzą widzowie tegorocznego festiwalu w Gdyni?
"Kobieta z..." i "Zielona granica" poza Festiwalem Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni 2023. Dlaczego?
W wywiadzie z Interią na początku września reżyserka przyznała, że jej ekipie "w ogóle nie przyszło do głowy" zgłosić filmu na festiwal w Gdyni.
– Głównie dlatego, że nie wiedzieliśmy, czy w ogóle zdążymy na Wenecję, a nawet jeśli tak, to czy się dostaniemy. Zdawaliśmy sobie sprawę, ze jeśli film nie pojawi się najpierw na jakimś dużym festiwalu, to nas zjedzą. W pewnym momencie władze naszej kinematografii zrobiły coś, co mogło nam uniemożliwić w ogóle skończenie filmu. Nie myśleliśmy zatem o Gdyni, nie mając nawet gotowego pierwszego montażu, by pokazać go weneckim selekcjonerom – mówiła Agnieszka Holland.
Reżyserka przyznała jednak, że już po dostaniu się do weneckiego konkursu "można było pójść i poprosić, żeby pokazać go w Gdyni nawet w ramach pokazu specjalnego".
– Było dla mnie zupełnie jasne, że władze związane z kulturą w naszym kraju mają problem zarówno z tym filmem, jak i ze mną. Postawilibyśmy tylko nową dyrektorkę artystyczną festiwalu (Joannę Łapińską – red.) w bardzo niezręcznej sytuacji. Takie demonstracje nie wydały się nam potrzebne – dodała autorka "Europy, Europy", "Pokotu" i "W ciemności".
Przypomnijmy bowiem, że "Zielona granica", która do kin wejdzie 22 września, budzi ogromne kontrowersje w środowiskach prawicowych w Polsce. Holland ostro skrytykował nawet Zbigniew Ziobro – minister sprawiedliwości oraz prokurator generalny zapowiedział już, że nie przeprosi, czego domaga się słynna reżyserka. Z kolei na Filmwebie film miał jeszcze przed premierą ocenę 2/10, a bombardowanie go fatalnymi notami poskutkowało wyłączeniem ocen "Zielonej granicy" do dnia premiery.
A co z "Kobietą z...", historii transpłciowej osoby w reżyserii Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta i z Joanną Kulig w obsadzie? Jak przyznała w rozmowie z Interią Joanna Łapińska, powołana w tym roku dyrektorka artystyczna festiwalu w Gdyni, dramat nie został zgłoszony do konkursu. Dodała jednak, że oba tytuły mają zostać zgłoszone w przyszłym roku.
Warto podkreślić, że podobnie jak w przypadku "Zielonej granicy", "Kobieta z..." to film, który jest na bakier z polityką obecnych władz. Sama Szumowska mówiła na festiwalu w Wenecji, że "ten film jest potrzebny w Polsce". – To nie jest film polityczny, to raczej historia miłosna w systemie, który jest przeciwko osobom LGBT, a więc także przeciwko tej miłości – dodała.