Niemcy mają dostać więcej władzy w ONZ. Reakcja rządu PiS spodoba się Putinowi i Xi

Jakub Noch
19 września 2023, 10:50 • 1 minuta czytania
Jak donoszą kolejne renomowane redakcje z całego świata, z inicjatywy Stanów Zjednoczonych mają rozpocząć się prace nad zmianą składu Rady Bezpieczeństwa ONZ. Do tej kluczowej na arenie międzynarodowej instytucji w roli członka stałego mają dołączyć Niemcy.
Niemcy mogą stać się nowym członkiem stałym RB ONZ. Fot. RONNY HARTMANN / AFP / East News

Złe czasy nadchodzą dla germanofobów. Jak donoszą m.in. brytyjski dziennik "The Telegraph", amerykańska agencja informacyjna Bloomberg, czy izraelska stacja telewizyjna i24, efektem zainicjowanych przez Amerykanów prac nad reformą Organizacji Narodów Zjednoczonych ma być przekazanie większej władzy m.in. Niemcom.


Działania administracji Joe Bidena mają na celu rozszerzenie grona stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ i osłabienie w ten sposób wpływów Rosji oraz Chin. Aktualnie RB ONZ składa się z pięciu członków stałych oraz dziesięciu niestałych, którzy wybierani są na dwuletnią kadencję.

Do tej drugiej grupy mogą trafić nawet małe i niezbyt istotne w globalnej grze państwa, bo przy wyborze decydujący jest schemat geograficzny. Inaczej jest z członkami stałymi Rady Bezpieczeństwa ONZ – to kluczowi gracze na arenie międzynarodowej. Dziś takim statusem cieszą się Stany Zjednoczone, Francja, Wielka Brytania, Chiny oraz Rosja.

Czytaj także: https://natemat.pl/511462,niemcy-stanowczo-reaguja-na-afere-wizowa-berlin-wzywa-rzad-pis-na-dywanik

Niemcy bardziej wpływowe na świecie. USA chcą ich w Radzie Bezpieczeństwa ONZ

Waszyngton wśród wszystkich krajów członkowskich ONZ zabiega, aby do tego grona dołączyło kilka kolejnych państw. Oficjalnym argumentem jest konieczność odzwierciedlenia w składzie RB ONZ aktualnego układu sił na świecie. W rzeczywistości chodzi oczywiście o ograniczenie możliwości Pekinu i Moskwy.

Pożądaną zmianę miałoby zapewnić nadanie statusu członków stałych kilku kolejnym państwom – Brazylii, Indiom, Japonii oraz Niemcom. Ten scenariusz oczywiście nie jest po myśli rządzących Polską polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy z germanofobii uczynili główny oręż polityczny.

Temu, co w Warszawie sądzą o planie nadania Niemcom nowych wpływów, dał wyraz kandydat PiS w okręgu sieradzkim i szef Biura Polityki Międzynarodowej KPRP Marcin Przydacz. – Nie sądzę, aby to państwo było kluczowym graczem jeśli chodzi o bezpieczeństwo europejskie – mówił na antenie TVN24 o... najbardziej zaludnionym i najbogatszym państwie Europy.

Absolutnie nie będziemy zabierać głosu od razu po takiej ewentualnej deklaracji. (...) Na pewno Niemcy będą o to zabiegały, ale nie sądzę, aby to państwo było kluczowym graczem jeśli chodzi o bezpieczeństwo europejskie.Marcin Przydaczkandydat PiS w wyobrach do Sejmu i szef BPM KPRP na antenie TVN24

Współpracownik prezydenta Andrzeja Dudy nie chciał jednoznacznie odpowiedzieć na zadane przez Konrada Piaseckiego pytanie o to, czy w ONZ-owskim głosowaniu Polska poprze swojego sąsiada i sojusznika z Unii Europejskiej oraz NATO. Polityk PiS przemilczał też uwagę dziennikarza, że taka postawa może służyć interesom Rosjan i Chińczyków.