"Niemcy się nam nie odwiną" – to dewiza przyświecająca wszystkim działaniom PiS wobec sąsiadów z Zachodu. Niemców na Nowogrodzkiej niestety znają słabo, więc musiał nadejść taki moment, jak dziś. Gdy tematowi korupcji na szczytach władzy i aferze wizowej w Polsce poświęcone są czołówki najbardziej opiniotwórczych mediów w RFN.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"W skrajnym przypadku możliwe jest, żePolska będzie wykluczona lub zawieszona w prawach członka strefy Schengen, umożliwiającej swobodne podróżowanie po Unii Europejskiej, bez wiz i paszportów" – informowała w swoim materiale dla naTemat.pl Katarzyna Florencka.
Afera wizowa rządu PiS. Niemcy przestali gryźć się w język
Teraz przyszedł czas na odpowiedź Niemców, którzy długo sądzili, że eskalacja problemu z nielegalną imigracją wynika jedynie z nieporadności Polski w ochronie zewnętrznej granicy UE. Gdy okazało się, że napływ przybyszy z Azji i Afryki jest także skutkiem afery wizowej, w Berlinie stracili cierpliwość.
Tak dziś wyglądała czołówka serwisu internetowego dziennika "Bild" – najpopularniejszego i zawsze wpływającego na nastroje społeczne:
"Skandal wizowy!" – donosi "Bild" w swoim głównym materiale. "Sprzedano 350 tys. wiz pracowniczych? Korupcja! Polski rząd podejrzanym w sprawie przemytu. Wiceminister spraw zagranicznych w szpitalu po próbie samobójczej" – dowiadują się Niemcy z tego tekstu. "Skandal na niespotykaną skalę wstrząsa obecnie polskim rządem i całą strefą Schengen!" – podkreślono.
"Polska obłuda" – to natomiast tytuł felietonu, który widzimy na dole po prawej stronie. "Od miesięcy w Polsce są tylko trzy tematy: 1. korupcja 2. strach przed uchodźcami 3. wszystkiemu winni są Niemcy (w zmowie z liderem opozycji Donaldem Tuskiem). Teraz ta parszywa kampania gryzie własny ogon!" - czytamy.
"Polska chwali się swoim płotem granicznym z Białorusią jako 'bastionem Europy' chroniącym przed zalewem imigrantów ze Wschodu. Teraz okazało się, że ta 'powódź' została zintensyfikowana przez skorumpowanych warszawskich urzędników. Ponadto nielegalni imigranci z kupionymi polskimi dokumentami są celowo przepuszczani do Niemiec. Najwyższy czas, aby kanclerz Scholz wezwał naszego partnera z UE i NATO na rozmowy!" – apeluje Hans-Jörg Vehlewald.
PiS-owską aferę wizową niemieckiej opinii publicznej przybliża także wpływowa redakcja z drugiej strony "ideologicznej barykady". "Skandal w Polsce. Wizy Schengen w zamian za łapówki" - donosi magazyn "Der Spiegel".
"Polski rząd opiera się na radykalnej retoryce antyimigracyjnej. Jednak teraz, w kampanii wyborczej, wybucha skandal związany z nielegalnie sprzedanymi wizami" – wyjaśnia w swoim artykule Nadia Pantel.
Na antenie publicznej stacji ZDF o skutkach nieszczelności zewnętrznych granic UE w stanowczych słowach wypowiedział się natomiast były prezydent Niemiec Joachim Gauck. W rozmowie z Theo Kollem w programie "Berlin direkt" polityk stwierdził, że Niemcy "muszą myśleć w sposób, który wcześniej był nie do pomyślenia, jeśli chodzi o migrację".
Stanął on po stronie licznych niemieckich samorządowców, którzy ponad partyjnymi działaniami domagają się zatrzymania napływu migrantów. W landach graniczących z Polską władze lokalne już od wielu miesięcy domagają się po prostu przywrócenia stacjonarnych kontroli granicznych, jakie zniknęły razem z rozszerzeniem strefy Schengen.
Przy okazji warto zauważyć, że jeden z największych autorytetów w niemieckiej polityce otwartym tekstem stwierdził coś, co większości bywalców berlińskiej Regierungsviertel dotąd przez gardło nie przechodziło. – Nie potrzebujemy imigracji do naszych systemów socjalnych – oznajmił Gauck.
Media się oburzają, urzędnicy imigrantów z Niemiec do Polski odsyłają
Jak wielokrotnie informowaliśmy w naTemat.pl, niemieckie służby notorycznie przekonują się, że strona polska nie zabezpiecza prawidłowo zewnętrznej granicy UE. Na początku września niemiecka policja podała, że każdego dnia wyłapuje nawet pół tysiąca imigrantów, którzy nielegalnie przebywają w RFN, a większość z nich dociera tam przez Polskę.
Długo w tej sprawie narzekano na nieporadność Warszawy w blokowaniu szlaku przemytniczego do Polski i dalej na Zachód prowadzącego z Białorusi i Ukrainy (wielu imigrantów nie odstrasza trwająca tam wojna). Teraz okazało się, że część osób szansę na nielegalne osiedlenie się na niemieckiej ziemi mogła zyskać także w związku z aferą wizową rządu PiS.
W ostatnich miesiącach cudzoziemców przyłapanych na nielegalnym pobycie w RFN zaczęto odsyłać do państw, z których bezpośrednio przybyli. Od początku roku Niemcy zawnioskowali o przekazanie do Polski blisko 3,5 tys. cudzoziemców, z czego około pół tysiąca już na wschodni brzeg Odry odstawiono. Eksperci po obu stronach granicy spodziewają się, że do końca 2023 r. liczby te istotnie się zwiększą.
Teraz ta parszywa kampania gryzie własny ogon! Ponieważ skorumpowani urzędnicy państwowi w polskich konsulatach, według doniesień medialnych, wydali wizy pracownicze setkom tysięcy uchodźców - a tym samym sprowadzili na UE zagrożenie terrorystyczne, przed którym rząd w Warszawie ostrzegał od lat!
"Bild"
o aferze wizowej w Polsce
Doszedłem do wniosku, że być może wcale nie jest to moralnie naganne, a nawet politycznie konieczne, aby realizować strategię ograniczania (napływu migrantów - red.) (...) Potrzebujemy imigracji, ale nie potrzebujemy imigracji do naszych systemów socjalnych.